Cynthia ma advantage Malwa, którego teraz używa
Kobieta zawahała się dłużej.
- Co ty mówisz… dziewczyno? - Sensei zerknęła także na Lexa, pierwszy raz na jej twarzy pojawiło się coś innego niż ból i złość. Wampirzyca miała bardziej ludzką niż jej goście/ofiary cerę, ruchy jej klatki piersiowej imitowały też oddech. Zupełnie nie jak żywy trup. Wampirzyca zatrzymała się lecz nie cofnęła, jeśli Lex i Cynthia zamierzali coś zrobić, choćby powiedzieć, teraz był na to czas.
***
Na górze
Melancholik, upiorny… Lew chyba nigdy w życiu nie spotkał kogoś takiego.
Mężczyzna sprawdził coś na monitorze jednak zasłaniał ekran plecami i Lew nie był w stanie dostrzec co to było.
- Tak oczywiście - odezwał się po chwili - proszę za mną.
***
Na dole
Lex złapał się rękoma za głowę, co mogło wyglądać jakby miał cholernego kaca. Kolejne działanie jednak przedstawiło się bardziej makabrycznie, bo wampir wyprostował sobię głowę niczym w horrorze klasy B. Jęknął przy tym głośno i rozdzierająco.
- Słuchaj… - rzekł słabo opierając się na lewej ręce. - Tylko jedna prośba… - Skrzywił się w grymasie bólu. - Zanim nas wykończysz, to proszę wyjaśnij z jakiej kurwa przyczyny uważasz, że to my wykończyliśmy twoją dziewuchę? -
Wampirzyca wykonała krok do przodu, chyba dobór słowa “dziewucha” był nienajlepszy, Lex włożył rękę do kieszeni grzebiąc w niej chwilę.
- Zbadaliśmy miejsce zbrodni i znaleźliśmy to - Wampir rzucił kolczyk Toreadorce, bynajmniej nie zamierzał wyciągać ku niej ręki. Kobieta złapała go i skupiła na nim wzrok, znów się zatrzymała.
- Jest jak mówi Cynthia, sąsiadka mówiła o dodżo, to szperamy. Cała historia. - Toreadorka złapała się za czoło i westchnęła.
- To to jest ten “pomysł” Szeryfa… - Wampirzyca schowała kolczyk w zamkniętej dłoni, przeczesała włosy i zaczerpnęła powietrza… a przynajmniej tak to wyglądało.
- Wybaczcie.
W tym momencie otworzyły się drzwi przez które do środka wszedł Lev. Szybko obrzucił spojrzeniem pomieszczenie. Cynthia z połamanymi rękoma, Lex z niepokojem na twarzy i nieznajoma kobieta która wyraźnie panowała nad sytuacją.
- Oh kurwa. - wyrwało mu się - Lex, jest ok? - spytał, ale równocześnie nieznacznie przykucnął, obniżając swój środek ciężkości i rozłożył delikatnie na boki ręce, gotów w każdej chwili przyzwać swoje szpony.
Kąciki warg Torreadorki wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Jakby cień wesołości, ale bez cynizmu.
Holender odwrócił się do gangrela. Z wyrazu jego twarzy można było wnioskować, że cholernie daleko do “ok. Ta sytuacja nawet obok “ok” nie stała. Mimo tokiwnął głową i uniósł lekko dłoń w uspokajającym geście.
- On jest z nami - szybko uprzedziła Cynthia, jednocześnie dodając z wyczuwalną goryczą w głosie - To była... pomyłka. Nie zrozumieliśmy się. To tej pani ghulicę znaleziono...
Młoda wampirzyca przezornie przemilczała fakt, że za to, co im senpaika uczyniła sama miała ochotę rozbebeszyć jakiegoś jej ghula i tylko dysproporcja sił, której uświadczyła, trzymała ją w granicach tzw. zdrowego rozsądku, Lew natomiast wyraźnie się wyluzował, choć nie spuszczał wzroku z nieznajomej. Wciągnął powietrze, starając się zidentyfikować jej humor.
- Z naszych ustaleń wynika, że pani ghulica dobrowolnie weszła do tamtego mieszkania. - Kontynuowała Cynthia. - Ten krwiopijca, który ją... no więc musiał być jej znany lub oczarować ją. Czy ktoś... kogoś pani podejrzewa ze swoich... znajomych?
- Chodźmy gdzieś usiąść - toreadorka zaproponowała nagle spoufałym tonem.
***
Wampirzyca przyjęła trójkę w salonie znajdującym się na drugim piętrze. Pomieszczenie było wyposażone w nowoczesnym, zachodnim stylu. Na jednej ścianie był ogromny telewizor, Druga ściana zaś, cóż zamiast ściany było akwarium za którym widać było inny pokój.
Była ogromna sofa, kilka foteli, stolik i barek. W jednym narożniku stała buddyjska kapliczka, przy zapalonej świeczce znajdowało się zdjęcie dziewczyny.
Gospodyni usiadła z nogami na jednym z foteli.
- Widzę, że jesteście raczej młodzi, więc może ja zacznę - kobieta miała dość mocny, amerykański akcent. - Ja jestem Alice, w Belgradzie opiekuję się Różami. Kim dokładnie jesteście i jak to się stało, że przychodzicie tutaj i wypytujecie o osobę którą przyszło mi opłakiwać?