Magia działała, chociaż nie tak dobrze, jak by sobie tego Thazar życzył. Co prawda można było się domyślić, że magiczne pociski nie załatwią sprawy do końca, ale zawsze była szansa, że ettercapa zniechęcą do dalszych, skierowanych przeciwko ich małej drużynie, działań.
Ale nie zniechęciło.
Na dodatek najwyraźniej to Thazar został uznany za niebezpiecznego, bowiem to nim akurat zainteresował się potwór. Przed efektami tego zainteresowania zaklinacz nie zdołał umknąć i gdyby nie Slaak'Han, to Thazar leżałby na ziemi, spętany niczym baleronik...
Gdy tylko zdołał odzyskać swobodę ruchów ponownie użył magii, tym razem posyłając w stronę przeciwnika płomienny promień. |