Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2019, 19:07   #6
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Dłuższe przebywanie w jednym pomieszczeniu z Majorem, który urągiwał wszelkim wartościom Akella, mogło spowodować katastrofę. Szturmowiec oddalił się, kiedy jego kurwica zaczynała sięgać zenitu. Dostał to czego chciał - informacje. Teraz musiał skupić się na celu jakim było wykonanie zadania. Misja, jaka by nie była, musi się powieść.

Akell wrócił do siebie. Można rzec, że do domu…


Jego mały unit miał jednak z domem niewiele wspólnego, ale wystarczająco wiele, by spełnić oczekiwania swojego mieszkańca. Rice nie był wybredny. Miał łóżko, miał radio, komputer wbudowany w ścianę, czystą łazienkę i… nawet okno. Czego chcieć więcej?
Normalni ludzie powiedzieliby, że kuchnię, może ogród, żonę/męża i dzieci… może kota, albo psa, albo jedno i drugie, miłych sąsiadów, bezpieczną okolicę, itd., itp.
Mężczyzna do normalnych nie należał, a może to reszta nie była normalna?
Niemniej nie było czasu na dywagacje. Robota czekała.

Wpierw trzeba było się spakować, przy czym samo pakowanie w większości ograniczało się do uzbrojenia po same zęby. Kilka broni, tuzin amunicji i kopka granatów - tak na wszelki wielki, bo różnie to w podróży bywa. Może trzeba będzie wysadzić szyb w kopalni (jakiej i gdzie - nie ważne) lub wystrzelić jak kaczki terrorystów, zaskoczyć partyzantów, rozbroić złodziejaszków, groźnie wyglądać?
Oczywiście sam Akell nie liczył od wyprawy na zbyt wiele. Był jednak przezornym taktykiem i paranoicznym pedantem, liczącym każdy nabój w magazynku, lub gwiazdę na niebie, bo nigdy nie wiadomo, czy ta wiedza nie przyda mu się do ocalenia, albo pozbycia się, czyjegoś życia.

Wieczorem, po zjedzeniu na mieście, przyszła chwila na przyjemności: czyli trening w siłowni, budynku w którym mieszkał.




Ranek był taki jak wszystkie inne. Różnooki zjadł śniadanie z tubki, którą zgniótł i wyrzucił za siebie. Wziął prysznic i nie czekając na wyschnięcie, ubrał się, a następnie założył zbroję szturmowca, zwieńczoną hełmem. Po uzbrojeniu, zabrał torbę z ubraniami, kosmetyczką, apteczką pierwszej pomocy i paroma duperelami, które mogłyby się nadać do przerobienia lub naprawienia prostego mechanizmu, jak zamek w śluzie, czy antenkę w radiu.
Ostatni raz obejrzał się na swoje mieszkanie, które prawie w ogóle nie nosiło w sobie śladów swojego lokatora. Nie miało duszy. Nie miało historii.
Rice zastanowił się, czy jeszcze tu wróci, po czym ruszył na miejsce spotkania, w posępnym milczeniu słuchając jadowitego śmiechu swojego bliźniaka.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline