Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2019, 21:34   #37
Loucipher
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Hawthorne zerwał się nagle z łóżka. Pokój był pusty, nikogo poza nim w środku nie było. Panowała cisza.
Agent usiadł na łóżku i opuścił nogi wzdłuż jego krawędzi. Oparł stopy o leżący przy łóżku dywan i utkwił w nim otępiałe resztkami snu spojrzenie.

Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie obudziło go ani pukanie, ani budzik, ani żaden inny, niepokojący dźwięk. Zza wygłuszonych drzwi do hotelowego pokoju i tak niewiele było słychać na wyłożonym miękkim dywanem korytarzu i doprawdy trzeba byłoby chyba strzelać lub głośno krzyczeć, by dźwięki przebiły się przez drzwi pokoju.

Agenta Hawthorne'a obudziło jakieś bliżej niesprecyzowane uczucie niepokoju. Jego mózg natychmiast podjął przerwane na czas snu rozmyślania nad wątkami sprawy, którymi się zajmował. To one wywoływały niepokój i nie pozwalały mózgowi zwolnić tempa.

Z rozmyślań wyrwał Kena znacznie bardziej przyziemny dźwięk. Pukanie do drzwi. Agent pospiesznie wciągnął spodnie i koszulę.
- Proszę! - rzucił. Drzwi otworzyły się i agent Soren Batard wsadził głowę do środka.
- Bonsoir, Michael - powiedział. - Agentka Adley zaprasza na spotkanie do swojego pokoju. Za piętnaście minut. Zechcesz dołączyć?
- Jasne. Przekaż proszę Dianie, że będę punktualnie.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za Francuzem, Kenneth skorzystał z umywalki i lustra, by doprowadzić się do porządku. Poprawiwszy krawat i strzepnąwszy z rękawa nieistniejący pyłek, wyszedł z pokoju, zamknął drzwi na klucz i skierował się korytarzem do nieodległego wejścia do pokoju zajmowanego prze Noemie.

* * *

Dwadzieścia minut później Hawthorne siedział już na łóżku w pokoju Noemie i trzymał w ręce jedną z teczek. Szukał w niej odpowiedzi, których jeszcze sam nie miał okazji zdobyć - raportu z oględzin i badania zwłok obojga agentów ujawnionych w znalezionej furgonetce.
Raport powiedział mu to, czego właściwie Kenneth dowiedział się, lub też domyślił, wcześniej. Oboje zginęli od licznych ran postrzałowych z broni małokalibrowej, prawdopodobnie z pistoletów użytych podczas zasadzki. Zdaniem patologów trudno było jednoznacznie orzec, która z ran była śmiertelna, równie dobrze agentów mógł zabić ból, szok i upływ krwi z licznych przestrzelin, który spowodował zatrzymanie akcji serca, utratę przytomności i w konsekwencji śmierć. Uwagę zwracały dwie rany, bardzo podobne u obojga - postrzał w głowę, z tego samego kalibru, z bliskiej odległości, ale nie z przystawienia, bowiem patolog nie znalazł ani osmaleń i śladów prochu, jakie niósł ze sobą strumień gorących gazów wylotowych, ani charakterystycznych dla strzałów z przystawienia deformacji czaszki przy ranie wlotowej, które wywoływała fala uderzeniowa wyzwalana przez wylatujący z lufy pocisk. Właściwie tylko niezwykły kąt, pod którym pociski trafiły w głowę - od tyłu, lekko z boku - pozwalał podejrzewać, że nie były to rany w boju, a być może tuż po walce. Komuś chyba zależało, by upewnić się, że dwójka agentów na pewno nie żyje. Drugim, bardziej tajemniczym aspektem, na jaki zwracał raport, był fakt, że oboje agentów posiadało znaczną liczbę zasinień, zadrapań i postrzałów dokonanych wcześniej, niektóre z nich nawet dość fachowo zaopatrzone i zabandażowane, jakby zajmował się nimi fachowy personel medyczny. Najwyraźniej rany te musiały powstać kilka dni wcześniej... a według informacji, z jakimi zapoznano Kena przed misją, kilka dni temu oboje zabici agenci byli w Norwegii. Czyżby ktoś ich tam zaatakował, albo negocjacje w sprawie przesyłki nie poszły po ich myśli? Należało to sprawdzić.

Lektura kolejnych teczek posłużyła jedynie przypomnieniu i uporządkowaniu informacji, jakie sam Kenneth i francuska policja zdobyli o furgonetce, przebiegu ataku, użytej broni i pojazdach oraz konsekwencjach w postaci zniknięcia konwojowanego ładunku, który według Kennetha niemal na pewno musiał być poszukiwaną przez wywiad francuski i brytyjski ciężką wodą. Przysłuchując się rozmowie na temat dwóch znalezionych pod mostem ciał miał już coś wtrącić, ale gdy Noemie podjęła najwyraźniej decyzję i zarządziła rozdział zadań, Kenneth uznał, że nie będzie się odzywał. Czas na sprawdzenie wątku, jaki nie dawał mu spokoju, jeszcze nadejdzie, a jeśli potwierdzi się przypuszczenie Kena, dwa leżące w tej chwili w kostnicy trupy rozwieją nieco jego wątpliwości.
 
Loucipher jest offline