Filia popędziła na górę na tyle szybko, na ile jej godność pozwalała. Ostatecznie kapłanka - i dama - nie może hycać po schodach jak byle wyrostek! Na górze nie zastała już przygotowanego dla domowników obiadu, za to Linę i Gourego szepczących coś w kącie. Prawa powieka zadrgała ostrzegawczo, lecz Filia szybko się opanowała. "Spokojnie, tylko spokojnie! przebyli daleką drogę, chcą pomóc, normalne, że są głodni. Przynajmniej Lina-san nie wyżarła galaretek przygotowanych dla klientów..."
Gdy Lina odwróciła się w jej stronę, Filia przyjrzała się uważnie broszce i rzekła: Przykro mi, Lina-san, ale to nie jest moja broszka. Nigdy takiej nie widziałam. Myślisz, że... myślisz, że... to jest ŚLAAAAD ?!?!?!!!!!! - głos kapłanki przeszedł w podniecony pisk, a smoczy ogon wystrzelił spod sukienki, prężąc się pionowo jak u przestraszonego kota. Kokarda na jego końcu jest wymięta i krzywo zawiązana - Na pewno... na pewno jakaś kobieta porwała moje śliczne maleństwo dla siebieeeeeeeee !!!! Łaaaaaaaaaaaaa !!!!!! Ludzie są tacy podliiiiiiiiiiii !!!! |