Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2019, 00:31   #349
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Kelryk podesłany z polecenia biskupa chciał coś jeszcze powiedzieć, postąpił odważnie krok na przód, wiedząc, że władza Boska go broni. Nie wybroniła. Wysoki mężczyzna wyprowadził cios pałką wprost w twarz chłopaka. Krew chlusnęła z rozbitego nosa.
- Stać! - odezwał się Fyodor odpychając oprycha - zaiste wielkiej odwagi trzeba, żeby na dziecko iść z bronią. Pan nagrodzi was wedle czynów waszych - we wzroku inkwizytora było coś takiego, że wysoki mężczyzna zdał się stracić nagle część swojego wzrostu.
Dłoń siwego mężczyzny opadła swobodnie w stronę broni. Jednak i na niego Fyodor przeniósł swoje spojrzenie. Zamarł w połowie ruchu.
- Przez szacunek dla kasztelana pójdę z wami po dobroci, jednak dopilnuję, żebyście po dziesięciokroć za każdą kroplę krwi dziś przelaną odpowiedzieli.
Gdy Czerwony Brat postąpił krok do przodu zobaczył stojącą na schodach Franciscę.
- Proszę cię siostro zaprowadź tego wiernego sługę do lazaretu i powiedz siostrze Annie, że udałem się do kasztelu na rozmowę z miłościwie nam panującym - zawahał się i spojrzał na mężczyzn szukając odpowiedniego imienia. Wysoki nie zrozumiał, siwy zaś powiedział:
- Adawag. Palatyn Adawag.
- Tak, właśnie - powiedział Czerwony Brat, po czym kontynuował: - Czy zechcecie przekazać Jego Ekscelencji Guntherowi jak potraktowano jego sługę?
Francisca wzdrygnęła się na widok krwi nie rozumiejąc jeszcze co się stało właśnie u drzwi jej domostwa, które miało jej zapewnić bezpieczeństwo. Wystarczyło jej jednak zawiesić oko na każdym z mężczyzn, aby z grubsza zrozumieć co się stało.
- Nie godzi się - spojrzała chłodno na uzbrojoną dwójkę - aby chrześcijanin bił chrześcijanina.
- Czymże zawinił ten człowiek, że sięgacie po broń w domu Inkwizycji? - Francisca nie zamierzała odpuszczać niczego - wzroku z mężczyzn, samowolki w siedzibie Zakonu oraz pola w negocjacjach.
Fyodor zrobił krok w bok, dopuszczając Franciscę do kręgu rozmówców, ale nie odpowiedział pozwalając ludziom kasztelana się ewentualnie bronić samym i wciąż czekając na odpowiedź Włoszki, a sam zmówił modlitwę do Pana proszą go o wejrzenie w dusze całej trójki mężczyzn.

Najwięcej Pan ukazał mu o mnichu. Młody chłopak miał na swoim sumieniu grzechy młodości. Zanim został mnichem prowadził hulaszcze życie za pieniądze skradzione własnemu ojcu. Jednak poza tą zadrą z przeszłości serce jego było czyste. A z pewnością dużo czystsze niż dwójki sług Kasztelana. Siwy miał o sobie wysokie mniemanie i wierzył w słuszność sprawy. Wierzył, że za zabijanie innych chrześcijan nie jest odpowiedzialny on sam, lecz ten, który wydaje mu rozkazy. Toteż choć grzech ciężki ciążył nad nim, to w uporze swym nie widział w nim niczego złego. Podobnie ten młody i wysoki. Choć w jego wypadku Fyodora przeszył dreszcz. Człek na którego patrzył był surowy, a rysy jego były niczym wykute w skale. Wyglądał raczej jak mieszkaniec gór, niż równin mazowieckich. A mieszkańcy surowych terenów żyli w myśl zasady “Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. I to właśnie przyprawiło o dreszcz Inkwizytora. Dusza człeka tego była jakby rozerwana. Na wpół chrześcijańska, na wpół pogańska.
- Racz panienko wiedzieć - powiedział siwy w stronę Włoszki - że dom ten należał do zamordowanego kupca. Nie pozostawił on dziedzica, więc w myśl prawa przechodzi on na własność kasztelu. Tedy nie prędzej nazywać będziecie go Domem Inkwizycji, niż po tym, jak szlachetny Palatyn Adawag nada wam go. Ale wcześniej trza pomówić Palatynowi z mordercą. Wyrok wydać. Jeno wtedy wnosić można o jakiś najem, czy nadanie.
Śiwy, który zdawał się gładko posługiwać łaciną, w przeciwieństwie do silnorękiego kolegi dodał:
- Ten tutaj zaś usiłował utrudnić doprowadzenie mordercy przed oblicze władzy. Tedy też podjęliśmy środki wyższej konieczności.
Kobieta założyła dłonie na siebie w pokornym geście. Spojrzała na siwego mężczyznę chwilę lustrując jego fizjonomię.
- Czy myślicie że na Bracie Fyodorze wrażenie robi wasze upodobanie do przemocy wobec Sług Bożych - uniosła podbródek i zmrużyła oczy.
- Często wam się to zdarza? - potem jakby ocknęła się i rzuciła okiem na kleryka.
- Oczywiście Bracie - kiwnęła głową w kierunku Fyodora - zrobię o co prosisz.
- Nie z tobą o tym będziemy dyskutować, a z palatynem - skomentował Fyodor - ale zważ, że jedynie przez szacunek do władcy miejscowego gotowym przymknąć oko na twój język. Za trzecim razem jak mnie “mordercą” nazwiesz zapomnę o tym… - głos inkwizytora stał się mroczny. Brzmiała w nim niewypowiedziana groźba…
Tym razem siwy zamilkł. Skinął jedynie głową na fakt, że zrozumiał słowa.
- A teraz chodźmy do palatyna, zanim powiecie jeszcze coś głupiego - dodał po chwili ciszy i wyszedł.
Siwy popatrzył jeszcze na Franciscę i na swego towarzysza, po czym poprawił pas z buzdyganem i ruszył za Fyodorem. Nie kulił się może tak jak wcześniej ten wysoki, ale coś mówiło Francisce, że nie powie już słowa do Czerwonego Brata, póki nie dotrą na miejsce.
Wenecjanka uniosła ręce tylko po to, żeby je załamać. Jej oczy były szkliste i wyglądała, jakby miała się rozpłakać. Gdy tylko Fyodor opuścił budynek, wybuchnęła:
- Cóż oni Szlachetnemu Bratu zrobili? Opatrzyć to trzeba natychmiast. Wstępnie tutaj, ale musimy się udać do lazaretu - udała się do kuchni po wodę, pomogła klerykowi obmyć jego twarz i założyć prowizoryczny opatrunek. Następnie pod pozorem przygotowania do drogi ukryła z powrotem połowę pieniędzy, a resztę spakowała ze sobą.
Mieli iść do lazaretu, ale wpierw musiała odwołać przenosiny jej rzeczy oraz ukryć część pieniędzy w wynajętych przez męża pokojach.
Nie podobało jej się to miejsce i czuła bijące od niego niebezpieczeństwo.

Kleryk rzeczywiście był młody. Był potwierdzeniem tezy o braku mężów w sile wieku. Mógł mieć co najwyżej piętnaście wiosen. Teraz jego delikatny zarościk był umorusany krwią z nosa. Ale jak się okazało po oględzinach nos nie był największą ofiara brutalnego ataku. Brakowało mu dwóch zębów, co utrudniało mówienie. Łzy w jego oczach utrudniały wydobywanie jakichkolwiek informacji.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 20-03-2019 o 09:13.
druidh jest offline