Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2019, 06:43   #40
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910 rok

- Czy ja na głowę upadłam, żeby w takim skwarze wałęsać się po mieście? - pytała samej siebie, układając się wygodniej na szezlongu. Upał zdawał się powoli rejterować. Czasami w cieniu altany dało się nawet poczuć lekki powiew wiatru, który przyjemnie chłodził rozpalone ciało. Dopiła resztkę już nie tak lodowatej wody z miętą i sięgnęła po książkę leżącą na stoliku. Dwustustronicowy tom raczej nie zachęcał tytułem: "Dzieje handlu i kupiectwa krakowskiego",jednak jeśli się wiedziało czego symbolem był, zupełnie inaczej się na to patrzyło. Może nie była przesadnie „praktykującą” patriotką, nie musiała zresztą, bo jako szlachcianka miała „łatwiej”, jednak zdawała sobie doskonale sprawę z tego jaki wpływ na handel miały zabory. Dlatego też właśnie dała się wyciągnąć Zosi na tę eskapadę na plac Matejki, żeby zobaczyć odsłonięcie pomnika ufundowanego przez Paderewskiego. Było w tym też trochę dreszczyku. Ten tłum ludzi uczestniczący w potajemnie przygotowywanych obchodach 500 lecia bitwy pod pod Grunwaldem. - Matka pewnie przewraca się w grobie – pomyślała jeszcze, zanim usłyszała ciche kroki lokaja.

- Przecież mówiłam, żeby mi nie przeszkadzać! - rzuciła bardziej z rezygnacją niż gniewem.
Stary Jan był jednak niewzruszony. Za długo służył w jej rodzinie, by nie wiedzieć, kiedy sprawa wydaje się na tyle ważna, by ośmielić się przeszkodzić państwu.
- Witold Barski? - To nazwisko nic jej nie mówiło. Skoro jednak padło imię Aleksandra, wiedziała, że musi sprawdzić o co chodzi. - Dobrze, wprowadź go – zgodziła się niechętnie i zaczęła poprawiać na szezlongu, by gość nie zobaczył jej w tym rozchełstanym stanie. Wkrótce pojawił się Jan, prowadząc nieznajomego. Przyglądała mu się uważnie, nie kryjąc wcale tego faktu. Mężczyzna, któremu nie można było domówić atrakcyjności, kroczył zdecydowanym krokiem, ze zdumiewająco pewnym, by nie rzec bezczelnym, uśmiechem na twarzy. Wzmogła czujność. Intuicja podpowiadała jej, że nie będzie zadowolona z tego spotkania. Na razie jednak uśmiechnęła się tak jak ją nauczono i wyciągnęła rękę do powitania. Gdy nachylał się nad jej dłonią, by szarmancko ją pocałować, owionął ją zapach drogich perfum. Dostrzegła jeszcze nienaganną fryzurę i dobrej jakości garnitur dzienny, spod marynarki którego pobłyskiwał w słońcu złoty łańcuszek zegarka kieszonkowego.

- Chyba nie mieliśmy okazji być sobie przedstawieni … do tej pory - w ten delikatnie uszczypliwy sposób zaznaczyła, że skoro nie użył przed nazwiskiem żadnego tytułu, z pewnością nie należą do tej samej sfery. - Cóż pana sprowadza? - zapytała, jednocześnie dając znak lokajowi, by zajął się napojami.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 16-03-2019 o 12:58.
Nimue jest offline