| Klara nie mogła widzieć Olchy, ale wydawało się, że na nią patrzy. Jednocześnie też uniosła wodę pod nos. Smak wody był zły, zupełnie jakby pochodziła z oczka wodnego zarośniętego zielem, Klara nie wydawała się przekonana by napić się cieszy, a reakcja Olchy tylko ją w tym utwierdziła. Mimo to musiała zapytać, by mieć pewność.
- Czy z wodą jest coś nie tak? - Odstawiła kubek obok siennika uprzednio wymacawszy wolną dłonią miejsce na podłodze.
- Jest Martwa - odrzekła Olcha, a Klara cicho westchnęła, bo już wiedziała do czego zmierza zielarka.
Siostra odsunęła drewniany kubek i postanowiła nie pić wody. Smak wody musiał dobrze jej się skojarzyć, woda nie pochodziła ze studni ani z potoku czy rzeki, najpewniej mają jakieś jezioro albo oczko wodne nieopodal i stamtąd czerpią wodę. Taka woda może sprowadzić więcej złego niż dobrego i dziewczę pochodzące z chłopskiej rodziny, jakim była siostra, dobrze o tym wiedziało.
Sam zapach był odpychający, a kolejne słowa Olchy jeszcze bardziej przekonały ją do unikania napitku dzisiejszego wieczora.
- Z samego rana chciałabym zebrać srebrnik pospolity - pięćperest gęsi dopowiedziała w głowie Klara - i parzydło. Wojowie będa potrzeować naparu z tego. - wytłumaczyła siostrze swoją prośbę, a Klara nie mogła się z nią nie zgodzić. Niewiele znała się na zielarstwie i miksturach, ale wiedziała, że jeśli kto napije się martwej wody to później czeka go ból brzucha i inne nieprzyjemne dolegliwości. Matka czasem dawała jej miętę i parzydło na ból brzucha, a dziewczyna ufała wiedzy i doświadczeniu Olchy, by wierzyć jej słowom. Potrzebowała ziół, ale te zbierało się z rana, a tak przynajmniej wszystkie wioskowe zielarki robiły.
Mimo to, była to trudna decyzja. Jeśli pozwoli oddalić się zielarce, nawet w tak szczytnym celu Eberhard będzie miał kolejny powód by psy na niej wieszać, a Klarze oberwie się dodatkowo.
- Eberhard… - zaczęła Klara chcąc wytłumaczyć zielarce dlaczego mogą być problemy z przychyleniem się do jej prośby, ale przerwała nim dokończyła, albowiem Olcha od razu splunęła na ziemię słysząc imię zakonni.
- Głupi człowiek, nie pozwala pić wina, a przeca każdy wie, że w winie się Biali Ludzie nie Legną, sam zło na swych ludzi sprowadza.
Siostra zakonna wychowana na wsi wiedziała czym są Biali Ludzie. Istoty mieszkające w złej wodzie, które sprowadzały choroby jeśli dostały się do żołądka. Przynajmniej tak opowiadali prości ludzie, a Klara już nie raz widziała tego skutki i nie miała powodów by nie ufać Olsze.
Blondynka westchnęła sicho i wygodniej usiadła na sienniku, odsuwając kubek z wodą jeszcze dalej od niej.
- Dobrze. Myślę, że masz rację i napar na rano się przyda, ale pozwól chociaż, że wyślę z Tobą Witolda, lasy są niebezpie.... - urwała słysząc hałasy.
Olcha również zamilkła i choć Klara nie mogła tego widzieć, podejrzewała, że zielarka nasłuchuje odgłosów jak i ona. W obozowisku coś się działo, a serce siostry podeszłp do gardła. Biją się jak nic, a może kto ich zaatakował? Pytania bez odpowiedzi i różne scenariusze pojawiły się w głowie Klary.
- Podaj mi ramię, proszę - zwróciła się do Olchy w powietrzu szukając ręki, a gdy na nią natrafiła, złapała się, podniosła z siennika i tylko raz cicho zasyczała, gdy rany na bosych stopach zaszczypały.
- Prowadź mnie tam - rozkazała.
-[/i] Ale siostra nie... - próbowała ją odwieść od decyzji Olcha.
- Żadnego ale, prowadz - stwierdziła stanowczo po chwili dodając -[/i] proszę..[/i]
Olcha skinęła głową zapominając o przypadłości siostry i ruszyła z nią w kierunku obozowiska skąd dobiegały niepokojące odgłosy.
Klarze na chwilę zmiękły nogi, gdy opuściwszy gospodę w jej nozdrza uderzył swąd trupa. Jedzenie, które niedawno znalazło się w jej żołądku wykonało fikołka i niewiele brakowało a siostra zwróciła by wszystko, opanowała się jednak podnosząc dłoń do twarzy i zakrywając nos.
Dopiero po chwili dotarło do niej, że trup jest przynajmniej kilkudniowy, co należało zbadać, ale to za chwilę, na razie musiała dowiedzieć się co takiego stało się w obozowisku. |