Jessi uderzyła, ale pośpieszyła się w stresie. Uderzenie ledwo musnęło zbira. Ten zamachnął się nożem, ale dziewczyna zdążyła się schylić i ostrze skrzesało tylko iskry na barierce. Drugi chciał zaatakować Jessi z boku, ale starszy facet puścił się barierki i padając obiął go w pasie. Obaj potoczyli się po podłodze zajadle okładając pięściami. Na ziemi miał większe szanse niż młody zbir. Niestety jego kompan doskoczył i kopnął starszego faceta w żebra.
Ludzie w wagonie tylko cofnęli się nie robiąc nic, poza mówieniem
“Niech ktoś wezwie policję”, albo
“Sama się o to prosiła”.
Sytuacja nie przedstawiała się w różowych barwach, bez pomocy kombinezonu szanse Jessiki były małe. Może nawet nie musiał aby używać przemocy, może wystarczyłaby sama demonstracja uzbrojenia i opancerzenia. W końcu nie co dzień laska z metra zmienia się w najeżonego bronią cybernetycznego zabójcę.
- Chodźcie, nie stójmy w garażu - powiedział Sulivan i poprowadził ich do środka.
Max zaczął przeglądać papiery.
- Genetyka, to nie moja specjalizacja, ale mogę zaraz podłączyć się do sieci uniwersyteckiej. Miałem gdzieś nawet kawałki kodu bota do przeglądania danych i wyszukiwania kontekstu… to chwilę potrwa... - nagle przerwał i spojrzał na
Brooke -
Moce… jakie moce? - najwyraźniej dopiero do niego dotarło.
Opis kryjówki w gestii Waydacka. To jego baza
Do kuchni ktoś wszedł,
Tommy spojrzał przez ramię. Felicja.
- Nie myśl, że tak łatwo się pozbędziesz swoich fanek. Chociaż… - zawiesiła głos -
Muszę cię przeprosić. To ja naopowiadałam na mieście, że trenerem jest tu najprawdziwsze ciacho. Myślałam, że parę znudzonych babek w średnim wieku wpadnie. Danny trochę zarobi. A ostatnio słabo mu szedł interes. Przyznaje, przegięłam i przepraszam. Ale chyba nie było tak źle co? Zobacz…
Wyciągnęła w jego stronę dłoń z komórką.