Oj oj, walki w hellsingu były niezłe muzyka do tej pory leży w czytniku mojej wiezy ale...
Po prsotu fabuła jest tak ponaginana(nie że jest tajemnicza itp), i nielogiczna że nie wiadomo co za chwile wskoczy na ekran. Tu jakieś kamery, tu jacyś agenci, tu jakaś młodo wyglądajaca wampirka(nie chowi mi o celes victorie). Po prstu nic c niczego nie wynika.
Manga to co innego tam było to ciekawie splecione.
Ostatni boss to jakieś przegięcie, jakiś kompletny madafaka ktory niby zabija alucarda, ale ten i tak wstaje z podłogi. Ja rozumiem że gostek jest najpotężnieszym wampirem ale to lekka przesada.
Smieszyła mnie akcja na koniec serii. Po jaką cholere odsziały hellsing pchały się(małymy grupkami) w samo gniazdo wampirów? Skoro wystarczał by tylko alucard? Zupełnie tempe jest to trzymanie alucarda zawsze na deser. I nie mówcie mi że była jaką tajemnica bo a)można było coś o niej wspomnieć b)można było lepiej to skonstruwaoć.
W filmie nie widać zupełnie wyszkolenia oddziełów hellsinga- po pierwsze wystarczało by ich uzbroić w miotacze ognia a nie w lekkie karabinki, a po drugie zachowywali się jak jakieś głupie boty sterowane przez komputer. Wniosek: chcieli pokazać jak to zajebisty jest alucard. Moim zdaniem i bez tego było by ładnie i przyjemnie.
Dlatego manga pod wzgledem konsekwencji i fabuły jest lepsza(chociasz powtarza sie w niej kilka bledów z anime chociażby uzbrojenie oddziałów)
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk. |