Drużyna B
Za radą Randara drużyna zostawiła pokój z pumą w spokoju. Grupka dołączyła do alchemika wychodzącego ze spiżarni.
Bartholomeus przeszukał pomieszczenie, smród wędzonych ludzkich ciał będzie prześladował go przez najbliższe dni, ale w jednej z szafek znalazł brązową flaszkę z zakonserwowanym w środku nietoperzem. Jako alchemik szybko rozpoznał miksturę ukrycia się (0) - Przez 2 tury bardzo dobrze potrafi skradać się.
Drużyna ruszyła korytarzem na południe i otworzyła drzwi. Ich oczom ukazały się trzy gobliny siedzące na pustych skrzynkach i beczkach grające w karty. Grali o stos ogórków leżący przed nimi. Za goblinami wiły się przy ścianie schody prowadzące na podwyższenie, które robiło za punkt obserwacyjny. Drużyna zaskoczyła przeciwnika, ma pierwszeństwo w ataku.
Drużyna A
Laerune przebiegła obok lwa i zamachnęła się oburącz potężnym mieczem. Drzwi rozprysnęły się na drobne kawałki, a drużyna wbiegła do nowego pomieszczenia - pokoju wojennego.
Na środku znajduje się duży długi stół na którym leżą książki i notatki, przy nim kilka krzeseł, przy północnej ścianie wisi długa tablica. Na tablicy rozrysowane jest miasto i różne strzałki.
Na wschodniej ścianie znajdowały się schody prowadzące w górę na parter.
Lew Axim jednak wciąż pędził przed siebie w stronę hałasu i smrodu z zielonych ran. Ponownie na jego drodze stanęły kolejne paskudne drzwi. Ryknął strasznie poirytowany w ich kierunku i wtedy dostrzegł szparę. Drzwi nie były domknięte, rozpędzony lew odepchnął głową drzwi wpadając do środka. Oczy spoczęły na goblinoidzie trzymającym w górze pustą flaszkę. Otarł ręką podbródek z resztek wypitej mikstury i opuścił flaszkę na ziemię.
Niezmordowany lew rzucił się dwoma łapami uzbrojonymi w potężne lśniące pazury na przeciwnika.
Nagi niedżwiedzi goblin zakrył się lewą ręką przed atakiem bestii. Axim przywołał całą swoją ludzką siłę i jeszcze coś ekstra ze zwierzęcych sił. Pazury sięgnęły lewej ręki i odcięły ją przy łokciu, kończyna przekoziołkowała w powietrzu. Druga potężna łapa przeorała tors przeciwnika i zanurzyła się w jego brzuchu rozrywając wnętrzności i wywlekając je na zewnątrz (20 obrażeń i 2 krytyki).
Goblin przeraźliwie wrzasnął z bólu spoglądając na kikut, a później na wnętrzności spływające z brzucha. Magia wypitego eliksiru próbowała łączyć ze sobą flaki, ale robiła to bardzo chaotycznie tworząc groteskową plątanine zakrwawionych organów i żył. Stwór złapał wnętrzności ręką i kikutem próbując wepchnąć je do środka. Spojrzał na lwa i postawił dwa kroki w jego kierunku.
-
Skur... wielu... - charknął krwią padając martwy na ziemię.
Przy ciele leży ciężka maczuga (dwuręczna) +8 obrażeń
-
Ahhhh... - Krzyknęła kobieta stojąca w rogu.
Wymierzyła różdżkę w lwa.
-
Stój! Wszystko dobrze! Lew nic ci nie zrobi! Chodziło tylko o niego! - Do pomieszczenia wpadła Vylona.
-
To prawda Khirse, odłóż różdżkę. - Arfob również próbował uspokoić kobietę, która widząc znajome twarze zawahała się i obniżyła różdżkę.
-
Co się tu dzieje? Kim są ci ludzie i ten zwierzak? - Pytała zaniepokojona dziewczyna.
Vylona zaczęła tłumaczyć znajomej nowy plan działania, nie zdradzając zbyt dużo informacji.
Tymczasem lew Axim podszedł do ściany na zachodzie. Za trupem goblina czaiły się półki i szuflady, jednak zza ściany było czuć różne zapachy. Czuł, że trójka ludzi z tego pokoju przechodziła przez tą ścianę wraz z innymi obcymi zapachami. Czuł też zapach czegoś innego, kociego drapieżnika o zapachu dymu.
Drużyna S
Sybill wraz z otaczającymi ją towarzyszami udała się ku schodom na północy. Znaleźli się w bocznym korytarzu prowadzącym do kaplicy i wprost na ołtarz.
Kaplica była dobrze oświetlona przez pochodnie wiszące na ścianach, jak i większe kotły na podwyższeniu. Czerwona poświata tańczyła po czarnych ścianach, na których wyrzeźbione były sceny zjadania ludzi przez potwory. Dwa rzędy czarnych filarów podtrzymywały sufit. Sam ołtarz wykonany był z czarnego marmuru, na którym spoczywają prochy, kości, oraz odcięta ludzka głowa spoglądająca na zakrwawione i rozszarpane na strzępy bezgłowe ciało lezące na schodach poniżej.
Za ołtarzem stoi czarna 2 metrowa rzeźba z marmuru. Przedstawia ciężarną nagą kobietę. Jej stopy i ręce posiadają duże zakrzywione szpony. Na plecach ma opierzone skrzydła i długi wężowaty ogon, a jej twarz to morda szakala z trzema oczami z wystawionym poszczerbionym językiem na wzór widelca.
Ręce ma skrzyżowane na piersiach, gdzie trzyma dwa kukri. Jeden zakrzywiony sztylet płonie czerwonym blaskiem, drugi niebieskim.
Pomieszczenie wygląda na opuszczone.