Widząc jak David sięga po gnata, Joe zareagował odruchowo, niemalże bezwiednie.
Nim zdążył pomyśleć nad sytuacją, stał już na równych nogach z własnymi klamkami w dłoniach. - Wo, Wo, Wo, nikt tu nie będzie nikogo odstrzeliwać, haraszo? - warknął przechodząc płynnie od amerykańskiego na ruski. Celował jednym pistoletem w Davida, drugi zawisł gdzieś pomiędzy Marianem a Sigrun, jakby nie mógł się zdecydować, kogo wziąć na muszkę. Nie spuszczał też z oka samego Nicka i drugiego Mariana.
Joe powoli cofnął się o krok i drugi, tak by mieć lepsze pole ostrzału. -Marian to kumpel. Jak ktoś do niego strzeli, strzelę i ja. Zrozumiano? A teraz uspokoić mi się tutaj. - Abi, wyjaśnij mi proszę, o co tu chodzi? Ty byłaś cały czas z nami, tobie ufam. Nick zniknął i... kto wie czym jest i dlaczego przyprowadził tu tego drugiego?
Cholera, nie podobało mu się to. Jeśli strefa potrafiła zrobić taki numer... to nikomu nie można było ufać. Każdy mógł zostać podmieniony. W każdym momencie.
Ostatnio edytowane przez Ehran : 11-03-2019 o 13:44.
|