-Abi, Mervin, pomożecie mi z tym? - zapytał Koichi wskazując na swój bok. Szrapnel siedział głęboko. Mógł próbować go wyjąć samodzielnie, ale wtedy szansa, że poszarpie tkanki znacznie rosła. Nie mieli już na pokładzie lekarza, więc stalkerka i biolog byli najlepszymi kandydatami do prób opatrzenia Japończyka.
-Odłamek mocno siedzi, potrzebne są szczypce. Gaza, bandaż i woda do przemycia rany. Jest tu coś do dezynfekcji? Też się przyda. Jak nie ma opatrunków, to utnę coś ze swojej bielizny. Prowizorka lepsza niż bieganie z otwartą raną - dokonał wstępnej analizy Koichi. Zwykle to on produkował rannych. Teraz role się odwróciły. |