19-03-2019, 12:05
|
#7 |
| Pobudka na kacu to przy awaryjnym wybudzeniu ze stazy małe piwo, bardzo małe piwo. Chwile zajęło żołnierzowi dojście do tego kim on sam właściwie jest i kim jest ta cała reszta ludzi krzycząca i przewracająca się o jakiegoś innego kolesia na podłodze.
- Czego się wydzieracie, łeb mnie boli jak cholera. - Żołnierz usiadł na krześle i rozmasowując migrenę sięgnął do szafki, pierwsze co wyciągnął to piersiówka, z której pociągnął łyk aż zagulgotało.
- Komuś grzdyla? - Wyciągnął rękę w stronę najbliższej i najmniej rozmazującej się postaci i potrząsnął tak by dało się usłyszeć że w środku coś się przelewa.
- Co to za koleś? - zawiesił wzrok na trupie. - I czemu wygląda jakby coś go wpierdoliło od środka i poszło zrobić jajeczniczke na wątróbce? - Mówiąc to sięgnął do szafki, wyciągnął pancerz kinetyczny i wyuczonym ruchem założył go na siebie a raczej to pancerz rozsunął się po kończynach i dokładnie je okrył.
- To tylko trup, co ja trupa nie widziałem? - Wyciągnął z szafki swoje ukochane bydle, czyli szybkostrzelny karabin wsparcia z namierzaniem na podczerwień i zakładając go na siebie pozwolił by ciężar broni miło osiadł na jego zmęczonych mięśniach. - Różnica jest taka że tym razem to nie moja wina że koleś ma wielką dziurę w brzuchu.
- Dobra, nie czuje się jeszcze na siłach by za dużo decydować, więc Kapitanie proszę o rozkazy by kogoś eskortować lub zabić, mi to wszystko jedno. - Mówiąc o zabijaniu puścił oczko do lekko wystraszonej Zwiadowczyni.
Ostatnio edytowane przez Ronin2210 : 19-03-2019 o 12:07.
|
| |