Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2019, 21:09   #12
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Przelot Blackcrownem należał do jednych z najprzyjemniejszych, oczywiście, jeśli pominęło się ciasnotę i zbyt krótkie pasy bezpieczeństwa. Rice nie miał zbyt wiele do roboty. Nikt się do niego nie odzywał, więc nie musiał zmuszać się do wysłuchiwania niechcianych informacji o czyimś życiu i problemach. Żaden wojskowy nie piłował nad nim ryja, powtarzając w kółko tych samych rozkazów, zupełnie jakby jego podwładni, którymi dowodził, byli skończonymi idiotami o pamięci złotej rybki. Mężczyzna więc usiadł na miejscu i oparł się o ile pozwalało mu na to wąskie oparcie i jego szerokie plecy, po czym zajął się przeglądaniem informacji na swoim touchpadzie. Znał je wszystkie niemal na pamięć, ale czymś trzeba było zabić czas.
W końcu mężczyzna skupił się na obserwowaniu swojego pracodawcy. Akell nie za bardzo znał się na ludziach, potrafił ich zabijać, ale nie z nich czytać.

Jerkov był szczupłym i wysokim mężczyzną o surowej acz starannie zadbanej twarzy. Jego wąskie usta zaciskały się w bladą, cienką kreskę, a spojrzenie zdawał się mieć bez wyrazu, ni zimne, ni obojętne. Przeciwieństwem jego osoby, był jego niezarejestrowany bagaż. Niewolnica.
Aeryn była młoda i pełna życia. Życie to jednak z różnym skutkiem tłumiła, by nie okazywać go przed innymi… a może przed swoim panem?

”Zabawne mój bracie jak bardzo nic nie czujesz…” Bliźniak odezwał się syczącym szeptem.
Gdyby Rice znał się na ludziach, usłyszał by w tym szepcie nutę drwiny, ale i współczucia, bo cokolwiek by nie mówić o jego bliźniaku, ten nigdy go nie okłamał i nawet jeśli trudno było w to uwierzyć, kochał go z całego, wspólnego, serca.
Szturmowiec faktycznie nic nie czuł. Gdy patrzył na drobną dziewczynę o niebieskich (niczym niegdyś ziemskie niebo) włosach, nie czuł wobec niej ani współczucia, ani litości, ani pożądania, ani zniesmaczenia. Nie czuł nic… a w zasadzie czuł tyle, co człowiek patrzący na białą ścianę.

Powodem owego stanu Akella, było jego dzieciństwo i szalona matka.
Matka… która z początku go kochała, by w końcu z niewyjaśnionych powodów go odrzucić i odepchnąć. Pełne czułości spojrzenie, zamieniło się w pełne obrzydzenia i nienawiści. To wtedy brat odezwał się po raz pierwszy, wyjaśniając mu sytuację.
Mama go nie kochała, ponieważ był mordercą swojego bliźniaka, którego pożarł jeszcze w jej łonie. Był potworem i bestią. Nie powinien się w ogóle urodzić. Nie powinien żyć.

”Ale ty będziesz żyć, mój bracie, będziesz żyć na przekór wszystkim, bo taki już jesteś… żałosny, marny pędraczek kurczowo trzymający się swojego marnego istnienia…”

I mężczyzna żył. Na przekór matce. Na przekór nauczycielom, a później oficerom w wojsku.



Wylądowali.
Szturmowiec westchnął ciężko, wyrwany z zamyślenia, w którym właściwie nie myślał. Trwał bowiem w zawieszeniu, zupełnie jakby nie potrafił żyć pomiędzy kolejnymi celami i zadaniami. Włączał się i wyłączał na potrzeby konkretnego działania, teraz wstając i udając się za pracodawcą. Jego ospałe zmysły zaczęły się powoli wyostrzać, a wrodzona nerwowość nakazywała mu sięgnąć po broń, by w każdej chwili móc zabić „to” co miało mu przeszkodzić w wypełnieniu misji.
W przeciwieństwie do Sky nie podziwiał widoków i nie zachwycał się widokami, choć tak jak ona rejestrował każdy szczegół otoczenia, następnie analizował i rozbrajał na części pierwsze, by doszczętnie przetworzyć.
Odludne miejsce. Marni celnicy. Niemal wymarła wioska namiotów. Zaszczuty archeolog. Dziwnie zachowująca się niewolnica.

Niewolnica o przyśpieszonym oddechu, rozbieganym spojrzeniu, z wypiekami na policzkach. Niewolnica z czymś ciężkim w kieszeni, czymś co kształtem przypominało…

Dziewczyna spojrzała w jego kierunku. Jej jasne oczy spotkały się z dwukolorowymi tęczówkami żołnierza - zielone było jadowite i intensywne, ale zrazu wyjątkowo… no… tak jakby ludzkie… pełne życia; brązowe zaś było niczym kipiąca czeluść pełna nienawiści i żądzy czynienia zniszczenia, było okiem krwiożerczego zwierzęcia, które właśnie wywęszyło ofiarę.

Broń wypadła Aeryn z dłoni i uderzyła z głuchym stukiem w piach. Zdążyła coś powiedzieć, zanim rozszalały potwór się na nią nie rzucił wykręcając boleśnie rękę na plecy i przygwożdzafjąc do ziemi.
Jerkov odwrócił się zaalarmowany jękiem swojej własności.
- Co ty kurwa robisz?! - wydarł się na Akella, który zmierzył go lodowatym i jednocześnie palącym spojrzeniem.
- Sir! Wydawało mi się, że ma broń w kieszeni - odparł, przeszukując leżącą kobietę z morderczą starannością, ale pomimo tego, jego dotyk był całkowicie wyzbyty seksualnego podtekstu. Nie obchodziło go jej ciało, a to co niebezpiecznego mogła ukryć pod ubraniami.
Maris natychmiast zesztywniał, a jego twarz przestała wyrażać jakiekolwiek emocje. Szturmowiec uniósł głowę, by przyjrzeć się pracodawcy, który już nie przypominał pizdusiowatego dandysa. Gdyby Rice potrafił odczuwać strach, zapewne zadrżał by pod lodowatym spojrzeniem błękitnych oczu.
- Zzzawiodłaś mnie… - Kolekcjoner odezwał się tak cicho, że wojownik z pierwszej chwili nie zarejestrował sensu wypowiedzi.

”Czyli bagaż przeszmuglował giwerę i chciał zatłuc swojego właściciela… Ciekawe skąd wytrzasnęła broń. Wyciągnij ją z piachu i pokaż mu ją… no pokaż.”

- Jest czysta sir… - odparł nagle Akell, sam nie wiedząc dlaczego to powiedział.

”W chuju chyba… bo go nie ma” mruknął głos brata, ale Rice go zignorował. Pistolet leżał ukryty pod piaskiem, a służąca nie miała już przy sobie nic, co mogłoby zagrozić powodzeniu zadaniu.
Chłopak puścił ją z uścisku, wciąż klęcząc przy miejscu, gdzie ukryta była broń.

”Nie zabijesz jej?”
Bliźniak zaśmiał się parszywie, gdy pojął co jego nosiciel zrobił. Zbuntował się rozkazom.
”Bunt! Bunt na pokładzie!” zawołał, rzeżąc w świszczącym śmiechu.

Szturmowiec miał ochronić kolekcjonera antyków podczas wyprawy. Gdy wyprawa się skończy, przestanie go interesować los jego celu, ponieważ on swoje zadanie będzie miał wypełnione. Do tego czasu, rozbrojony pistolet będzie spoczywał w jego spodniach. Dlaczego okazał łaskę? Sam nie do końca wiedział. Może po prostu w dupie miał życie tego faceta i jego niewolnicy. Mogą się pozabijać, kiedy tylko wrócą bezpiecznie do domu, a on na pokładzie Blackcrown będzie leciał z powrotem do siebie.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline