| Post współtworzony przez Aiko i Loucipher Noemie zaskoczona spojrzała na wychodzącego z posterunku Oliviera. Nie spodziewała się, że wizyta w kostnicy zajmie tak długo.
- Już po wszystkim? - Spytała zatrzymując się na, prowadzących do drzwi, schodach.
Kenneth spojrzał na Noemie zmęczonymi oczami.
- Tak - odpowiedział. - Trochę go przemaglowali nasi francuscy koledzy. Ale opowiedział nam bardzo interesującą historię. Chcesz posłuchać?
- Tak i w ogóle usłyszeć twoje spostrzeżenia… - Obejrzała się na Sorena, ale ten zrezygnowany tylko skinął głową. Zawiezie ich do hotelu. - Chyba obojgu nam przyda się kawa. - Uśmiechnęła się do Kena wskazując auto.
- Kawa? Chętnie. Choć obawiam się, że tylko odwlecze nieuchronne. - Ken również uśmiechnął się kątem ust, bladym, zmęczonym uśmiechem. - Jedziemy zatem, wszystko opowiem Ci po drodze.
Agenci zajęli miejsca w pojeździe, który, kierowany wprawną ręką Francuza, włączył się do ruchu i począł torować sobie drogę w gęstniejącym o tej porze sznurze pojazdów.
- Furgonetkę widzieliśmy wcześniej, prawda? Solidny, pancerny pojazd, bankowóz, jakich używają do przewozu cennych ładunków. Dlatego nie było przestrzelin… to była pierwsza rzecz, jaka mnie zastanowiła. - relacjonował Kenneth. - Ktoś, kto chciałby zastrzelić ludzi kryjących się w środku, miałby spory problem, żeby ich dosięgnąć. Agenci zginęli w środku pojazdu, a więc ktoś musiał otworzyć drzwi i wtedy do nich strzelać. Z pewnością byli to ci, którzy ich zatrzymali. Kierowca zeznał, że furgonetka wpadła w najprawdziwszą zasadzkę. Było co najmniej kilku napastników, wszyscy uzbrojeni w pistolety. To oni kropnęli i Grimarda, i dwójkę naszych. Ten nasz agent próbował im nawiać… ponoć wskoczył do furgonetki i próbował nią odjechać. Mądry ruch, tylko chłopak najpewniej nie umiał jeździć, więc skończył na latarni. Wtedy oni podbiegli, wyciągnęli ich z szoferki, wrzucili na pakę i gdzieś odjechali. Policjant próbował ich zatrzymać… wtedy oberwał kulkę. To było niemal jak egzekucja… strzał w głowę, z bliska. Policjant nie miał szans.
- To były egzekucje. - Noemie ściszyła głos. Nie lubiła o tym opowiadać, ale jednak to był Oliver, już nie raz słyszał o jej wizjach. - Widziałam ostatnie chwile mężczyzny... mężczyzna w kapeluszu… strzał z bliska… ją pewnie spotkało to samo… oboje mają rany sprzed 3-4 dni. - Spojrzała wymownie na Kena, on też wiedział o tym, że ich poprzednicy byli wcześniej w Norwegii.
Ken zmarszczył brwi.
- Ich też zlikwidowali? W sumie należało się tego spodziewać. Ktoś tu ostro pogrywa. Tamtym musiało bardzo zależeć na przechwyceniu przesyłki. To dziwne… w sumie przecież jeśli z naszymi jechał jeden z ich agentów, to już ją mieli. - agent potrząsnął głową. - I to właśnie się kupy nie trzyma.
- Mógł nie wiedzieć… mieli nie zdradzać tożsamości… - Noemie zamyśliła się odchylając się w fotelu i przymykając oczy. - Wiemy że to był ich człowiek? Kogo złapaliście?
- Kierowca zeznał, że jeden z napastników przedstawił się jako agent Deuxieme Bureau. Popraw mnie, jeśli się mylę, ale wraz z naszymi agentami podróżował jeden z członków tej właśnie formacji wywiadowczej. Dobrze pamiętam?
- Tak… to by mogło wyjaśniać czemu ich francuski towarzysz zniknął… czemu pozwolili mu żyć? - Noemie nie otwierała oczu. - Gdzie oni to do cholery zabrali.
Ken przyglądał się koleżance.
- Tutaj chyba nic nie wyczujesz. - zachichotał. - Proponuję dojechać do hotelu, odpocząć i dopiero wtedy od nowa sprawdzić wszystkie tropy. W tym ten z francuskim wywiadem. Na logikę, jeśli z przesyłką jechał agent DB, który zniknął po tym, jak dwójka naszych zginęła w zasadzce zorganizowanej właśnie przez DB, to jedno z trzech: albo napastnicy nie byli z DB, albo ten agent tylko udawał kogoś z DB, albo miał ich doprowadzić na miejsce zasadzki, był ich przynętą. Ale bez dokładnego śledztwa nie potwierdzimy żadnego z tych tropów.
Noemie przytaknęła i zaczekała aż Soren wysadzi ich pod hotelem.
- Jestem ciekawa co wydarzyło się w Norwegii… z kim walczyli? Czy to ci ludzie mogli ich zabić? - Zirytowana zastukała palcami w kaburę. - Ile osób jest w to wmieszanych.
Ken potarł podbródek w geście namysłu.
- O Norwegii nie wiemy nic. Kogo tam spotkali, z kim walczyli, jak to się stało, że wyjechali do Francji w towarzystwie tamtego agenta, dlaczego nie zostawili przesyłki w Londynie… zakładając, że jechali tamtędy, a nie dotarli do Francji bezpośrednio, na przykład samolotem lub statkiem. To też będziemy musieli ustalić… a to na pewno potrwa. Na pewno dłużej, niż powinniśmy spędzić na odsypianiu. - Anglik ziewnął. - Jak długo już jesteś na nogach?
- Zdrzemnęłam się pół godziny nim siadłam do raportu. Musiałam mieć sprawną głowę. - Noemie przyjaźnie szturchnęła Olivera w ramię gdy już byli obok pokoi. - Prześpij się. Nasi towarzysze sprawdzają jeszcze dwa tropy. Później się wszyscy spotkamy.
- Dzięki. - Ken uśmiechnął się do Noemie. - Obudź mnie, zanim się spotkacie. Nie chciałbym przespać narady. Do zobaczenia później. - skinął głową swojej szefowej i nacisnął na klamkę drzwi.
- Dobrych snów. - Noemie weszła do swojego pokoju. Sama też planowała się przespać.
Foucher spodziewała się, że pozostała dwójka niebawem wróci. Zdjęła marynarkę i rozsiadła się z, wziętą dla niepoznaki, książką w fotelu.
Obudziło ją pukanie. Zasnęła? Czuła, że jej plecy zesztywniały od niewygodnej pozycji. Przecierając zmęczone oczy powiedziała ciche.
- Proszę. - Pojrzała na wchodzącego do pokoju Woodsa. - Zaczekaj, zawołam Tweeda.
Wstała z fotela i poszła zgodnie z obietnicą po Olivera. Nawet nie była pewna ile czasu minęło. Kenneth był ledwo przytomny, ale wyglądał lepiej i pozostało im tylko wymienić się informacjami. |