Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2019, 22:50   #14
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Anjali otwierała usta w niemym oburzeniu za każdym razem, gdy jej towarzysz użył wulgarnego sformułowania, ale nie przerywała mu jego przemowy. Słuchała z uwagą, ale bez przejęcia, którego się Mack spodziewał.
Kiedy zaproponował przekąskę, ożywiła się i pokiwała głową z niemal dziecinnym entuzjazmem.
- Bardzo chętnie! Wstyd mi się było przyznać - spuściła wzrok - że trochę mi głód doskwiera, bo przez wezwanie Gwiazdy Betlejemskiej nie zdążyłam nikogo wrzucić na ząb. A co do adrenalinki to się zgadzam zupełnie! - Znów pokiwała głową. - Szampan, dokładnie! Taki bąbelkujący i zimny, ale jednocześnie rozgrzewający. I nawet nie musimy iść przesadnie daleko, o ile nie masz uczulenia na kubańską kuchnię - stwierdziła i lekko, ale zdecydowanie pociągnęła towarzysza w kierunku Małej Havany.
- Opowiedz mi tymczasem o tej cichej krwi. Bo dla mnie to coś nowego. Moja krew nigdy nie jest cicha. Zawsze gada. Nieustannie. Jak się do tego nie umiesz przyzwyczaić, to można normalnie zwariować - z uśmiechem spojrzała w oczy Bulletowi, a w jej wielkich, błękitnych oczach migotały psotne iskierki.
Kapłan nie dał się prosić i zaczął tłumaczyć, ale nie miał czasu wchodzić w szczegóły, bo oto przyszedł czas na jego występ. Ann Jane zachwyciła się jego głosem i zasłuchała tak, że zdawała się nie zauważać nieprzychylnych czy wręcz wrogich spojrzeń przechodniów. Mack jednak był czujny. I od razu zauważył trzech lekko podpitych kubańczyków, których żółto-czerwone ekcesoria świadczyły o przynależności do lokalnego gangu. To był czas, by skręcić w jedną z licznych, ciemnych, bocznych uliczek. Ta okazała się być ślepa, ale nie stanowiło to problemu. Trójka gangsterów zgodnie z planem podążyła za nimi. Nie kryli specjalnie ani swojej obecności, ani broni, którą posiadali - dwóch miało pistolety (jeden za pasem, a drugi w kaburze) a trzeci zdawał się mieć jedynie nóż, którym wskazał na Toreadora.
- Ej, hombre! Chyba zabłądziłeś. Nie wiem czy zauważyłeś, ale to nie jest już to wysypisko, które nazywacie Małym Haiti. Jeśli chcesz wrócić na swoje śmieci, będziesz się musiał wykupić… a widzę, że masz czym - spoglądał chciwie w równym stopniu na biżuterię jak i na dziewczynę.
AJ była taka urocza i niewinna! Mac uwielbiał korumpować takie kobietki seria mordów przez którą trafił przed sąd Sabatu i wygrał pojedynek który zapewnił mu nowe życie u boku Braci Apokalipsy polegał właśnie na znajdowaniu najbardziej moralnych osób i niszczenie ich zasad za pomocą podstępu i mocy krwi, a potem gdy uświadomią sobie co zrobili pozbawienie ich życia w stylu Kuby Rozpruwacza! To oczywiście było jego dawne ja z pomocą Iskry zrozumiał ile krzywdy i bólu innym sprawił, a teraz gdy pamiętał lepiej jak myślą ludzie mógł czerpać więcej przyjemności z kuszenia oraz stawiać takie zmyślne pułapki jak ta…
- Złotko zadbaj o to żeby żaden z nich nie uciekł jak się zacznie. Ja zarzuce przynętę żeby wciągnąć ich głębiej- Szepnał jeszcze do Malkavianki, która tylko potaknęła, i zaczął drugi akt przedstawienia.
- Taki twardy jesteś karaluchu?! Jak chcesz coś brać to stawaj na pięści jak prawdziwy facet ty, ty PUTA!- Lata występów na scenie i dekady oglądania filmów sprawiły że bez problemu wszedł w rolę smarkatego bogatego chojraka który nie wie w jakie gówno wdepnął i sądzi że uratuje swoją pannę jak w jakimś jebanym filmie akcji.

Przyjął nawet nieprawidłową postawę i dorzucił kilka rasistowskich tekstów żeby przekąski miały okazje się wściec, odłożyć spluwy i stracić czujność. Kiedyś nie bawiłby się w takie podchody po prostu skorzystałby z Prezencji żeby przerazić i rozerwał by ofierze aortę. Dzięki naukom Iskry zrozumiał że taka zabawa w kotka i myszkę połączony z wyrazem zdziwienia może być grą wstępną do posiłku i osobnym źródłem rozkoszy.

Pozwoli nawet “Hombremu” wyprowadzić pierwszy cios nim zrzuci maskę fajtłapy i zacznie walczyć na serio zanim zacznie pić krew chciał wymienić z nimi kilka ciosów żeby nektar z nadnerczy zaczął w nich porządnie płynąć, ale był przygotowany na przyzwanie mocy strefy ciszy jeżeli sięgnął po broń lub przyspieszenia i podcięcia nóg jeżeli któreś z nich zacznie uciekać a AJ nie zdąży ich powstrzymać.

Miał co do tej trójki plany wychodzące szeroko po za prosty posiłek ale do tego potrzebował ich żywych i bez uwagi z zewnątrz którą mógłby przyciągnąć głośne wystrzały.

Kubańczyk z nożem wściekł się, słysząc słowa, które zaczęły padać z ust Maca. Jego dwóch kolegów to rozbawiło, co rozwścieczyło go jeszcze bardziej. Zaatakował. Szybko, sprawnie, ale nieostrożnie. Bullet, gdyby chciał, mógłby z łatwością uniknąć ciosu. Ale chciał dać przeciwnikowi fory, więc zbił tylko nóż tak, żeby zostać lekko draśniętym.
Nożownik atakował dalej, a tymczasem jeden z jego kolegów zaczął przesuwać się półkolem w stronę dziewczyny. AJ udała, że tego nie zauważa, całkowicie zaabsorbowana walką, która rozgrywała się przed jej oczami. Złożyła ręce, niczym do modlitwy, jakby życząc zwycięstwa "swojemu facetowi". Ostatni kubańczyk odwrócił się w stronę wyjścia z zaułka, żeby upewnić się, że nikt im nie przeszkodzi. Uspokojony panującą ciszą i pustką, odwrócił się ponownie w kierunku walki. Wyglądał na pewnego, że jego kolega doskonale sobie poradzi.
Tymczasem Bullet zaczął powoli zrzucać maskę nieudacznika i przejmować kontrolę nad walką, co miało jego przeciwnika rozwścieczyć a może i wystraszyć. Nożownik nie poddawał się, ale widać było, że mimo alkoholu krążącego w jego krwi, zaczynał rozumieć, że ten obwieszony świecidełkami śpiewaczyna nie jest wcale tak łatwą ofiarą, jaką się wydawał.

Mac widząc że więcej z przeciwnika nie wyciągnie doszedł do wniosku że pora kończyć zabawę. Uśmiechnął się wilczo porzucając wszelkie przebrania - Całkiem nieźle Złotko teraz pora na twoją nagrodę! Nie szarp się za mocno to przeżyjesz. Młoda tamten jest twój jak coś masz w zanadrzu to obezwładnij Czujkę- Ostatnią część zdania skierował do AJ ciekaw czy kobieta będzie wstanie rzucić się na ofiarę a jednocześnie obezwładnić drugi cel za pomocą jakiegoś Daru Malkava ?
Nie zamierzał jednak zdejmować wzroku z przeciwnika korzystając z daru Przyspieszenia strzelił go sierpowym w nos złamanie kości nosowej powinno wyłączyć go na kilka sekund z walki a to wszystko czego odszczepienic potrzebował żeby złapać oponenta za nadgarstek i zacząć ssać krew jednocześnie umiejętnie przejmując nóż.
Jeżeli AJ da sobie radę z pozostałą dwójką poprawi kolejnym ciosem i spije do nieprzytomności. Jeżeli wampirzyca nie wykaże nic przydatnego Torredor doskoczy do czujki korzystając ze swej nadludzkiej szybkości i nożem przetnie mu ścięgna u nogi a potem pozbawi go przytomności żeby czekał jak na grzeczny deser przystało. Kątem oka będzie trzeba też obserwować młodą bo nie jest pewne czy ktoś ją uczył porządnie polować… Jeżeli Bestia za mocno ją utuli trzeba będzie oderwać ją od worka i zadbać żeby nie robiła trupów.

Członek gangu, który zbliżył się do AJ, widząc, co się dzieje, wydobył pistolet i złapał dziewczynę za nadgarstek. W odpowiedzi spojrzała na niego karcąco i zapytała urażonym tonem:
- Czy matka nie nauczyła cię, że kobiety nie dotyka się bez jej zgody?
- Milcz, su…! - chciał odwarknąć kubańczyk, ale białowłosa wyprowadziła błyskawiczny cios otwartą dłonią w jego szczękę, co sprawiło, że przygryzł sobie język. Kolejne uderzenie, tym razem kolanem w krocze sprawiło, że się zgiął, a AJ - niezbyt delikatnie - pomogła mu wylądować twarzą na ziemi. Broń wypadła mu z rąk, a Anjali kopnęła ją daleko od siebie.
Tymczasem "Czujka" sięgnął po swój pistolet. Nie zdążył jednak z niego skorzystać, bo malkavianka rzuciła komendę "Leżeć!" i ku własnemu zdziwieniu padł na brzuch i twarz.
- Czy dobrze się sprawiłam? - wampirzyca spojrzała na Maca niepewnie, licząc na pochwałę, obawiając się nagany.

- Pięknie Złotko! Pięknie! Tylko upewnie się że tamten będzie nieprzytomny a potem możemy się brać za robotę - Zawołał zachwycony Bullet z szerokim uśmiechem podniósł broń i rączką spluwy trzepnął wszystkich trzech po łbach żeby stracili przytomność.
- To po to żeby nie pamiętali za dużo… Spróbujemy z nich zrobić guhole, bo mogą się przydać na imprezę jako sługi albo jako przekąska, ale nie chcę mieć na głowie łowców. Na tym polega Cisza Krwi, AJ, musimy się bardziej kryć bo potomkowie Adama i Ewy okazali się dla nas groźnym wujostwem... Dobra, dość gadania, obudziliśmy apetyt teraz czas jeść![/i]- Rzekł po czym z radością rzucił się na nożownika spijając go do nieprzytomności.

AJ, której twarz rozświetliła się w uśmiechu, gdy usłyszała pochwałę, potaknęła na znak, że przyjmuje do wiadomości słowa Bulleta. Kiedy zabrał się do posiłku, rzuciła wesoło "itadakimasu!" po czym zaczęła pić krew dwóch pozostałych kubańczyków.

- Ohhh tego mi było trzeba! - mruknął podpity i nakręcony adrenaliną Mac. - Słuchaj Złotko, mam taki plan... tak jak mówiłem wcześniej, nakarmimy ich krwią, żeby zaleczyć obrażenia jakie im zadaliśmy i upewnić się, że przeżyją upływ krwi. Następnie rozbierzemy ich do naga... Może któreś z nich ma spreya? Dałabyś radę wyrysować znak konkurencyjnego gangu może gangu księcia? Ja tak sobie myślę, że taka zabawa może mieć kilka efektów - Wyjaśniał swój pomysł odginając palce przy każdej opcji:

- Jest szansa, że wiedzeni obsesją wiązów krwi będą nas szukali i Sfora Braci zdobędzie miejscowe ghoule. Niby łatwiej byłoby gdybym pozwolił im zachować przytomność i godność, ale nie chcę ich kierować bezpośrednio do naszego leża, bo jeszcze okażą się łowcami… Może zobaczą mój koncert i przyjdą po występie?
- Będziesz dawał koncert?! Nie mogę się doczekać! - zachwyciła się malkavianka.
- Istnieje szansa, że nikt im nie uwierzy i go inni gangbangerzy zabiją za upokorzenie lub współpracę z rywalami. Trochę szkoda, ale w sumie fajny dowcip i mała strata.
- W twoich ustach słowo "gangsterzy" brzmi bardzo dziwnie - mruknęła pod nosem AJ.
- Gagatki wyjadą z miasta bojąc się wyżej wymienionych opcji. Ekipa i tak zyska ubrania i jakąś broń więc strat nie ma. Przydaliby się na Wielki Wiec, ale sług można w razie czego znaleźć więcej, więc warto przetestować jak u nich z zaradnością - Po wyjaśnieniu swoich zamiarów podkarmił swojego pierwszego “Przekąska” Vitae i zalizał mu rany. Następnie rozebrał do naga, wyjął foliową torbę z pobliskiego śmietnika i zapakowawszy ciuchy do śmieciówki obsypał gołego niuńka odpadkami. To samo powtórzył z pozostałymi.

Anjali przejrzała tymczasem torby z przedmiotami zabranymi gangsterom.
- Nie ma farby w sprayu - oświadczyła ze smutkiem. - Ale myślę, że to żadna strata, bo w sumie winę i tak pewnie zwalą na Haitańczyków. To ich główni rywale. Na gang Księcia ciężko byłoby to przypiąć, bo on z Kubańczykami od początku na dobrej stopie był. Podobno nawet przemienił któregoś z nich, ale ja tam nigdy nie spotkałam kubańskiego wampira. Ghoula może, ale nie wampira. Trochę szkoda. Może bym się kiedyś wybrała na Kubę? Słyszałam, że to naprawdę ładne miejsce… - spojrzała na swój amulet. - Słyszysz, Gwiazdo? Delikatna sugestia. ]
Mac pokiwał głową na znak, że przyjął wszystko do wiadomości.
- Kuba to była zajebista przed rewolucją Castro kiedyś tam byłem lata 30te super hotele imprezy do białego rana teraz to tam chyba rządzą anarchiści ale kiedyś możemy się przepłynąć żeby zdobyć trochę terenu w imię Kaina i jego armii.

- Zabrałbyś mnie na Kubę? - oczy dziewczyny znów się roziskrzyły. - To by było świetne. Tylko że w chwili obecnej nie jestem sama, więc nie mogę podejmować takich egoistycznych decyzji. Nie mogę przecież zostawić pozostałych… - westchnęła.

- Twoja wierność Sforze jest godna pochwały Złotko. Ja też nie mogę ruszyć na Kubę bez wiedzy moich Braci. Po za tym, mamy misje do wykonania w tym mieście ale potem z pewnością będziemy mogli zrobić sobie wycieczkę- Odpowiedział z uśmiechem choć nie miał pewności czy córka Malkava nie miała raczej na myśli armii głosów i osobowości z jej głowy które musiałby wyrazić zgodę na taki wyjazd.

- Wycieczka! Wycieczka! - klasnęła radośnie w dłonie. - Uwielbiam podróże. A w towarzystwie kogoś takiego jak ty, nie będę się musiała obawiać, że wplączę się przez przypadek w konflikt między Lasombra a Brujahami. To by totalnie zepsuło radochę z wycieczki krajoznawczo-poglądowej. No chyba że byśmy się nastawili na "zdobywanie terenu w imię Kaina". To wtedy spoko. Ale wciąż lepiej niż samemu. Im nas więcej tym weselej, jak to mówią.

- Chcesz klamkę? Ja osobiście wolę noże- Zaproponował Bullet samemu chowając spluwę w spodnie a nóż przywiązując gumką wyciętą z majtek do nagarstka.

- 9mm? Cóż, wezmę, lepiej radzę sobię z bronią palną niż białą - wyznała, przyjmując spluwę. - Chociaż przyznam, że w kwestii pistoletów to uważam, że rozmiar ma znaczenie i wolę coś… większego. Mówiłam już, że Książę ma Colta Anacondę?

- Tak, mówiłaś już o imponującym uzbrojeniu księciunia, osobiście najbardziej ze spluw lubię Tommy Gun-a, najnowszy model jest imponujący i nie zacina się ani nie nagrzewa tak jak w dawnych czasach… Ale jak dla mnie nic nie przebije miniaturowej piły łańcuchowej Złotko! Jeden z moich dawnych towarzyszy broni z poprzedniej Sfory nauczył mnie sztuczki Assamitów dzięki której potrafię wyłączyć dźwięk mówię ci ciężko o lepsze uczucie niż rozsmarowanie Cammich piłą mechaniczną od dupy strony w kompletnej ciszy!- Zarechotał.

- Też to umiesz?! - zachwyciła się AJ. - Ja się jej nauczyłam, bo myślałam, że przy jej pomocy będę mogła uciszyć na chwilę głosy, ale niestety nic z tego. Są odporne - westchnęła.
 
Brilchan jest offline