Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2019, 11:32   #40
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Zamiast Hawthorne'a dostał młodą. Woods tego nie rozumiał. Nie nalegał na byłego policjanta, bo ten mógł mieć ważniejsze rzeczy do roboty, ale czy kolejna wizyta w kostnicy naprawdę do nich należała? Starszemu agentowi wpadła nawet do głowy pewna brzydka myśl na temat Hawthorne'a i Faucher, ale szybko ją przegnał. Zdawał sobie sprawę, że narodziła się z rozdrażnienia spowodowanego tym, że ktoś podjął inne decyzje niż te, których oczekiwał. Do tej pory nie miał powodów, by wątpić w profesjonalizm tej dwójki, nawet jeśli nie zawsze się z nimi zgadzał.

Koniec końców uznał, że nie będzie protestował. Jego "trop" i tak nie był niczym pewnym, może faktycznie nie opłacało się w to angażować kolejnego agenta. Poza tym mogło być coś o czym Woods nie wiedział, być może Hawthorne miał otrzymać jakieś dodatkowe zadanie. Wreszcie Soren zaoferował się, że będzie mu towarzyszyć, a więc miał czego chciał - policjanta do pomocy. Nie było sensu drzeć o tą sprawę kotów.

Wkrótce okazało się, że Francuz będzie jedyną pomocą, na jaką Woods będzie mógł liczyć. Leigh postanowiła się "urwać" i odprawić te swoje czary-mary. Bardzo sprytnie wybrała moment zapytania o zgodę. Faucher wyjechała już z Hawthornem do kostnicy, więc nie było możliwości powiadomić o wszystkim dowodzącej zespołem. Czyżby przeczuwała, że Belgijka się nie zgodzi? Młoda zachowała chociaż resztki przyzwoitości i starała się wytłumaczyć na czym cały proces ma polegać, ale starszy agent nie przykładał do tego większej uwagi, chociaż nie przerywał jej aż do końca wykładu. Po wszystkim nie omieszkał przewrócić teatralnie oczami, wyrazić własnej, ogólnie znanej, opinii na ten temat, a po głośnym westchnięciu zgodzić się na wszystko. Zaznaczył jednak, że gdy tylko będzie to możliwe Leigh powinna powiadomić o wszystkim Faucher.

U nieboszczyka Grimarda pewnie i tak by mu się nie przydała, zresztą angażowanie aż trójki agentów do tak niepewnego tropu było zwykłym marnotrawstwem. I chociaż okultyzm uważał za zwykłą bzdurę, nie mógł zaprzeczyć, że w kilku znanych mu sprawach dziwaczne obrzędy okazały się pomocne i skierowały prowadzących na odpowiedni trop. Być może zwykły fart, a może jest w tym coś więcej. Tak czy siak w obecnej chwili nie różniło się to zbytnio od jego błądzenia po omacku i prób połączenia osoby Grimarda ze spiskiem przeciw Agencji.

Wysadzili dziewczynę w okolicy jakichś sklepów i dalej pojechali we dwójkę. Można było powiedzieć, że Woods miał sporo szczęścia. Obecność Sorena wiele ułatwiała, a jednak on wolałby współpracować z Hawthornem. Nie żeby miał coś przeciwko Francuzowi, był im bardzo pomocny, dobrze wywiązywał się z roli gospodarza terenu. Jednakże Anglik odczuwał pewien dyskomfort, gdy uświadamiał sobie jak bardzo są zależni od tego człowieka. Prawie każda informacja, którą zdobywali przechodziła najpierw przez jego ręce, był też ich kontaktem z miejscową policją. Był ich słabym punktem, bo gdyby coś mu się stało, albo okazał się podwójnym agentem, staliby się zupełnie bezsilni. Warto pomyśleć o tym, by częściej osobiście pojawiać się na komisariacie i zwolnić ich sojusznika chociaż z tego ostatniego obowiązku. Będzie też trzeba zwrócić uwagę Faucher, by przyszłe narady odbywać z dala od uszu ich przyjaciela.

Póki co jednak Soren znów udowodnił swoją przydatność. Jego policyjna odznaka otworzyła im drzwi do mieszkania Grimarda. Woods wolał nie pokazywać swojej, angielskiej. Lepiej nie ryzykować wzbudzania sensacji na wieść o tym, że angielska policja przeszukuje mieszkanie zmarłego francuskiego funkcjonariusza. Ze swym akcentem mógł spokojnie uchodzić za kolegę Sorena z wydziału.

Samo mieszkanie składało się z dwóch pokoi, kuchni oraz łazienki. Panował w nim niewielki bałagan, parę rzeczy leżało wyraźnie nie na swoim miejscu, a na półkach pojawiła się widoczna warstwa kurzu. Brakowało tu kobiecej ręki, ale w sumie nie było najgorzej. Z pewnością lepiej niż w londyńskim mieszkaniu Woodsa.

Zaczęli od pokoju, który agent w swojej głowie nazwał, z braku lepszego słowa, salonem. Przetrzepali wszystkie szuflady i szafki w poszukiwaniu jakichś notatek lub ciekawych dokumentów, ale niewiele znaleźli. Soren dopadł gdzieś papiery rozwodowe, które potwierdzały powierzenie opieki nad dziećmi byłej żonie. Grimard wniósł apelację, ale rozprawa miała się odbyć dopiero w czerwcu.

Znaleźli trochę oszczędności, rachunki, kilka dowodów zakupu jakiegoś sprzętu, ale nic ponad normę. Zdawało się to potwierdzać wersję kolegów Grimarda, że nieboszczyk nie był łapówkarzem. W zasadzie po mieszkaniu w ogóle trudno było poznać, że był policjantem. Niemal nic o tym nie świadczyło, jedynie zapasowy mundur w szafie i dosłownie parę zdjęć w "służbowym ubraniu".

Zdjęciom Woods również uważnie się przypatrzył, znalazł nawet album, ale nie było w nich niczego niezwykłego. Zwykłe "obrazki" z dzieciństwa, czasów szkoły i studiów, czy z rodziną. Ku zdziwieniu agenta nic nie świadczyło o tym by Grimard jakoś szczególnie cierpiał po stracie tej ostatniej. Ich zdjęć, wyłączając album, właściwie nie było. Nie oddawał się nawet nałogom. Co prawda znaleźli kilka pustych butelek po winie w kuchni, ale jak na francuskie standardy była to norma.

W samej kuchni też wszystko wyglądało zwyczajnie. Gdyby Grimard miał zamiar uciekać po napadzie na furgonetkę nie robiłby zapasów na kolejne dni. Nie trafili również na spakowane walizki czy coś w tym rodzaju. Jeśli w ogóle wiedział o tym, że w nocy zatrzyma jadący z dworca samochód to albo spodziewał się, że skończy się na zwykłej kontroli, albo liczył, że nikt go z tym wydarzeniem nie powiąże. Ponadto ustalili, że w mieszkaniu nie ma żadnych tajnych skrytek, a przynajmniej żadnej nie znaleźli.

Resztę czasu spędzili na chodzeniu po sąsiadach i wypytywaniu o zabitego funkcjonariusza. Opinię miał w sumie dobrą, wielokrotnie usłyszeli żal z powodu jego przedwczesnej śmierci. Był jednak odludkiem, w czym pomagała mu z pewnością praca na nocną zmianę. Uchodził za ponuraka i to takiego łatwo wpadającego w gniew. Życia towarzyskiego właściwie nie prowadził, czasami tylko zamienił kilka zdań z napotkanym sąsiadem. Zdarzało się, że pożyczył komuś trochę pieniędzy, albo pomógł wnieść jakiś mebel do mieszkania, jak to między sąsiadami.

Mieszkał tu od około dwóch lat, czyli pewnie wprowadził się niedługo po rozwodzie. Żony i dzieci nikt nie znał, a każdy powtarzał usłyszaną już przez Woodsa wersję, że to wszystko jej wina. Dość interesującą, chociaż mało przydatną na chwilę obecną, informacją była wzmianka o tym, że nie cierpiał Anglików, chociaż nikt nie wiedział dlaczego. Chodziło o jakąś sprawę jeszcze z czasów poprzedniej wojny.

Samochodu podobnego do tego ze zdjęcia nikt nie widział, chociaż parę osób, głównie kobiety, wyraźnie zaznaczyło, że nie odróżnia jednego modelu od drugiego. Sprawy nie ułatwiał fakt, że gdy Grimard siedział w domu, większość jego sąsiadów była w pracy.

Gdy wyszli na ulicę Woods spojrzał na zegarek. Było koło 21-ej. Pozostało jeszcze jedno do zrobienia. Co prawda pora była dość późna i kultura wymagałaby poczekać do rana, ale agent nie zamierzał zwracać na to teraz uwagi. Być może gdyby czas tak na nich nie naciskał. Zresztą chciał jak najszybciej sprawdzić wszystkie możliwości i od jutra z czystym sumieniem zająć się czymś innym.

- No to teraz do żony - oznajmił Sorenowi, gdy obaj wsiedli do auta.

Sama rozmowa nie powinna zająć zbyt wiele czasu. Chciał ją tylko wypytać o zachowanie byłego męża, zwłaszcza w ostatnim czasie. Kiedy dowiedziała się o apelacji i dlaczego w ogóle się rozstali, bo Grimard nie sprawiał wrażenia kogoś, kto doprowadza do rozpadu swojego małżeństwa? Może nawet uda się ustalić powód jego niechęci do Wyspiarzy, choć pewnie nie ma to zbyt wiele wspólnego ze sprawą.
 
Col Frost jest offline