Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2019, 21:48   #84
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Przed odjazdem

Bitewna gorączka powoli opadała, chociaż walka dopiero co się skończyła. Widząc palący się budynek Law poczuł swoistą ulgę. Było już po wszystkim. Załatwili gniazdo. Przynajmniej w tym budynku. Bóg wie, ile jeszcze takich znajdowało się na terenie całego kompleksu. Kierownik skanu miał jednak cichą nadzieję, że teraz, kiedy przykuli uwagę lokalnych władz, ADVENT weźmie na siebie odpowiedzialność i posprząta po swojej inwazji. Obcy eksterminujący obcych, to by dopiero był niecodzienny widok.

Wszyscy pakowali się do podstawionej furgonetki. W pierwszej kolejności najciężej ranni, a więc Faust, Strauss i „Amadeo”. Ten pierwszy dał dzisiaj popis siły prawdziwego, nieustraszonego wojownika, własnoręcznie dziesiątkując szarżującego przeciwnika. Gdyby tylko mieli setkę takich Faustów, szybko odebraliby St. Louis z rąk obcych. Niestety mieli tylko jednego, który za to dawał wzór i podnosił morale swoich kolegów.

- Poczekaj - rzucił Japończyk, zatrzymując przechodzącego obok niego „Juniora”. Ten zerknął na niego wyczekująco. - Musimy… musimy zabrać jednego ze sobą. W biolab na pewno będą chcieli go zbadać. Taka okazja może się nieprędko powtórzyć.

Żołnierz wybałuszył oczy i odwrócił niepewnie spojrzenie.
- Ale że niby… chcesz zabrać ze sobą truchło? - dopytał, chociaż chyba znał odpowiedź.

- No tak. Kiedyś tak robiliśmy. Podczas inwazji. Badaliśmy poległych obcych, albo łapaliśmy ich żywcem. Wiesz. W imię nauki - mruknął lekko rozbawiony Law. - No chodź, nie mamy czasu, służby zaraz tu będą. Weźmiemy jednego z tych, których rozstrzelaliśmy na przedpolu. Co prawda obiekt badań nafaszerowany ołowiem trudno zaliczyć do idealnego, ale przynajmniej nie będzie spalony. Dawaj.


Jak powiedział, tak zrobili. Cofnęli się po zwłoki jednego chryzalida, który zdążył na tyle odbiec od budynku, by nie ucierpiały od wybuchu. Następnie przeciągnęli go do furgonetki, gdzie wszyscy czekali już niecierpliwie na powrót do bazy. Widząc truchło drapieżnika, członkowie drużyny spojrzeli skonsternowani na dwójkę mężczyzn.

- W imię nauki - powtórzył śmiertelnie poważnie „Junior”, robiąc przy tym przemądrzała minę.

Law tylko pokręcił głową, po czym dał sygnał do odjazdu.


Browar Lempa

Po powrocie do bazy drużyna mogła odpocząć. Law niezwłocznie zdał raport przełożonym i kazał Yoshiaki przekazać zwłoki chryzalida w ręce Leny Grey. Chłopacy ze szturmowej wylądowali prosto do czegoś, co można było nazwać ambulatorium. Wyglądało na to, że przez dobry tydzień nie będą stamtąd wychodzić. „Junior”, któremu poszczęściło się podobnie jak Japończykowi, zabrał równie zdrową „Dunkierkę” do kantyny. Mieli zresztą co świętować.

Teraz, kiedy zadanie zostało wykonane, pozostało tylko czekać na kontakt od Alvareza. Z pewnością nie przegapił zamieszania, jakie wywołała wizyta X-COM na terenie starej bazy wojskowej. Law liczył, że popis fajerwerków udowodni szefowi mafii, iż ma do czynienia z zawodowcami.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline