Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2019, 19:20   #1
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Question Słodka Wolność I Jak Nie Oszaleć


---SŁODKA WOLNOŚĆ I JAK NIE OSZALEĆ---


+18

[media]http://www.youtube.com/watch?v=_fuIMye31Gw[/media]

ROZDZIAŁ 1- Czy niewola jest wyborem?

Aeryn Sky




Delikatny podmuch wiatru wpadał razem z pomarańczowym, łagodnym światłem księżyca Kardas’a do sypialni Aeryn. To było coś nowego. Jej własny pokój, zamiast nory w piwnicy posiadłości. Spojrzała swoimi bursztynowymi oczami przewracając się na bok, rozrzucając lnianą kołdrę i łapiąc dłuższy oddech. Przyjrzała się purpurowym plamą na nadgarstkach, po czym westchnęła. Czy było jej dobrze?

Nie umiała znaleźć odpowiedzi. A może raczej nigdy jej nie zadawała. Jedna część jej serca chciała uciec z posiadłości Marisa Del Jerkova, podczas, gdy drugie oko wpatrywało się w lunę, to łagodną pościel. Cały czas znosiła naprzemienne stany, jak zalęknione dziecko z ciężkiego domu.

Kolekcjoner sztuki. Maris. Tysiąc jeden posągów ułożonych w hali, świeżych i tych zapomnianych jeszcze z Terry. Wykwintne oszczędne pastelowe obrazy impresjo-minimalistów. Arrasy z dalekich światów pod panowaniem teokracji Świętego Cesarstwa, przed zniszczeniem przez plagę Żarłaczy, zjadającą świat po świecie. A potem pijany Maris bijący ją na odlew, wbijający pełen starczej śliny język w jej szyję, włosy, rzucający na łóżko, by potem rozpocząć penetracje. Nie tak powinno być, jednak musiała zmierzyć się z faktami. Tym impulsem nagle przypomniała sobie pewną rzecz. W jego biurze znajdował się sejf. Znała kod. Żadnych innych zabezpieczeń poza czterema cyframi. Cały dom był naszpikowaną elektroniką fortecą, więc zwykły pistolet oraz garść kredytów nie musiał być specjalnie broniony. Zresztą Del Jerkov lubił bardzo dziwne gry, rzeczy, wyszukanie, to wyuzdanie. Czasem miała wrażenia, że kusi ją do tego by nafaszerowała ołowiem jego stu-dwudziesto letnią głowę.

Nagle piknęło coś z ściany. Komputer domowy. Posiadłość miała dość wygodną wirtualną inteligencję pozbawioną imienia. Kolejny z dziwnych faktów o Marisie. Większość ludzi dawała jakieś przydomki swoim cyfrowym “przyjaciołom’’. Za to jej pan nie potrzebował takich rzeczy. Zresztą przez większość czasu, obserwując go starannie swoim naturalnym darem zauważania i łączenia szczegółów Aeryn nie widziała w nim żadnego przywiązania do ludzi, pomimo częstych wystawnych bankietów, kiedy musiała siedzieć “na smyczy” w swoim pokoju. Dochodziły wtedy do niej setki dźwięków, wysokich sopranów wynajętych diw, brzęk kieliszków do szampana, udawany śmiech. Wszystko ją kusiło, a jednak nie mogła wyjść. Czym więc była? Kolejnym okazem sztuki?


-Panno Sky, Pan Maris prosi, by czym prędzej zejść na dół. Wspominał o prezencie, który z pewnością ucieszy panienkę.




Rice Akell

-To nieodwołalne Akell. Wiem, doprawdy wiem, że jesteś urodzonym siepaczem, który kurwa ledwo mieści się w moim gabinecie- mówił cienkim, skrzekliwym głosem Major Thompson, swoimi małymi oczkami latając po oszczędnym, nieco brudnym gabinecie, celowo unikając spojrzenia w dwukolorowe oczy olbrzyma.

-Jednak. Jednak, jednak- odpowiedział idiotycznie Major- Jednak takie są rozkazy z góry. Jutro z rana niejaki ważniak... - przełożony Rice’a rzucił elektroniczną kartkę z podsumowaniem i spojrzał przez staroświeckie okulary, pod którymi mieścił się nieco już siwy wąs- Maris, Maris Del Jerkov. Tak to prawdziwe, kurwa nazwisko. Złamas, ni mniej ni więcej jeśli pytasz mnie o zdanie, ma udać się do Strefy Wydobywczej Nr.5 z naszego pięknego, pogrążonego w zimnej wojnie Solosgradu. Jakieś wykopalisko po nieznanej cywilizacji. I ty masz go chronić. To idzie ode mnie. Masz tego nie zawalić i ja Ci ufam, Akell. Zero porażek, najlepszy z najlepszych. Zaproponował bym Ci brandy, ale wiem, że nie pijesz i jesteś w pracy.

Major Thompson skończył swój wywód i zamarł nalewając sobie drinka. Rice brzydził się niekompetencją tego człowieka, jednak wiedział, że wiele trybów w machinie potężnego Dominium Terry musi umrzeć śmiercią naturalną, a on dostał rozkaz, który musi wypełnić. Nie ważne jak bardzo małym człowiekiem bym Major, który swoim wzrostem sięgał mu do pępka.

Coś też ruszyło się w głowie Akella, kiedy przywołał słowo “pępek”, jednak nie czuł już żadnych sentymentów. Człowieka określały czyny, nie myśli, a jego czyny prawie dały mu Szkarłatną Różę Dominium. Akell spojrzał nieco smutno na Thompsona, a ten uciekł wzrokiem od dwumetrowego żołnierza- Karmazynowego Szturmowca, członka specjalistycznych jednostek szybkiego reagowania Dominium.

-Och, Akell weź datapad z odprawą i zniknij mi z oczu.

Udawana niechęć i pewność siebie zdradzała strach, jednak Rice nie silił się na pogardę. Ona zwyczajnie wisiała w powietrzu, nie trzeba było niczego dodawać.

-Jakieś pytania żołnierzu?- powiedział już w roli wyższego rangą oficera, Thompson- Jeśli nie, masz jutro rano stawić się w rezydencji Jerkova. Pilot promu atmosferycznego będzie czekał. Jakiś dzieciak, ale umie latać.

Rice spojrzał na zablokowany datapad, potem na Thompsona. Jeśli miał się czegoś dowiedzieć wypadało zadać pytanie teraz, choć chciał jak najszybciej uciec od tego żarłocznie pijącego brandy mężczyzny i wejść w swój żywioł. Bo nawet jeśli zadaniem była ochrona jakiegoś ważnego dla dowództwa VIPa to należało zabrać się do tego jak najbardziej poważnie.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 28-03-2019 o 10:48.
Pinn jest offline