Błąkanie się po podziemnym labiryncie jaskiń wychodziło im całkiem nieźle, jako że co rusz udawało im się trafić w ślepy zaułek...
Axel miał tylko nadzieję, że ilość odnóg jest ograniczona i że prędzej czy później (a raczej później) wyeliminują wszystkie niewłaściwe i zostanie im tylko jedna, prowadząca do zamku. A że pilnie zaznaczał każdy korytarz, w jaki wkroczyli, był pewien, że nie będą dwa razy iść tym samym korytarzem. Na wszelki wypadek sprawdzał też ściany, by nie doszło do sytuacji, że - zrobiwszy kilka kółek - wrócą tym samym korytarzem.
- Chyba nie jest zadowolony, żeśmy mu do sypialni wkroczyli - powiedział, gdy rozległ się ryk mutanta. - Zaraz przyjdzie i powie, byśmy się stąd wynieśli.
- Może gdzieś w suficie jest jakieś przejście? - zasugerował.