Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2019, 10:20   #105
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Biuro Mitchella mieściło się na 73 piętrze Pinnacle. Pierwsza osoba zaczepione zaraz po wyjściu z windy skierowała Corday do odpowiednich drzwi. Piętro przypominało nieco ich biuro, ale sekcje oddzielone były od siebie przeszklonymi ściankami działowymi.
Inspektor skupiła się na osobach znajdujących się dookoła, próbując coś od nich wyczuć, ale jej próby spełzły na niczym.
Szef wewnętrznych siedział przy biurku, ale do niego trzeba było najpierw przebić się przez jego sekretarkę siedzącą w pomieszczeniu wcześniej.
- W czym mogę pomóc? - zapytała brunetka na widok wchodzącej Iryi.
- Inspektor Corday - przedstawiła się. - Komendant Mitchell wezwał mnie do siebie na rozmowę. Mam się u niego stawić za… - wyciągnęła rękę i spojrzała na zegarek. - Za pięć minut.

Mitchell widząc swojego gościa machnął zezwalająco ręką w kierunku sekretarki, która popatrzyła na niego w poszukiwaniu wytycznych. Kobieta podeszła do szklanych drzwi i otworzyła je zapraszająco.
Corday westchnęła bezgłośnie i ruszyła do niego.
- Witam - skinęła głową szefowi wydziału wewnętrznego i wyprostowała się, gdy stanęła przed nim.
- Ciekawi mnie fakt, że chciała się pani fatygować zamiast podać dane przez telefon - zapytał ten przesiadając się w fotelu i składając dłonie w piramidkę. Skinieniem głowy wskazał by usiadła.


Irya nie odezwała się od razu, zastanawiając się jak powinna na to odpowiedzieć, zajęła miejsce na krześle stojącym przy biurku, naprzeciw mężczyzny.
- Bo i tak by mnie pan wezwał - odparła w końcu. - To co pan chciałby wiedzieć?
- Na początek tylko to o co pytałem. Czyli kto jest źródłem w przypadku świadków dla Andersona.
- Anonimowe zgłoszenie - odpowiedziała zgodnie z ustaleniem jakie miała z Collinsem. - Mam jeszcze dwóch świadków.
- I anonimowy kontakt podał cztery nazwiska wraz z ich adresami? A pani razem ze swoim szefem przekazała ich bezpośrednio mnie, z pominięciem standardowych procedur? Skąd takie zaufanie w to anonimowe źródło? - zapytał nie ukrywając złośliwości w głosie.
- Nie sprawdzaliśmy wiarygodności świadków, bo to już należało do obowiązków wydziału, który przejął sprawę Andersona - wyjaśniła Corday bardzo uprzejmym tonem.
- Dobra. Powiem wprost - Mitchell sprawiał wrażenie jakby skapitulował. - Chcę pogadać z Andersonem. Osobiście. Mam wrażenie, że ten anonimowy kontakt może wiedzieć gdzie go znajdę.
Irya nie powstrzymała uśmiechu, który garnął jej się na usta.
- A o co chciałby pan go zapytać? - odparła Inspektor.

- Uznajmy, że teraz bardziej mnie interesuje jego wersja wydarzeń niż urwanie mu głowy przy samej dupie - powiedział z kamienną twarzą.
- Mogę panu przekazać tą wiedzę. Teraz - stwierdziła bez zawahania.
- Nie bardzo rozumiem - powiedział Mitchell powoli i przeciągając głoski. - Skąd ma pani taką wiedzę?
- Z pierwszej ręki - odpowiedziała. - Osobiście z nim rozmawiałam po wydarzeniach w dokach. Sam do mnie przyszedł.
- Nawet jeśli tak jest to nie była pani świadkiem całego wydarzenia i nie zna pani wszystkich szczegółów - jedynym efektem jaki wywołała wypowiedź Corday była lekko uniesiona brew.
- Sądzę, że wystarczająco wnikliwie drążę temat by odpowiedzieć na pana szczegółowe pytania. Co więcej byłam obecna przy przekazaniu Andersona pana ludziom. Nawet mam kopię dokumentu na podstawie, którego został przekazany więzień - stwierdziła.

Mitchell przez chwilę wpatrywał się w kobietę intensywnie myśląc.
- Świetnie! - Energicznie wstał i ruszył w kierunku drzwi do gabinetu. - Panno Baker proszę o formularz zeznań - poinstruował sekretarkę po czym wrócił na swoje miejsce.
Brunetka weszła po chwili do biura i położyła kilka kartek na blacie przełożonego.
- Proszę na razie nie wychodzić - Mitchell poinstruował brunetkę. - Inspektorze Corday - tym razem zwrócił się do swojego gościa - Proszę w takim razie o pisemne potwierdzenie wiedzy jaką właśnie pani zadeklarowała. Konkretnie chodzi o to, czy na podstawie informacji zebranych podczas przesłuchania i rozmów z Erikiem Andersonem, oraz pani obecności podczas wszystkich czynności związanych z jego zatrzymaniem możemy stwierdzić powiązanie agentów, których zabił, z jakimikolwiek osobami lub organizacjami.

- Nie jest w stanie tego określić i ma jedynie podejrzenia. Agentów, którzy go przejęli nigdy wcześniej nie widział. Zaprzeczył też by kiedykolwiek sam współpracował z policją - odpowiedziała Inspektor. - Także jeśli liczył pan, że Anderson wskaże palcem dla kogo pracują co niektórzy pana ludzie, to niestety bezpośrednio od niego tego się nie uzyska. Ale to co jest w nim warte uwagi to pozycja jaką miał w capitolskiej firmie, dla której pracował kiedy doszło do zatrzymania. Przyznał, że jest ona kolebką Syndykatu. Anderson był w niej bardzo zaufaną osobą jednego z ważniejszych akcjonariuszy.
- Tak to, w takim razie, proszę opisać w formularzu i sam Anderson będzie nam zbędny - polecił Mitchell, a w jego głosie Corday wyczuła nutę natarczywości. - Proszę jednak skupić się wyłącznie na tym co usłyszała pani bezpośrednio od niego samego i oddzielić to do swoich domysłów.

Irya uśmiechnęła się lekko na te słowa.
- Suche fakty są takie, że dostał pan namiary do dwóch świadków i teraz są oni bardzo martwi. Co więcej wzrosła liczba ofiar po stronie pana podwładnych, z czego jeden ostatniej nocy skończył martwy i jeden ranny w wyniku ataku jednego agenta na drugiego. To nawet nie wymaga komentarza - wytknęła mu uprzejmym tonem Inspektor. - Chyba nie sądzi pan, że po tym wszystkim od tak zaaranżuje panu spotkanie przy kawie i ciastkach z Andersonem?
- Po pierwsze to nie są świadkowie, a jedynie domniemywani świadkowie, w sprawie która dla Capitolu ma obecnie niezauważalny priorytet - zaczął Mitchell z lodowatym spokojem. - Po drugie - wyliczał dalej. - Zgodnie z tym co pani właśnie powiedziała, źródła problemu należy szukać zupełnie gdzie indziej. Agenci działali na czyjeś wyraźne polecenie i mam zamiar znaleźć osobę za to odpowiedzialną - powiedział podsuwając kartki w kierunku inspektor.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline