Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2019, 07:46   #348
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Gdzieś w lesie, dzień drogi od Płocka.

Okazało się, że w zajeździe była wolna tylko jedna izba. Bez zbędnych rozważań zakwaterowano w niej siostrę Klarę i więzioną Olchę. Był to ryzykowny zabieg, choć Bogumysł i Eberhard byli przekonani, że dziewczyna nie stanowi zagrożenia sama w sobie. Młodszy z Czerwonych Braci miał wprawdzie podejrzenia na temat powinowactwa wilkołaków wobec domniemanej czarownicy, jednak dał się przekonać. Witold postanowił przenocować w stajni, która okazała się pomieszczeniem bez ścian, ale z dachem. Razem z nim miał też spać Hugin. W oddaleniu zaś od zabudowań obóz rozbili zbrojni na czele z Bogumysłem i Eberhardem. Bogumysł błogosławił im przed posiłkiem. Słońce było jeszcze dość wysoko na niebie, jednak wiedzieli, że przed zachodem nie znajdą lepszego miejsca na obóz.

Dobromir był już lekko pijany, czym sprowadzał na siebie zawistne spojrzenia wojowników.
- Oni nauczenie do wojen - podsumował w rozmowie w cztery z Bogumysłem Klaus. Mówił po polsku, gdyż chciał jak najszybciej poznać tajniki tego języka.
- Zabijać wroga, grabić, rabować. Chuciom ulegać. Ale pokorni umią być.
- Umieją -
poprawił Germana Bogumysł.
- Jeno, jak widzą, że im nie wolno, a innemu wolno, to szlag ich trafia - dokończył Hochburg patrząc na idącego z bukłakiem wina w las Dobromira.

Eberhard obserwował Dobromira z jeszcze większą uwagą niż jego towarzysze. Brunet jeszcze długo przed zachodem słońca ruszył i na skraju lasu rozstawił trzy miski i wrócił do obozu. Eberhard cicho poszedł na miejsce i zauważył, że w miskach jest ułożone suszone mięso z jego zapasów i nieco wina. Przypomniało mu się, że gdy go spotkali to akurat zbierał misy spod lasu. Czerwony Brat myślał intensywnie, czy powinien skonfrontować się z Dobromirem, czy też raczej powinien zaczekać i zobaczyć cóż za niecny stwór przybędzie po ofiarę.


Olcha nieufnie obwąchała wodę i po chwili wahania odstawiła drewniany kubek obok siennika. Klara słyszała to wyraźnie. Sama czuła w wodzie zapach mchu i błota. Normalne leśne zapachy. Denerwowało ją to, że mężczyźni całkowicie zignorowali jej koncept by zmieszać wino z wodą. Rozwiązałoby to wiele problemów. Zamiast tego musiała teraz jagnięcinę popijać wodą o posmaku szlamu.
- Jutro z rana muszę iść w las - powiedziała Olcha. - Wcześnie. Zaraz po wschodzie słońca. Obiecuję wrócić najszybciej jak się da. Myślę, że Mistrz Eberhard nie będzie mieć nic przeciwko, co?
Pytanie zawisło między Olchą a Klarą. Rzadko więzień zbierał się na tyle odwagi wobec swych strażników. Choć po prawdzie nie miała już pęt, odkąd Brok zniknął za lasem.


Tymczasem sytuacja z Dobromirem zdawała się zaogniać. Siedział między żołnierzami pijąc wino i jedząc swoje zapasy. Co jakiś czas łypał głodnym wzrokiem na zapasy jagnięciny pałaszowane przez mężczyzn, w czasie gdy sam popijał suchary winem z bukłaka. Sugerował kilkukrotnie wymianę wino, za pieczone mięso, jednak mężczyźni odmawiali. Narzekając przy tym na swych przełożonych.

- Nie powinniście tego robić. Jutro wszyscy się pochorujecie. Niektórzy z was pewnie umrą. Wy tam w tych waszych grodach nie wiecie na co trza w życiu uważać. A trza uważać… - powiedział Dobromir tajemniczo.

- Na co na przykład? - zapytał Gradkowski.

- No na Białych Ludzi. Na wsi to każdy wie, że trza uważać na Białych Ludzi - odpowiedział pytany brunet.

- Na czorta - wyrwało się Piotrowi Zagórksiemu, który od razu wypluł to co miał w ustach. Najwyraźniej nikt inny z drużyny nie słyszał historii o Białych Ludziach, toteż patrzyli z ciekawością na Dobromira. Ten zaś patrzył na Eberharda, który właśnie dołączył do kolacji. Inkwizytor nie mógł sobie wyobrazić lepszego momentu na konfrontację z pozostawiającym ofiary pod lasem człowiekiem. Z drugiej strony on sam nigdy o Białych Ludziach nie słyszał i przyznać musiał, że ciekawiło go dlaczego Zagórski wypluł wszystko z ust, a potem wylał wodę z kubka.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline