Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2019, 21:42   #15
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
- Nikt ci nie zapłaci. - odparł Marduk spokojnie na przechwałki Sutunga.
Oba stalowe kolosy najeżyły pióra i zeszły na bok, tak, że nie było ich widać z wylotu korytarza.
Cień Marduka zawisnął w powietrzu z boku a sam Marduk wspiął się wyżej, by zawisnąć bezpośrednio nad otworem prowadzącym w głąb tunelu.
Oboje czekali.
Marduk nie czuł żądzy krwi. Może walka z gelugonami go nasyciła? Nie. Po prostu, nie czuł wrogości przeciw sługom jakie szatan ciskał na ich pazury.
Zabije, gdy nadejdą. Puki co, nie czuł potrzeby.
Sutung próbował go zmylić niewidzialnością. Dobrze. niech myśli, że to mu pomorze. Marduk nie zamierzał się zdradzać z posiadaną zdolnością przebijania się przez takowe iluzje.

Kyle i Kinbarak pozostali w świetle tunelu. I gdy tylko pojawili się wrogowie, cisnęli w nich chmurę połyskujących ostrzy.
Gigant na czele uniósł obie swe tarcze. Jedna z nich roztrzaskała się pod grzmotem pocisków.
W odpowiedzi Sutung cisnął ognistą burzę w bliźniaków, a stojący obok niego miecznik cisnął kilkoma głazami.
Fomorianie zaś wystawili jedynie swe piki i przyjęli postawę obronną.
Stojący na czele gigant wykorzystał chwilę zamieszania, by użyć magii by odbudować zniszczoną tarczę.

Marduk skrzywił się nieco. Bliźniacy nie wyglądali dobrze. W powietrzu unosił się zapach przypalonego mięsa.

Przez chwilę prastary Lord rozmyślał, czy nie warto postawić jakiejś ściany i odciąć intruzów. Zdecydował się jednak na bardziej bezpośrednie działanie. Wiek niestety często sprawiał, iż wybierało się bezpieczniejszą, mniej inwazyjną drogę... a przecież czasem wystarczyło odpowiednio mocno uderzyć, by rozwiązać problem.
Marduk wykorzystał fakt, iż jest poza widokiem, oraz iż osłania go tłumiąca i zniekształcająca obraz membrana. Cichutko prześlizgnął się w dół i po suficie wzdłuż korytarza, tak, by w chwilę później zawisnąć tuż za Sutungiem.
Zaatakował nie spodziewającego się niczego Sutunga z całą gwałtownością od tyłu. Pazury przecięły ścięgna pod kolanami, krew trysnęła na kamienie. garbus runął na ziemię odsłaniając się jeszcze bardziej. Marduk chlasnął go kilka razy pazurami, by wreszcie zahaczyć o kręgosłup. Szpony zacisnęły się na kości i z głośnym trzaskiem wyszarpnęły krwawy kręgosłup z pleców Sutunga.
Ostry dziób zatrzasnął się na głowie miecznika, Potrząsając łbem na boki Marduk wyrwał czerep z sporym ochłapem mięsa. Krew skapywała z dzioba w dół, gdy stalowe monstrum połknęło swą zdobycz.
Świsnęły ostre niczym brzytwy skrzydła. Fomorianie nie zdążyli się jeszcze obrócić, gdy adamantytowe pióra roztrzaskały ich piki na drzazgi, a ich ciała poszatkowały i przemieliły, rozbryzgując posokę i wnętrzności na ścianach korytarza.
Tarczownik obrócił się spoglądając na zbliżającą się zagładę. Świsnął ogon, łamiąc gigantowi obie nogi niczym suche gałęzie, by natychmiast zawrócić i owinąć się dookoła jego klatki piersiowej. Trzasnęły żebra, przebijając się przez mięso. Marduk uniósł ciężko dyszącego giganta i trzasnął jego ciałem kilka razy o obie ściany, by potem wyrzucić go do przodu niczym szmacianą lalkę.
Liczne macki trzaskały niczym bicze w niezadowoleniu, nie mogąc znaleźć już żywych wrogów.
Marduk syknął w wyzwaniu, jednak nikt więcej się nie pojawił.
Dopiero wtedy Marduk opuścił się w dół i stanął na oślizgłym kamieniu. Powoli przeszedł wśród okaleczonych ciał, drapiąc szponami o kamienną posadzkę.
Marduk wyprostował się i wydał triumfalny okrzyk, który odbił się echem od kamiennych sklepień.
- Następny! - zaprosił.

***

Marduk sprawdził jaką magię mieli przy sobie pokonani wrogowie.
Zabrał różdżkę tarczownika.
Sutung zaś miał przy pasie manierkę z miodem pitnym, pełną jedynie w połowie. Oraz obręcz na szyję, z brązu, z zapinką w postaci dwóch akrobatów trzymających się za ramiona. Obręcz odpięła się po jego zgonie.

Marduk sprawdził przedmioty swą mocą.

Miód zgodnie z legendami powstał z krwi Kvasira, najmądrzejszego z bogów, którą karły poddały fermentacji w kadziach Son i Bodn, a następnie przelały do kotła, Odreiru, dawcy rozkoszy, łącząc krew boską z dzikim miodem i jagodami.
Powstał w ten sposób najdoskonalszy z trunków dający temu kto go spożywa mądrość i dar poezji.

Obręcz niestety nie występowała w żadnej znanej Mardukowi legendzie ni sadze. Wyglądało jednak na to, że emanowała silną mocą psioniczną, a także aurą supresyjną. Innymi słowy, powinna dać jedną moc tłumiąc zarazem inną.

Marduk zaproponował przedmioty bliźniakom. Samemu czuł, że ma dość mocy, by stawić czoła mocom piekieł, a może i samemu panu otchłani, gdyby się zniżył przybyć we własnej osobie. Oczywiście, zdawał sobie również sprawę, że pycha przychodzi przed upadkiem... nie powiedział zatem nic z tego na głos, pozostając skromnym obrońcom ciała pańskiego.
 
Ehran jest offline