Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2019, 18:47   #31
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Po wycieczce po nabrzeżu wrócili do hotelu "Ibis", gdzie Woods pożegnał się grzecznie z Caroline, nie pytając nawet o to co powiedział im jej znajomy. Lepiej było dalej grać swoją rolę urzędnika, który trochę wbrew sobie został wpakowany w tą całą kałabałę. Przy okazji miał nadzieję, że dziennikarka sama się w coś nie wpakuje. Wspólnie z Evelyn opowiedzieli jej całkiem sporo o sprawie, ale Anglik wiedział, że lepiej nakierować ją na pozornie dobry trop niż pozwolić, by sama dokopała się do tego prawdziwego. W razie czego, każdy francuski policjant, z którego będzie w stanie wydobyć prawdę, powie jej to, co już usłyszała. Paradoksalnie sama wiedziała w tej chwili więcej niż francuska policja. Woods zapewnił ją za to, że pozostaną w kontakcie i obiecał swą pomoc, o ile tylko będzie jej potrzebować.

Po drodze do "Topaz" Evelyn opowiedziała swojemu przełożonemu wszystko, co usłyszała. To wszystko było bardzo interesujące, chociaż Woods przyznawał, że nie musiało być związane z ich sprawą. Gdyby jednak przyjąć, że ludzie z mostu, to ci sami którzy napadli na furgonetkę, co takiego mogli wyrzucić do rzeki? Pierwsza myśl Woodsa to zwłoki. Dwa pakunki mogły być ciałami Alliera i kierowcy, których dotąd nie odnaleziono. Po co jednak ukrywać jedne zwłoki, a te należące do Baumont i Wainwrighta zostawiać w wynajętym magazynie, wiedząc że następnego dnia ktoś się na nie natknie? W porwanym samochodzie było jednak coś jeszcze, co gabarytami i wagą mogło odpowiadać temu, co teraz leży na dnie rzeki. Tylko po co w ogóle organizować napad, a zaraz potem pozbywać się łupu? Czy to możliwe, że nie chodziło o ciężką wodę? Jedno było pewne, bez oddziału nurków nie poznają prawdy, a nawet z nimi pewnie niczego nie znajdą. Prąd mógł zanieść te pakunki daleko, nawet poza granice miasta.

W hotelu, odbierając klucz do pokoju, zagadnął recepcjonistę o zostawioną przez siebie wiadomość, dzięki czemu dowiedział się, że zarówno Faucher, jak i Hawthorne zdążyli wrócić. Idąc po schodach odezwał się do Evelyn, nawet na nią nie spoglądając:

- Wyglądasz okropnie, jesteś zmęczona - zaczął w typowy dla siebie sposób. Po uśmiechniętym Victorze, który rozmawiał z Caroline nie było śladu, teraz był znów ponurym Woodsem. - Idź do swojego pokoju i wyśpij się porządnie, ja przekażę wszystko Faucher. Tylko niech tym razem obejdzie się bez rysowania okultystycznych znaków na podłodze własną krwią.

Upewniwszy się, że dziewczyna weszła do swojego pokoju, zapukał do drzwi Belgijki. Podejrzewał, że właśnie tam zaszyli się oboje z Hawthornem, a przynajmniej dotąd cały zespół wybierał właśnie ten pokój na miejsce swoich spotkań. Po chwili odpowiedziało mu ciche "Proszę", więc nacisnął klamkę i wszedł do środka.

Od Kennetha dowiedział się, że znaleźli kierowcę, który ze swej strony również opowiadał wiele ciekawych rzeczy. Francuski wywiad mógłby nakłonić Gimarda do pomocy, tylko po co któryś z agentów miałby się posługiwać prawdziwą legitymacją podczas akcji? Błąd żółtodzioba? A może ktoś tylko się podszywał pod DB? Jak na razie nowe tropy rodziły tylko więcej pytań, ale Woods czuł, że powoli zbliżają się do pierwszych odpowiedzi.

Następnie sam zreferował to, czego udało im się z Evelyn dowiedzieć:

- Ostatniej nocy w Saint Ouen, stosunkowo blisko magazynu, w którym znaleziono Baumont i Wainwrighta, widziano jak kilku mężczyzn wyrzucało dwa ciężkie pakunki z mostu do Sekwany. Wynosili je z czarnej furgonetki. Nie wiem czy to ma związek z naszą sprawą, ale jeśli nie to miał miejsce niezwykły zbieg okoliczności. A jeśli jednak to ci sami ludzie, którzy zabili naszych agentów, to odnoszę wrażenie, że w tej sprawie chodzi o zupełnie coś innego, niż nam się wydaje.

Woods przetarł zmęczone oczy. Podobnie jak na ostatnim spotkaniu, nie zdecydował się zająć miejsca siedzącego. Wolał stać żeby przypadkiem nie odpłynąć. Gdzie te czasy, gdy potrafił pracować po dwie doby bez snu? Nie wypowiedział jednak ani jednego słowa skargi. Posłusznie czekał na pytania lub rozkazy Faucher.
 
Col Frost jest offline