Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2019, 20:20   #2
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- muzyka -

[MEDIA]http://78.media.tumblr.com/53b78031dca1f7367a06f2d8baf2ecef/tumblr_ok1bqy2EyV1uy5c6vo1_540.jpg[/MEDIA]

Aeryn poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, kiedy usłyszała komunikat komputera domowego. Przewróciła się na bok, podciągając kolana prawie pod brodę, przyjmując pozycję embrionalną - taką, w której człowiek po prostu czuł się w niewytłumaczalny, acz pierwotny sposób bezpiecznie. Dłoń jednej ręki ścisnęła na kołdrze.
- Nie chcę… - wyszeptała, wpatrując się ślepo przed siebie, po czym zamknęła mocno powieki, a twarz wykrzywił jej grymas, jakby coś ją właśnie mocno zabolało.

Nie chciała wychodzić ze swojego pokoju. Zapragnęła zostać w nim zamkniętą, zupełnie tak mocno, jak marzyła o tym, by móc wydostać się na wolność, dowiedzieć się, jak to jest po prostu żyć. W tamtej chwili jednak nie chciała niczego innego, jak tego, by nie wychodzić ze swoich ciasnych czterech ścian, z miejsca, w którym przelała wiele łez, w którym wylała mnóstwo swojej frustracji, w którym była po prostu bezpieczna. Tam jeszcze ani razu nie została skrzywdzona. To był jej azyl, który wiedziała, że musiała w ciągu kilku następnych chwil opuścić.

Nie lubił, kiedy się spóźniała. Nie lubił, kiedy wykazywała się własną wolą. Nie lubił, kiedy z grymasem na twarzy wykonywała jego polecenia. Nie akceptował nieposłuszeństwa. Nie lubił też, kiedy nie była w idealnym stanie.
Aeryn otworzyła oczy i rozluźniła dłoń zaciśniętą na pościeli. Z kącika bursztynowego oka, w którym odbijało się pomarańczowe światło księżyca, spłynęła samotna łza. Dziewczyna otarła ją materiałem pościeli, po czym odetchnęła głęboko i podniosła się z łóżka.

- Komputerze, przekaż panu, że proszę o dziesięć minut, bym mogła się przygotować do spotkania - zwróciła się do sztucznej inteligencji. Ton jej głosu był jakby przygaszony, smutny, trochę nieobecny. Miała dziesięć minut na to, by popracować nad swoim entuzjazmem. Dziesięć minut fałszywej wolności. Chciało jej się płakać, ale nie mogła sobie na to pozwolić.


Czekał na nią na dole. Kiedy stanęła przy schodach, gdzie mieściło się duże, bo aż po sam sufit, lustro, by dokonać ostatnich poprawek, słyszała jak krzątał się po parterze domu. Przez jej ciało przebiegł dreszcz, znowu poczuła ucisk w żołądku. Miała ochotę zawrócić i zwymiotować. Tak niewiele dzieliło ją od niego, zaledwie kilkanaście stopni krętych schodów, ale jeszcze nie wiedział, że ona tam była. Miała szansę się wrócić, zamknąć w pokoju i nie wychodzić. Westchnęła ze smutkiem. Nie mogła tego zrobić, bo tylko by go to rozzłościło i zemściło by się to na niej.

Podeszła bliżej lustra i poprawiła soczyście niebieskie włosy, by żaden z kosmyków nie odstawał. Spojrzała jeszcze raz na swoje nadgarstki i pogładziła je lekko dłońmi. Efekt poprzedniego prezentu od jej właściciela. Czymże to było w porównaniu do warunków innych niewolników, w jakich musieli żyć? Ona pławiła się w luksusach, wszyscy mogli jej zazdrościć - a tak naprawdę to ona żyła w zazdrości innym. Tym, którzy nie byli jak przedmioty.

Powoli zaczęła schodzić w dół po schodach. Gdy ujrzała jego szczupłą, pociągłą twarz, a jego spojrzenie zimniejsze od stali zrównało się z jej wzrokiem, zawahała się na krótką chwilę. Przygryzła dolną wargę, nerwowo zaciskając palce na poręczy. Zaczęła wtedy zastanawiać się czy zdołałaby dostać się do jego biura po broń w sejfie. Wystarczyło, że odepchnęłaby go i zyskałaby na tym kilka cennych chwil. Jeden celny strzał i byłoby po problemie. Mogłaby uciec i zacząć życie na nowo.


Stanęła przed nim, ubrana jedynie w półprzezroczysty szlafrok. Rzadko chciał, by się ubierała w rzeczy, które zakrywały więcej jej ciała. Lubił patrzeć na jej ciało. Podobało mu się jej skrępowanie, które nierzadko odczuwała.
On sam stał półnagi, jedynie w eleganckich spodniach. Gdyby go nie znała, uznałaby go za przystojnego, dobrze zbudowanego mężczyznę. Wręcz pociągającego. Aeryn jednak znała go zbyt dobrze i wcale nie widziała w nim tego, co widziały przeciętne oczy. Sky widziała w nim to, kim był naprawdę - obleśnym, starym, perwersyjnym dewiantem.

Zauważyła, jak pożerał ją wzrokiem. Czuła się paskudnie. Chciała krzyczeć, uciekać. Zamiast tego jedynie uśmiechnęła się na powitanie. Czuła niepewność, wręcz rosnący w niej strach - co takiego od niej chciał? Co to był za prezent?

- Dzień dobry, panie Del Jerkova - przywitała się miłym dla ucha, melodyjnym głosem. - Prosił pan, bym się zjawiła. W czym mogę służyć?
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 27-03-2019 o 21:26.
Pan Elf jest offline