Kocur
Szedł wolno wzdłuż ściany, Wysocki omiatał wszystko latarką. Coraz dalej. Kolejne miejsce, mag w najlepsze bawi się w przewodnika. Kocur przekazuje dalej:
-Tu Kocur, dotarliśmy do dworca Konrad, jest rozgałęzienie do 713 i 714. Jakiś panzerwerk. Pusto. - omietli tunel ruszyli dalej.
Ręka maga wskazała punkt pod sufitem, Wysocki oświetlił ciemną plamę latarką. Tylko że plamy nie potrafią latać. I nie mają czerwonych oczu. Nietoperze.
-Uwaga na szczury latające - rzucił w komunikator. Zamilkł, podobnie jak nietoperze, jak gdyby ich nigdy nie było. Chciał już ruszać dalej, gdy towarzyszący im na szpicy mag dosłownie zdębiał. Wszystko ucichło, nawet woda kapiąca z jakiegoś pęknięcia.
"Co się..."- nie zdążył pomyśleć do końca, a tym bardziej powiedzieć. Z bocznego tunelu zaczęto do nich strzelać. Kocur błyskawicznie przypadł do ściany. Echo tunelu potęgowało wszystko. Coś gadali. Przypadł do winkla i już miał ściągnąć z pleców kałacha, gdy w świetle latarek zobaczył lecący obiekt, na długim trzonku.
Zatrybiło.
Jeden. Ktoś tam wrzeszczy.
Dwa. Po niemiecku.
Trzy. Leci granat.
4. Leci niemiecki granat z drugiej wojny światowej.
5. -Granat!!! - wrzasnął i i chwycił maga za ramię i całą siłą pchnął go w (jeszcze) bezpieczny tunel, na podłogę, sam zrobił to samo, padł w mętną wodę. Zdołał jeszcze zatkać uszy.
Pieprznęło. Ale nie dostali żadnym odłamkiem. Jeszcze. Kocur poderwał się i przywarł do ściany. Dzwoniło mu w głowie.
Niemcy i tłuczki do ziemniaków.
Kurwa, wykrakałem.
Wyciągnął granat zaczepny, wyrwana zawleczka zniknęła w mętnej wodzie. Kocur rzucił cytrynkę zza rogu, nie chcąc wystawiać się na ewentualny ogień. Ale zamach był spory, granat poleciał w głąb, odbijając się chyba od ściany. Znowu przyparł do ściany. Spojrzał na gramolącego się maga. Potem się go spyta, o co chodziło z tą aurą.