Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2019, 22:15   #50
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Po rozstaniu się z Lexem, Lev wyjął z kieszeni swój telefon komórkowy. Otworzył kontakty i znalazł w nich Vaclava, starego znajomego, doskonałego pasera i człowieka który znał rosyjską mafię, a właśnie ich musiał sprawdzić. Miał dziwne wrażenie że zaginięcie Adama mogło być związane z jego dawnym życiem. Może ktoś go zobaczył na ulicy? Może został złapany na jakiejś kamerze i któryś z dawnych współpracowników go poznał? To jak i gdzie go poznano nie miało większego znaczenia. Problemem był syf z którym musiał sobie teraz poradzić.
- No dawaj… Odbierz. - mruknął słysząc kolejny już sygnał.
- Lew? Kak djela, kak pożiwajesz drug? - jak zwykle radośnie i zbyt poufale Vaclav odezwał się po drugiej stronie.
- Mne nuzhna usluga. - odparł Lew - Pamiętasz Adama? Wczoraj jakieś skurwysyny go pobiły i porwały, mógłbyś podpytać czy ktoś czegoś nie wie? Trop mi się urwał pod blokiem w Zemun. Podejrzewam ruskich.
- Blać! Serio? nikt z naszych oczywiście - szybko sprecyzował “Wania” - Na pewno nie macie na pieńku z kimś innym? choćby tymi nowymi bikerami z przedmieścia? Nikt normalny chyba nie wyskoczyłby do Adama… - z punktu widzenia Wani, Adam był brzydkim i kurewsko silnym gościem - a jedyni “mniej normalni” wydają się właśnie oni, nawet jak na wschodnie standardy, jeśli wiesz co mam na myśli, drug.
- Jak się ci bikerzy nazywają? I gdzie ich szukać, mają jakiś stały adres? - dopytał wampir. Wyraźnie na ich terenie zaczęła grasować nowa banda bikerów z którą trzeba było zrobić możliwie szybko porządek. Nie dość że brudzili, to stanowili konkurencję dla “własnych” chłopaków koterii.
- Jeźdźcy Walhalli czy jakieś inne gówno w tym samym klimacie - wyjaśnił Wania - mają blachy spoza stolicy, jeśli w ogóle mają akurat blachy… swołocz jak chuj, ale smerfy już nauczyły się ignorować ich obecność, jazdę bez kasku i takie tam.
- Jest jakiś pub, czy inna chlejnia gdzie się zbierają?
- Hmm, czekaj… - Wania zadał pytanie komuś ze swojego otoczenia - w sumie nie ma jakiegoś specjalnego miejsca, ale lubią rozpijać zajebany ze sklepu alkohol na cmentarzach, rozpierdalając tam nagrobki przy okazji, no tak jak mówiłem, zwierzęta, blać.
- Spasibo Vaclav, wiszę ci przysługę. Wpadnę do ciebie pogadać na spokojnie jak się z tymi dupkami uporam.
Zaraz po rozłączeniu się Lew zobaczył, że przyszła mu nowa wiadomość:
“Czy któryś z Was może po mnie przyjechać?”
Od Adama…
Telefon nosferatu miał ustawioną funkcję “znajdź” Lew miał adres. Blokowisko niedaleko którego urwały mu się jego własne poszukiwania.
- Oh kurwa. - wyrwało się Lwowi, ale niemal natychmiast odpisał “Zaraz będę”.

Chwilę później napisał kolejnego sms-a, tym razem do chłopaków z ich klubu.
“Będę potrzebował samochodu za 30 minut, skołujcie coś. Z papierami.”
Po wysłaniu wiadomości ruszył szybkim krokiem do klubu. Pytanie tylko czy wiadomość faktycznie została wysłana przez Adama, czy tylko przez kogoś kto odblokował jego telefon i teraz starał się wciągnąć Lwa i Lexa w pułapkę.
“Spoko, a może szofera też?” - nadeszła odpowiedź.
“Nie, cicha akcja. Starczy że któryś z was mi pożyczy, zwrócę do jutra.” - odpisał, totalnie nie zauważając ironicznego tonu.
“Spoko” - odpisał chłopak, chyba nazywał się Juro.
„Czekam na przystanku.” - odpisał Adam.

***

Kiedy Lew dotarł na miejsce auto już czekało
[media]https://c8.alamy.com/comp/A514RD/lada-on-cobbled-street-in-kromeriz-A514RD.jpg[/media]
- Dzięki wielkie. - powiedział na powitanie Lew - Gdzie je odstawić?
- Najlepiej spowrotem - zaznaczył Juro - no ale jakby było grubo no to chuj, jakoś to staremu wytłumaczę, chociaż w kradzież ciężko będzie mu uwierzyć, no a że mnie jacyś zwykli cyganie wyruchali też raczej nie kupi.
- Spoko, jeśli cię nie znajdę to kluczyki dam Młodemu na barze. Jeśli wszystko dobrze pójdzie za 30 minut będę z powrotem, a auto będzie wyglądało tak jak teraz.
- Odlot.

Lew uścisnął dłoń Jury, przechwycił kluczyki i zapakował się do samochodu. Był sporym facetem, więc najwygodniej w małej Ladzie nie było, ale po szybkim dostosowaniu siedzenia jakoś się zmieścił. Silnik potrzebował dwóch prób żeby zaskoczyć, ale w końcu odpalił i Lew z terkotem ruszył pod wskazany adres. Jechał szybko, ale nie tak aby łamać przepisy drogowe, tylko tego mu brakowało by policja się do niego teraz dowaliła.
 
Zaalaos jest offline