Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2019, 12:35   #25
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Muzeum Archeologiczne w Kairze, godź 14:15

[MEDIA]http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2019/3/18/14501067_images.jpg[/MEDIA]

Duży budynek z okrągłą kopułą,wyróżniał się wśród okolicznych kamienic i starych pałaców, otoczonych murem z piaskowca. Alejka, zielona i szeroka prowadził wprost do wejścia do tego imponującego gmachu, a nad samym wejściem kolorowy baner reklamowy, rozpięty na ogromnych kolumnach zawiadamiał o otwarciu nowej wystawy.
Grobowce Starożytnych, już otwarte!!” grzmiał napis na wielkiej płachcie materiału, zapraszając wszystkich gości, których jednak o tej porze dnia nie było zbyt wielu. Część ludzi poznikała gdzieś w centrum, chłodząc się w ogródkach przy restauracjach i jadłodajniach, lub piła mocną, czarną kawę, której zapach dolatywał aż pod muzeum.
Szeroki hol, zdobiony marmurem i monumentalne, egipskie rzeźby przytłaczały, ale i obiecywały odkrywanie cudów i tajemnic antycznego świata.
Ann mogłaby godzinami chodzić nie tylko po szeroko reklamowanej wystawie o grobowcach, ale przejść też do kolejnej, nieco starszej acz równie ciekawej “Skarby z Piramid”. Kobieta mogła też spróbować poszukać na własną rękę tajemniczego urządzenia z Karpahos, które oficjalnie gdzieś musiałoby zostać zaprezentowane, choćby pobieżnie. Muzeum było ogromne, a napis “Administracja/Kustosz” kusił, choć równocześnie przywoływał złe wspomnienia. Andreas po prostu gapił się rozdziawiony na ogromne posągi egipskich bóstw, lub jakichś władców - Ależ to wielkie. Mieli rozmach… - powiedział cicho ze zdziwieniem w głosie
- I wielu niewolników. - Ann także przyglądała się przez chwilę potężnym posągom. Była ciekawa ile z podobnych acz mniejszy rzeźb znalazło się w kolekcjach prywatnych. Jednak… nie było na to czasu. Opuściła wzrok i rozejrzała się szukając miejsca, w którym mogłoby być wystawiane interesujące ją urządzenie, lub osoby, która takiej informacji mogłaby im udzielić.
Anna zdała się na swoją kobiecą intuicję i skierowała się tam, gdzie spodziewała się znaleźć urządzenie. W starych zbiorach, na których najpewniej było znacznie mniej obserwujących i zwiedzających, którzy jak zwykle rzucali się na nowości. Istotnie, po pewnym czasie kluczenia wśród rozmaitych, wyjętych z piramid skarbów egipskich faraonów natrafiła na urządzenie, którego wygląd pasował do opisu z Aten, a w dodatku było łudząco podobne do niewyraźniej, nieostrej fotografii dołączonej do jej odręcznych notatek

[MEDIA]http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2019/2/25/14345784_KarpathosDevice.jpg[/MEDIA]

Oto miała upragniony przedmiot przed oczami. Niewielkie urządzenie, wydające się nad wyraz nowoczesne jak na zapisany w notatkach Anny wiek. Otoczone szklanym kloszem, wydawało się podświetlone, co sugerowało, że cała gablota znajduje się pod napięciem. Można było wyczuć, że z tym urządzeniem jest coś nie tak. W ogóle nie pasowało ani do wieku, wypisanego w języku arabskim i angielskim, ani do znalezisk otaczających gablotę. Cel, był w zasięgu ręki Anny. Pozostawało pytanie, jak po niego sięgnąć.
Musiała się rozeznać w sytuacji. Zobaczyć ile ochrony wystawia muzeum w jakich godzinach jest otwierane i zamykane. Jeśli obiekt był wypożyczony na pewno gdzieś powinna być karta z informacją jak długo będzie pozostawał w muzeum. Nie wierzyła by mieli aż tyle czasu. Chciała się rozejrzeć też wokół budynku by zobaczyć możliwe wejścia. Jeśli ktoś inny będzie chciał wykraść obiekt… pewnie to zrobi nie gdy ten będzie na wystawie, lecz gdy zostanie przeniesiony na zaplecze na konserwację. tamci mogli mieć dojścia w muzeum, możliwe, że po prostu wyniosą ten przedmiot.
Ann odciągnęła Adreasa na bok i wsunęła mu w dłoń 100 dolarów.
- Wypytaj ludzi, o której obiekty są zabierane do konserwacji. - Odezwała się szeptem, starając się pozować na żonę, która nagle bardzo potrzebuje czułości od swego męża i jedynie delikatnie gładzi jego dłoń.

Andreas wziął banknot i zostawił Annę w pomieszczeniu wystawowym.
Anna starannie rozejrzała się po kątach i zerknęła na zewnątrz, przez obszerne hole. Nie pomyliła się w swojej ocenie. Strażnicy, bardzo dyskretnie stali porozmieszczani w taki sposób, aby ewentualny złodziej musiał przebrnąć przez co najmniej kilku strażników. Pozostawała jeszcze kwestia alarmu, który najpewniej zawiadomiłby policję, jak i być może całe urządzenie mogło być pod prądem. No i należało również zbić w jakiś sposób wyglądającą na grubą szybkę.
Andreas w końcu wrócił, przynosząc nieciekawe wieści.
- Tak jak myślałem. Przedmiot przybył nielegalnie. Papiery są podrobione. Najpewniej urządzenie opuści muzeum, ale nikt nie potrafił mi powiedzieć kiedy. Wszyscy kierują mnie do kustosza muzeum. Może powinniśmy tam pójść? - zaproponował Andreas.
- Obawiam się, że kustosz muzeum może być ich człowiekiem… - Ann zamyśliła się. Nie mieli szans wynieść przedmiotu z muzeum… a przynajmniej ona o kradzieży nie miała bladego pojęcia. - ale… można to sprawdzić gdyby się mu przyjrzeć. Jeśli oczywiście będzie miał takie objawy jak dyrektor muzeum ateńskiego. - Westchnęła ciężko. - Dobrze… chyba musimy spróbować.
Andreas zerknął w korytarz - Albo można zrobić to na bezczela, czyli bierzemy to coś i wiejemy. Po amerykańsku, jak w Chicago - uśmiechnął się do Anny - albo poczekamy do zmroku może i po cichu do podkradniemy… - grek rozważał opcje.
- Może porozmawiamy w innym miejscu? - Ann nie czułą się pewnie dyskutując o kradzieży obiektu, obok którego stała.
Andreas przytaknął i dał się odprowadzić w miejsce zapewniające nieco więcej prywatności, pomimo faktu, iż byli sami w tym wielkim pomieszczeniu wystawowym, dźwięk nie niósł się specjalnie po muzeum. Winne temu były liczne, wydobyte z przepastnych trzewi piramid skarby, zabytkowe kobierce i dywany, którymi udekorowano sale i korytarze.
- Skłaniam się ku wykradzeniu tego wieczorem tylko… ja nie mam o tym bladego pojęcia. - Ann przyglądała się jakiemuś papirusowi, który był wystawiony w tej konkretnej sali wystawowej. Jej wzrok przesuwał się po hieroglifach przypominając o tym co doprowadziło ją w to miejsce i co spowodowało śmierć Jacka. Wzdrygnęła się, ale na szczęście obszerny strój skutecznie ukrywał jakiekolwiek jej ruchy. Czemu to wszystko musiało się wydarzyć? Czy naprawdę nie było odwrotu? - Myślę… że będziemy potrzebowali czegoś co odciągnęłoby uwagę straży.
Wzrok Anny napotkał pośród nieznanych jej symboli coś, co momentalnie wbiło ją w podłogę.

[MEDIA]http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2019/2/26/14349512_Amulet.jpg[/MEDIA]

Znalezisko opatrzono etykietą “Amulet Akhenatena”

-Samo ukradzenie tego chyba nie jest takie trudne - ocenił Andreas - zbić szybkę, klamot pod pachę i w nogi. Pytanie jak daleko z tym uciekniemy i jak szybko przyjadą gliny. Jeśli po cichu, to tu nie ma co kombinować ze strażnikami, bo raczej mają nas nie widzieć.Skoro zamierzamy to zrobić wieczorem, i nie chcemy szukać tego kustosza, to może wyjdźmy stąd? Bo możemy zwracać uwagę - zaproponował Andreas rozglądając się czujnie.
- Tak… ale chciałabym dopytać o ten przedmiot. - Ann rozejrzała się po sali jednak nadal byli w niej sami, więc podeszła do drzwi. Rozejrzała się po korytarzu szukając jakichś przewodników lub opiekunów. - Myślisz… - Obejrzała się na Adreasa. - Moglibyśmy wynająć kogoś kto by mi nieco więcej opowiedział, chyba nie chcemy niszczyć tej historii o tym, że jesteśmy małżeństwem.
- O, dobra myśl. Zbieranie informacji co? - mrugnął porozumiewawczo - pewnie są na tej nowej wystawie, tu jak widać same pustki. Przejdźmy się tam, to może kogoś znajdziemy - Andreas pokiwał głową, doceniając kolejny pomysł Anny.
- Po prostu obawiam się, że samo wykradzenie tego przedmiotu i go zabezpieczenie… jeszcze mnie nie uratuje. - Lockhart ruszyła we wskazanym kierunku. - Nadal zastanawiam się jak… jak się ich pozbyć. - Ostatnie słowo wypowiedziała bardzo cicho.
-Szefowa ma na myśli całą szajkę? Cóż, trzeba znaleźć tego, co wydaje rozkazy. Złapać jednego ważnego, przesłuchać...a nuż coś chlapnie. Ale może być tak, że szef siedzi gdzieś poza zasięgiem policji, detektywów, czy nawet innych gangsterów - głośno myślał Andreas - żeby pani wiedziała, ile mi umknęło takich grubych rybek w przeszłości...ech - westchnął, prowadząc Annę w kierunku wskazywanym przez kolorowe plakaty i rozwieszone reklamy. Wkrótce też zaczęli mijać coraz większe tłumy zwiedzających, oglądających przepięknie przygotowaną wystawę, z licznymi modelami piramid i grobowców.
- A chciałbyś spróbować upolować kolejną? Nie chcę cię narażać, ale coś czuję… że to jedyny sposób na to bym kiedykolwiek mogła wrócić do normalnego życia. - Ann podeszła do punktu informacyjnego i zerknęła na cennik przewodników. - Jedną ważną osobę znam… czy udałoby się nam ją przesłuchać? Ja nie mam o takich rzeczach pojęcia.
-Kto to taki? - zapytał się Adreas - na każdego można coś mieć. Jedni cenią swoje zdrowie, jedni majątek, inni rodzinę. A każdy się czegoś boi - wyjaśnił Andreas czekając na nazwisko owej grubej ryby.
- Według mnie dyrektor muzeum w Atenach. - Ann odpowiedziała cicho. - To dzięki niemu to urządzenie tu jest. Może nie jest ważny w ich hierarchii, ale…. może wiedzieć nieco więcej o planach kultu, a więc i o planach szefa tego wszystkiego.
-Dyrektor? Można poczekać, aż skończy pracę i się nim zająć - pokiwał głową Andreas a Anna w tym czasie sprawdzała ceny przewodników. Nie wydawało się, aby było to konieczne, bo wystarczyło jedynie poczekać, aż zbliżył się do nich wysoki, nieco chuderlawy, śniady człowiek, w garniturze, z czarną plakietką na klapie, z imieniem wygrawerowanym złotym atramentem - Ahmed-Al-Khamir - przedstawił się, choć było to jasno wypisane na plakietce - Czym mogę państwu służyć? Życzą sobie państwo być oprowadzonym po naszej nowej wystawie? - uśmiechnął się, głównie do Andreasa, zerkając tylko przelotnie i leciutko kiwając głową w stronę ubranej wciąż w arabski strój Anny.
Ann przytaknęła ruchem głowy. Lepiej jak dopytają o przedmiot podczas zwiedzania. Możliwe że wzbudzi to mniej podejrzeń. Jeśli Glier interesował się tym amuletem… to kult też może to robić.
- Z chęcią - powiedział Andreas - choć bardziej na tym zależy mojej żonie - Andreas roztropnie zerknął na Annę - proszę jej opowiadać tak, jakby odpowiadał pan mnie. Ona zapyta o to,co ją interesuje, a ja tymczasem sobie będę spacerował obok, i cieszył oko - Andreas zaproponował pracownikowi muzeum dosyć wygodny dla siebie i Anny układ, w którym to kobieta mogła swobodnie rozmawiać z innym mężczyzną - żona jest europejką, i rozmawia słabo po arabsku. Proszę do niej tak mówić - dodał.
Lockhart ruszyła za mężczyzną i zadała kilka krótkich pytań o mijane obiekty. Zatrzymała się też przy urządzeniu z Karpathos.
- To jakiś nowy przedmiot? Nie wygląda na zabytek. - Była ciekawa czy może przewodnik zdradzi jej coś więcej o pobycie przedmiotu w muzeum.
Przewodnik nie powiedział jej jednak nic nowego, czego już by nie wiedziała. Wydawał się cytować notatkę, która była pod urządzeniem a która była wierną kopią tej z Aten. - Wie pani, że to rzeczywiście niedawno przybyło, zdaje się z Aten. Jeśli tak, to historyczna chwila, jeśli rzeczywiście zrobił to ten czarownik i miał to tutaj przywieźć - zauważył drapiąc się z zamyśleniem po głowie, jakby zaskoczony, że ten zabytek tu jest.
- Taka historyczna podróż… - Powiedziała niby romantycznie Ann, przyglądając się urządzeniu. - To wspaniale. Czy długo tu zostaje? Byłoby cudownie gdyby wszyscy mogli je obejrzeć.
- Nie wiem, droga pani. Właściwie to nie mam pojęcia kiedy to dotarło - uśmiechnął się przepraszająco - za to znajduje się tu wiele innych, równie interesujących artefaktów, wyciągniętych z grobowców faraonów. Zechciałaby pani rzucić okiem - zapraszającym gestem wskazał ścianę z imponującymi zabytkami, które na giełdach antyków osiągnęłyby zawrotne ceny, szczególnie meble, przedmioty osobiste no i ozdoby ze złota i brązu.
- Och oczywiście. - Anna z entuzjazmem podążyła za mężczyzną i zaczęła wypytywać o różne drobiazgi, szczególnie jakieś błyskotki i amulety. Z entuzjazmem podeszła do gabloty z interesującym ja przedmiotem i wskazała na Amulet Akhenatena. - Och a to? Wygląda nieco inaczej.
-Ach, amulet Akhenatena...cóż, cały Atenizm był nieco inny niż politeistyczne, tradycyjne wierzenia egipskie. Można to było traktować jako co najmniej schizmę, lub może bardziej, herezję, przynajmniej w oczach ówczesnych egipcjan - zaśmiał się Ahmed - interesuje panią samo znalezisko, czy może raczej Atenizm w ogólności? Mamy tu też właściciela owej błyskotki, a przynajmniej tak przypuszczamy, bo nieco się różni od zachowanych przedstawień. Ogólnie opisywany był jako coś pomiędzy otyłym, chudorękim hermafrodytą - Ahmed uśmiechnął się tajemniczo - pani wie, nie wiadomo czy to był on, czy ona
- I jedno i drugie wydaje się fascynujące. - Anna uśmiechnęła się i miała nadzieje, że mężczyzna wyczyta tą radość w jej głosie i spojrzeniu. Ta cała zasłona zaczynała ją poważnie irytować. - Chętnie zarówno usłyszę o tym… Ateniźmie, tak? Co znaczy, że jest tu jego właściciel?
- Mamy tu jego sarkofag i mumię, choć grobowce są najczęściej przerzedzone z wszelkich znalezisk, to grobowiec Akhenatena akurat był dobrze zachowany. Aten znaczy po egipsku mniej więcej słoneczny dysk, lub dysk słońce. Wiara w bóstwo solarne, monoteistyczne, przedstawiane jako okrąg z promieniami wychodzącymi i spadającymi na wyznawców była dosyć ekstrawagancka, biorąc pod uwagę wcześniejszy panteon egipski. Same ciała głównych wyznawców, a więc samego faraona i jego żony też wyglądają nieco dziwnie. Otyli, chude ręce, wyraźne, androgeniczne twarze i najpewniej przedłużane ubiorem czaszki, aby podnieść czoło i sprawić, by głowa wyglądała na wyższą to najpewniej jakaś moda, która panowała wówczas wśród arystokracji. Ale nie brakuje teorii spiskowych, że bóstwem był jakiś kosmiczny obiekt, pozaziemski i faraon uległ ich inteligencji. Oczywiści, to nie potwierdzona naukowo ciekawostka - Ahmed wskazał ręką zdobiony, kamienny kufer, w którym leżały zmumifikowane zwłoki, najpewniej mężczyzny, sądząc po posturze. Zdobiona złotem maska istotnie wyglądała nieco dziwnie. Wielkie, migdałowate oczy, zrobione z czarnych onyksów, burza malowanych na niebiesko i złoto włosów, czy też może był to element przedziwnej czapki, bardzo przerysowane rysy i łuki brwiowe...całość wyglądał nieco nieziemsko, ale jednak dało się wręcz wyczuć emocje z mimiki owej maski. Sprawiała wrażenie zadumanej, spokojnej, uspokajającej lub uspokojonej i te uczucia szybko zaczęły ogarniać Annę…

Lockhart chciała w tym miejscu pozostać jeszcze na chwilę. Skorzystać z tego, że choć przez moment jej dłonie nie drżały, a głowy nie wypełniały bolesne wspomnienia.
- I to oni wyznawali ten.. Aten… - Udała, że zapomniała słowa.
- No, oni go wprowadzili. Jakieś tam bunty wśród ludności były. Pełniejsze badania na temat Atenizmu prowadził jakiś profesor na Uniwersytecie. Tu, na miejscu. Powinna pani go odwiedzić, przemiły człowiek. Ma mnóstwo książek o tych znaleziskach i o każdym najpewniej powie znacznie więcej niż ja - powiedział skromnie Ahmed
- Och… jeśli tylko mój mąż… - Obejrzała się na Andreasa udając niepewność. - A czy mógłby Pan zapisać mi jego nazwisko? Bardzo chciałabym usłyszeć więcej.
- Zdaje mi się, że jakoś na Jot...Jahark, tak, profesor Jahark. Szpakowaty jegomość, okulary w czarnej oprawce. Wydział Historii Starożytnej - odpowiedział po dłuższej chwili, która zajęła mu na grzebanie w swojej przepastnej pamięci.
Ann przytaknęła.
- Spróbuję z nim porozmawiać. Pokaże mi pan coś jeszcze? To niesamowita wystawa. - Lockhart rozejrzała się wokół. Lepiej było jeszcze pozwiedzać nim się grzecznie pożegnają.
- Na tej nowej wystawie zrekonstruowaliśmy jego grobowiec. Życzy pani sobie go obejrzeć? - zaproponował z dumą, widząc, że zabytki muzeum spodobały się kobiecie.
- Z przyjemnością. - Tu musiała przyznać, że rzeczywiście ją zainteresowało. Może.. gdyby nie okoliczności… gdyby był obok Jack… wybrałaby się do tych legendarnych piramid?
- Zapraszam - Ahmed poprowadził Annę z powrotem na nową wystawę, gdzie obok dosyć dużego modelu piramidy, która w dwóch miejscach była przekrojona ukazując ukryte pomieszczenia, skupiali się już inni zwiedzający - Oto nasza duma. Cały sztab ludzi ją rekonstruował, przez ponad miesiąc. Komora grobowa była zdaje się tutaj - wskazał palcem niewielką komnatę, podobną do komórki, lub niecki bardziej, niż komnaty...Ann jednak zdawała sobie sprawę, że wnętrze piramidy musiało być znacznie większe, niż odsłonięte przez modelarzy korytarze i komnaty. Coś przypominało Annie układ tych korytarzy, chociaż nie była w stanie skupić się na tym, co było nie tak. Coś, jakby przeczucie, że przynajmniej część z nich gdzieś widziała, ale jakby jakiś element tej układanki nie był na swoim miejscu, lub całkowicie go brakowało.
- Czy… zrekonstruowano wszystko? - Ann zapytała oprowadzającego ją mężczyzny, nawet nie musząc udawać zainteresowania. Rozglądała się szukając symboli z rysunków Gliera… z jego zapisków, mapy.
Przeglądając jego notatki ponownie zwróciła uwagę na pewien kartelusz w jego książce, z pozoru mało istotny i być może był to element jakiejś jego mało sprawdzalnej teorii którą spokojnie można było położyć na półce w kategorii “spiskowe”. Jednakże kartelusz ten, przynajmniej w kilku szczegółach pokrywał się z chodnikami w zrekonstruowanej piramidzie.


[MEDIA]http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2019/2/26/14351346_Mapka.jpg[/MEDIA]

W dodatku wydawało się, że część kompleksu mieściła się w tajemniczym symbolu z medalionu, tym w kształcie krzyża, jednym ramieniem zakrywając czoło budowli, a punkt umiejscowiony na jednym z jego ramion wskazywał idealnie wejście do piramidy.
Ann powoli rozejrzała się i wróciła do swojego przewodnika.
- Gdzie… gdzie znajduje się oryginalny grobowiec? - Spytała z zainteresowaniem. - To wszystko.. jest takie niesamowite.
- Całkiem niedaleko. To piramida w Tell-El-Amarna. Można ją częściowo zwiedzić - powiedział spokojnie Ahmed.
- Muszę namówić męża. - Mruknęła nieco bardziej do siebie Lockhart.- Dziękuję Panu bardzo to była wspaniała wycieczka.
- Zapraszamy ponownie - grzecznie ukłonił się mężczyzna i poszedł zabawiać innych odwiedzających. Szykował mu się pracowity dzień, bo wokół kłębiło się wielu odwiedzających.

Ann wróciła do Andreasa i powoli wyszła za swoim “mężem” na zewnątrz.
- Kusi mnie by przyciągnąć ich uwagę… na zewnątrz. Taki pożar chyba sprawiłby, że strażnicy udaliby się sprawdzić co się dzieje? - Ann wyraźnie się motała. Nie wiedziała jak do tego podejść. Po prostu nie chciała walczyć z uzbrojoną ochronę muzeum.
- Mogę coś podpalić na zewnątrz. Samochodów nieco stoi na ulicy. Albo znajdę jakiś schowek z chemią. Tylko czy to nie sprowadzi do budynku jakiejś straży pożarnej albo czegoś?
- Nie wiem jak szybko reagują na coś takiego, ale miałam nadzieję, że już dawno by nas tu nie było… może lepiej by było kogoś wynająć? - Ann zawahała się. Nie ufała obcym, ale gdyby zapłaciła odpowiednio za jakieś niepozorne podpalenie? Nie mówiąc, że to przykrywka do kradzieży. W głowie szybko przekalkulowała swoje oszczędności. - Może moglibyśmy nabyć auto by szybko opuścić miasto?
-Arabusy podpalą cokolwiek, jeśli dostaną pieniądze. Szczególnie, jeśli to będzie coś europejskiego - zaśmiał się - samochód też można kupić. Targ jest niedaleko, wystarczy powiedzieć jakiemukolwiek sprzedawcy, że potrzebujemy auta a się znajdzie. Jaki plan? - Andreas widział, że Anna miała pewien koncept, który mógł wypalić.
- Najpierw… czy nie odniosłeś wrażenia, że tamto szkło było potwornie grube? Miałam niemal wrażenie, że… może być podpięte do alarmu. - Ann rozejrzała się po okolicy. Przerażało ją to co działo się w jej głowie… czy naprawde planowała kradzież tego urządzenia? - Muszę się napić kawy.

Wyszli przed muzeum, siadając w jednej z licznych knajpek wzdłuż zielonej alejki, prowadzącej do muzeum. Młody kelner szybko podał kawę, zostawiając Annę i Andreasa pochylonych nad stolikiem. Dochodziła piętnasta.
- Jeśli w muzeum jest alarm… i ta kopułka jest pod prądem… to trzeba by spróbować pozbyć się zasilania w budynku. - Anna odezwała się dopiero gdy dostała mocną arabską kawę i porcję lokalnych słodyczy. Miała problem by jeść z zasłoniętymi ustami, ale po prostu zajęli miejsce tak by nie było jej widać. - Pewnie najprościej byłoby uszkodzić miejsce gdzie kabel dochodzi do budynku… u mnie potrafią to zrobić nawet dzieciaki z sąsiedztwa.
- Samochód, kabel, coś do rozbicia szyby? - zaproponował Andreas.
- I ludzie… - Ann zasłoniła twarz i wyjrzała na ulicę. - Nie jestem tylko pewna czy lepiej by było wymknąć się jakimiś drzwiami od zaplecza czy… po prostu schować to urządzenie do torby i spokojnie wyjść z ewakuującymi się z muzeum ludźmi.
- Zdaję się na ciebie. Mogę pomóc z zabezpieczeniem, ale lepiej, abym nie brał fantu do rąk - uśmiechnął się do kobiety
- Czemu? A raczej.. mi go łatwo będzie ukryć pod tą suknią, ale… - Ann przyglądała się swojemu towarzyszowi lekko zaskoczona.
- Jak mnie zamkną to już chyba nie wypuszczą - zaśmiał się cicho.
- To poważny argument. Choć pewnie byłaby w stanie cię wykupić. - Lockhart uśmiechnęła się do mężczyzny. - Nie ma co trzymać oszczędności gdy nie wiem czy dożyję następnego dnia… To jak mężu? Jedziemy na uniwersytet? Twoja żona bardzo chce poznać pewnego pana profesora.
- Jedziemy, pani żono! - krzyknął ochoczo i dał ręką sygnał taksówkarzowi, aby podjechał pod muzeum.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline