Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2019, 11:39   #51
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bilbord reklamujący wielki telewizor 4k UHD, szmery bajery, 75 cali w dogodnych 108 ratach spłacanych za pół roku kłuł w oczy wszystkich przechodzących. Cóż, zbliżające się święta rządziły się swoimi prawami. Straszne było to, że przy niskich wynagrodzeniach ludzie z tej okolicy mogli rzeczywiście skusić się na 108 dogodnych rat… zwłaszcza, że nie musieli płacić od razu. Adam rozpatrywał wiele takich przypadków. Znał algorytmy dopasowujące reklamy dla potencjalnych klientów. Znał od podszewki proces personalizacji reklam. Fakt, że znał go z internetu, ale granice między tym co w sieci a tym co w rzeczywistości zacierały się coraz szybciej.

Siedział teraz na szczycie bilbordu ze zwieszonymi nogami i patrzył w okno pobliskiego bloku. Anna miała kolejną nieprzespana noc. Niki miała kolki. Młoda dziewczyna nosiła zawiniątko w koło pokoju. Niki. Jego mała Niki. Córeczka. Jego pierwsze i jedyne dziecko. Noszone przez kobietę, którą kochał.

Zabawne jak bardzo życie potrafi skopać komuś tyłek dlatego tylko, że ma pecha. Jednego dnia dowiadujesz się, że twoja narzeczona jest w ciąży. Drugiego jakiś Nosferatu zmienia cię w potwora. “Bo podobało mu się to co robiłeś w sieci.” Do cholery, mógł przecież godzinami marnować czas siedząc na fejsie albo przepychać się w forumowych utarczkach. Ale nie… on lubił wyzwania. On w wolnych chwilach sprawdzał jakie zabezpieczenia można obejść… tyle mu z tego przyszło.

Siedział i wpatrywał się w okno, za którym była jego dawna rodzina. Rodzina, którą porzucił. Tak przynajmniej myśleli. Gdy jego ojciec trzymał go w kanałach, żeby nauczyć go czym się stał, Anna zdała sobie sprawę, że Adam ją opuścił. Porzucił przestraszony odpowiedzialności związanej z wychowaniem dziecka.

Potem ułożono jego legendę. Oficjalnie znalazł zatrudnienie w korporacji komputerowej na Cyprze i wyjechał. Napisał do dawnej narzeczonej maila, w którym starał się wyjaśnić nagły wyjazd. Ale nie ma we wszechświecie bardziej niszczącej siły niż porzucona i oszukana kobieta. Odpisała mu, że nie chce mieć z nim żadnego kontaktu i ma nadzieję, że nigdy nie pozna swojego dziecka. Nie miał do niej żalu. Nie chciał, żeby mała zobaczyła kiedykolwiek czym się stał. Próbował robić przelewy dla Anny, żeby jej pomóc. Miewał spore napływy gotówki za niektóre zlecenia internetowe. Ale ona z uporem odsyłała pieniądze na konto nadawcy. Wprowadziła się z powrotem do mieszkania swojej matki. Toteż Adam zaczął realizować przelewy dla niedoszłej teściowej z prośbą o zachowanie poufności. Nic nie odpowiedziała, ale i pieniądze nigdy nie wracały na jego konto.

Był tak blisko, tego co kochał, a jednak tak okropnie daleko. To myśl o Annie i Niki trzymały go przy życiu. Mała płacząca tak głośno, że słyszał ją na ulicy. I jej matka. Zmęczona, niewyspana, pozostawiona sama sobie, a jednak tak piękna jak wtedy gdy ją poznał. Tylko myśl o nich trzymała go przy życiu….

Ile miesięcy minęło od tamtej przedświątecznej nocy? Jak teraz wygląda jego córka? Nie odwiedzał ich już tak często. Młoda przesypiała noce. Anna korzystała z tego czasu, żeby się zregenerować. Zazwyczaj w ich pokoju nie paliło się światło. Został sam…

Ocknął się czując niewyobrażalny wręcz smród. Czuł nacisk na klatke piersiową. Z jednej strony napawało go obrzydzeniem to gdzie się znalazł. Z drugiej strony wiedział, że musi się zakopać na tyle głęboko, żeby przypadkiem nie obudziło go wschodzące słońce. I wtedy przez moment wydawało mu się, że coś zobaczył.

Oczy otwierał bardziej z przyzwyczajenia niż z chęci zobaczenia czegokolwiek. Już się pogodził z tym, że nic nie widzi. Ślepota przyszła nagle. W połowie ucieczki przed łowcami. Miał wiele szczęścia w tym, że akurat ich zgubił. Niesamowitym jest jak bardzo ludzie przyzwyczajają się do wzroku. Jak bardzo na nim polegają. Nagle jego wzrok zniknął. I zdał sobie sprawę, że nie wie gdzie jest.

Być może to czym się stał w taki sposób zawalczyło o życie? Zakopał się w śmieciach i przetrwał świtu? Nie mógł znaleźć telefonu. Słuchawka BT uporczywie powtarzała, że nie znalazła żadnego aparatu do podłączenia się.

Próbował ślepotę leczyć mocą krwi. Cóż, w efekcie jego szczęka się zrosła i zniknęły nawet rany zadane przez łowców. Ale nadal nic nie wiedział. Aż do tego momentu. Teraz w ciemności zauważył karton po mleku leżący tuż przy jego twarzy. Szybko się wykopał i wytoczył z kontenera. Na rozrzuconej kupce śmieci majaczył czarny kształt.

Zaśmiał się w duchu przypominając sobie wszystkie te sceny w filmach, gdy ktoś oślepiony maca pustą przestrzeń wokół siebie szukając czegoś ważnego. Dokładnie tak musiał wyglądać, gdy przy kontenerze szukał swojego telefonu. Teraz widział go na kupce śmieci. Wyłączonego. Szybko go włączył i mocą krwi pobudził własne ciało do pracy. Nieco żałował, że ekrany opornościowe zostały zastąpione pojemnościowymi. Wcześniej liczyła się jedynie siła nacisku. A teraz… teraz ciepłota ciała i elektrolity na opuszkach mówiły do Siri “jestem człowiekiem, wpuść mnie do środka”.

Siri go wpuściła. Skrzynkę zaczęły bombardować sms informujące o nieodebranych połączeniach od jego kolegów. Cóż, oni z pewnością dostali informacje o tym, że jego telefon właśnie zalogował się do sieci. Technologia, technologia, technologia.

Wybrał opcję udostępnienia swojego położenia. Alejka w której był wyglądała na bezpieczną, ale nie wiedział jak szybko ktoś po niego przyjedzie. Być może będzie musiał zmienić miejscówkę. Wolał, żeby go nie zgubili. Zwłaszcza, że dopiero co odzyskany wzrok nie pozwalał jeszcze, żeby zobaczyć całą alejkę. Obraz na telefonie też się rozmywał.

W końcu napisał SMS:

Cytat:
Czy któryś z Was może po mnie przyjechać?
Wysłał do Lexa i Leva.


***

Westchnął. Był głodny. Był słaby. A jego wzrok zdawał się akomodować niezależnie od tego na czym wampir chciał się skupić. W końcu przysiadł w alejce.
Po pierwsze, gdy wampir pisał do swoich znajomych nie mogło umknąć jego uwadze, że wielu kontaktów brakuje w jego liście, pojawiły się za to inne?
Inną sprawą było jego ubranie… Adam wyglądał zupełnie jak Rayan Raynolds…
Tak, wtedy kiedy grał Deadpoola.
Problem jednak polegał na tym, że nie tego “dobrego” tylko chujowego z Wolverine Origins… w sumie Adam mógłby zagrać jeszcze raz te ostatnie sceny tego pozbawionego nadziei filmu. Jedyne co miał na sobie to strzępy nadpalonych spodni.
Krew krążąca w ciele pomagała, ale czuł zimno. Potrzebował szybko coś na siebie włożyć. A nie specjalnie chciał w tym celu grzebać w śmietniku. Zaczął skrzętnie sprawdzać kieszenie spodni. Może było tam jakieś znalezisko? Brak butów też nie napawał optymizmem.
- No i zostałeś pieprzonym Brucem Willisem ze Szklanej Pułapki. Ale on pewnie nie wiedział, że można być aż tak przystojnym - powiedział do siebie zachrypniętym głosem.
W głowie miał wspomnienie rozbitych szyb, które miały powstrzymać bosego policjanta.
Ale to go nie dotyczyło. Na razie nie miał zamiaru nigdzie iść. Postanowił poczekać na przyjazd któregoś z kumpli. Albo na pojawienie się jakiegoś amatora sikania przy kontenerach na śmieci.

Z jakiegoś powodu pomyślał, że ma czas. Czas na wszystko. Było to absurdalne w zaistniałej sytuacji, a jednak. Być może jego mózg nie pracował właściwie przez falujący wzrok?

Wyjął z kieszeni portfel. Rzadko z niego korzystał. Przestał przypominać siebie ze zdjęcia na dowodzie to i nie specjalnie się nim legitymował. Karty były już dawno dodane do płatności telefonem. Bardziej miał go jako przypominajkę. Ktoś się do niego dobrał. Wyjmował wszystkie karty, wizytówki i starał się dojść do tego czego brakuje. I ile. I co ważne, czy pojawiło się coś nowego, jak w telefonie.
Dowód był polepiony, nie tyle czymś konkretnym co po prostu w taki sposób jakby ktoś często miętosił go w dłoni i nigdy nie przecierał, definitywnie sam Adam tak go nie zostawił. Z racji iż sam wampir rzadko zaglądał do portfela trudno mu było tak na szybko, w powietrzu przy billboardzie i z wciąż kiepskim wzrokiem wyśledzić co się zmieniło dokładnie.

W drugiej kieszeni znalazł zęby. Przyglądał im się uważnie. Sam nie miał dwóch siódemek. Jedna usunięta przez próchnicę, a druga wyłamana w bójce. Pamiętał jak wyglądały oba te zęby. Zastanawiał się, czy te są raczej owocem bójki, czy profesjonalnego zabiegu. Ślady jakiejś czerwonej farby go rozpraszały. Dopiero po chwili, gdy przysunął się bliżej światła rzucanego przez przydrożną lampę zorientował się, że to ślady szminki.
Zęby oczywiście były używane, Adam nie był ekspertem jednak nawet on mógł domyślić się, że ich wiek był różny, można to było stwierdzić po stopniu starcia, plombach, uszkodzeniach. Musiały być profesjonalnie wyjęte bo większość z nich miała całe korzenie. Wszystkie wydawały się ludzkie, lub przynajmniej humanoidalne, znów Adam nie był tu ekspertem. A były różne, tak jak różni są ludzie i ich zęby. Niektóre wyglądały “wampirzo” ale czy tak właśnie nie wyglądają niektóre zęby gdy trzyma się je na dłoni?
Cóż, więcej nie ustali w takim miejscu. Wepchnął garść zębów do kieszeni.
Wyjął telefon. Jedna z rzeczy, które które miał w życiu poukładane to kontakty. Wszystkie miał wpisane z imienia i nazwiska. Bez głupich wpisów w stylu “Aniołek” “Kochanie moje <3” czy trywialnych “Mechanik”. Były tam imiona i nazwiska. Gdzieś sobie wmawiał, że tak chroni Annę. I matkę. Przejrzał powoli kontakt za kontaktem. W nadziei, że znajdzie coś nie pasującego do schematu, albo skojarzy kogoś, kto w oczywisty sposób zniknął.
Jakiekolwiek numery autentycznych “kontaktów” czy “łączników” którzy choćby w jakikolwiek (wedle wiedzy Adama) sposób byli powiązani z jego nienaturalną formą egzystencji zniknęły. Z drugiej strony działało to też na korzyść samego Adama, na zasadzie, że jeśli kogoś kogo nie podejrzewał brakowało, to znaczy, że był zamieszany w sposób w jaki Adam sam nie ogarniał. Z oczywistych “nowych” kontaktów była “Myszka”, “Głupek”, “Śmieszna”, “Nawiedzona”, “Melancholia”, “#Jedzenie!!!”*
Absurdem w tej sytuacji był fakt, że oślepieony i głodny wampir, który stracił noc swojego życia i któremu ktoś prześwietlił telefon wkurzał się. Ale wkurzał się nie na zaistniałą sytuację, tylko na fakt wpisania w jego doskonale uporządkowaną listę jakiejś Myszki.
- Noż kur… co za Myszka? Jakie Jedzenie?
Wszedł w ostatni kontakt, spodziewając się stacjonarnego numeru do pizzeri.
A potem wiedziony wzorem bohaterów Kac Vegas postanowił przejrzeć album ze zdjęciami. Jakież to materiały mu usunięto, a jakie dodano. Bał się znaleźć tam selfiki z nieznajomymi.
Gdy Adam wszedł w iphonową galerię...
Fakt iż jego własne zdjęcia wyglądały na zniknięte (choć może ocalały gdzieś na cloudzie) nawet nie przykuł uwagi jego obolałych, ledwo dających radę oczu. Adam miał setki zdjęć, selfie strzelanych chyba automatycznie co sekundę, rozmazanych i niewyraźnych jednak to co można było zauważyć, mroziło krew w żyłach.
Adam widział szczupłe blade ramię, dziecka, lub młodej kobiety, które bezsprzecznie trzyma telefon i które musiało należeć do autorki “albumu”. Wampir nie widział dokładnie twarzy, niemal nieustannie zasłaniała ją kiść białych włosów, chyba tlenionych emo-style a może była to peruka. dziewczyna, chyba nie miała na sobie koszulki co biorąc pod uwagę jej raczej dziecięcą urodę było nieprzyjemne samo w sobie. W tle widać było jakieś postacie, choć po jakimś pięćdziesiątym ujęciu Adam zauważył, że to nie tyle są postacie co ciała, bezgłowe ciała, a “mgła” która spowija trzeci plan to nic innego jak fontanna krwi sikająca z korpusów. Dla wygłodniałego wampira przeglądanie Albumu stało się w tym momencie niemożliwe.
Adam wybiórczo przejrzał godziny i daty zdjęć.
Wszystkie z wczoraj.
Kliknął w opis nad nową galerią. Jak w każdym dotychczasowym wypadku opisem była lokalizacja. Belgrad. Ale po wciśnięciu opisu powinien przejść do mapy miejsca w jakim zdjęcia były robione. Być może mógł na tej podstawie odtworzyć swoją “trasę”. Miał też dziwne przeświadczenie, że nawet gdyby znalazł głowy z wiszących korpusów, to brakowałoby im zębów.
Serwis lokalizacji wskazywał Belgrad a ponad to reszta nie miała za bardzo sensu. Ale Adam wiedział już co to oznacza: w całym mieście istniało tylko jedno miejsce gdzie gprs nawalał tak okrutnie - tunele w których rezydował jego własny Ojciec.
Zaklął pod nosem. Nie miał najmniejszej ochoty na pogadankę ze staruszkiem. Kim była dziewczynka? Dlaczego robiła sobie zdjęcia jego telefonem? Dlaczego upchała mu zęby po kieszeniach? Jak do cholery odblokowała jego telefon? Owszem, mogła nawalić tysiąc zdjęć bez zdjęcia blokady… ale kontaktów już by nie zedytowała. Jeżeli leżał martwy, to nie mogła posłużyć się jego palcem. Kodu nie znała. Cóż, telefon musiał wylądować na jego biurku podłączony do komputera. Musiał z niego wyciagnąć ile się da. Tymczasem sprawdził maile i wiadomości. Również w folderach, których nikt normalnie nie sprawdza, czyli “Wysłane”.
Adam z przerażeniem odkrył, że w przeciągu ostatnich 18 godzin zarejestrował się na dwudziestu sześciu serwisach porno i zużył w zasadzie cały swój limit gigabajtów na oglądanie filmów w hd…
- No to adres mailowy spalony - podsumował. Wiedział, że w tym momencie już nigdy nie uwolni się od spamu. Zwłaszcza, że większość stron była zlokalizowana poza Europą, gdzie żadne prawa o obrocie danymi osobowymi nie obowiązywały. Hulaj dusza… teraz będziemy powiększać ci penisa o siedem centymetrów trzy razy na dzień… gratulujemy jesteś milionowym klientem, wygrałeś Smocze Dildo.
Zacisnął zęby wchodząc w ustawienia płatności. Zanim sprawdził maila spodziewał się, że śledząc płatności telefonem zweryfikuje gdzie był i co kupował. Teraz wizja poznania tej wiedzy zaczęła go przerażać.
Adam… czy raczej jego telefon a dokładniej osoba która go używała przez ostatnie kilkadziesiąt godzin kupowała przede wszystkim porno. Poza środkami samego wampira, które dość szybko się zablokowały, do aplikacji Wallet było dodanych osiem “nowych” kart kredytowych. Gdy Adam sprawdził, znalazł zdjęcia tych kart również w swojej galerii. Każda na inne, lokalne nazwisko, każda wydana przez serbską placówkę. Zdjęć w galerii było sporo, najwyraźniej autor potrzebował kilku podejść by złapać ostrość, wszystkie karty były polepione czerwonymi odciskami palców.

Kolejne trzydzieści minut wampir poświęcił na usuwanie subskrypcji płatnych serwisów pornograficznych wpisanych w obciążenia stałe jego dwóch kart kredytowych. Cóż, miał w tej chwili jakieś -53 euro środków własnych. Pewnie część obciążeń jeszcze nie naliczyła się w bankach.

Potem analizował kolejne kwestie. W głowie założył, że tę część również wywinęła dziewczynka. Mimo jej nieludzkiego wyglądu myślał o niej w taki sposób. Zatem dziewczynka miała wiele kart. Wyrobienie karty to trzy do siedmiu dni. Ona miała je wszystkie. Czyżby karty ofiar? Dopisanie ich do aplikacji to procedura która jest dość dobrze zabezpieczona. Z banku przychodzi kod weryfikacyjny na telefon właściciela konta.
W trakcie przeglądania swojego telefonu Adam znalazł kilka smsów z kodami.
No właśnie. Dziewczynka musiała zadzwonić do banków, podać indywidualne hasła użytkowników, zmienić numer, na numer Adama. Skąd znała indywidualne hasła tych osób? Torturowała ich? Bezgłowe korpusy nie podają haseł. W głowie Nosferatu zaczynał budować się obraz przemyślnej i inteligentnej bestii. I zrobiła to, żeby… subskrybować porno… Ten fakt pasował do układanki jak wół do karety. Musiało być coś jeszcze…. Coś co przeoczył. Wrócił do przeglądarki, która pracowała w trybie “darmowego” internetu. Czyli w zasadzie działała umownie. Gdy zobaczył ilość otwartych w telefonie zakładek to zrezygnował. Na internecie z tak zwanego “lejka” nic nie zrobi. A musiał sprawdzić historię przeglądania.
Pośród nie tyle obscenicznych aktów, co po prostu chorych zdjęć jakie miał w swoich zasobach internet, Adam znalazł zakładkę, która nim znikła za sprawą automatycznego odświeżania, pokazywała fejsbukową stronę jego byłej, a na niej zdjęcie jego córeczki. Na następnej zakładce była strona Amazon gratulująca zakupu jakiejś zabawki i potwierdzająca wysłanie w przeciągu 24 godzin.

Rouse check
Kostnica
Porażka, Adam wpada w szał, głód osiągnął 5



Ścisnął mocniej telefon w dłoni. Zaczął węszyć niczym dzikie zwierzę. Wrzasnął, po czym wyprowadził kopnięcie spodem bosej stopy w kontener. Czerwień zalała jego i tak szalejący wzrok. Rozejrzał sie w prawo i w lewo. W okolicy byli ludzie. Czuł to wyraźnie. Z prawej chyba więcej. Puścił się biegiem wzdłuż alejki. Cały czas wciągał powietrze nosem. Na moment nawet zamknął oczy gdy zorientował się, że korzystanie ze wzroku nie ma wielkiego sensu. Odbił się z całych sił i skoczył na ścianę alejki. I dalej na dach. Wiedział, że tak najszybciej określi najbliższe źródło pożywienia. A potem spadnie na nie z nieba niczym wygłodniały jastrząb.

Na ułamek sekundy zatrzymał się na gzymsie. Poczuł krew. Nie miało znaczenia czyją. Była tam. Spokojnie przemierzała ulicę. Wykonał kolejny skok. I następny. Nie miał świadomości czasu. Gdyby miał, to wiedziałby, że nie minęła nawet minuta odkąd zerwał się z bezpiecznego miejsca za kontenerem.

Nie rozmyślał. Nie analizował. Skokiem wbił się w jakieś ciało, które nie było w stanie wytrzymać naporu pędzącego osiłka. Jeszcze zanim obaj upadli wbił swoje kły tuż nad obojczykiem ofiary.


Brutal Feed,
Normalnie Adam wybiera ile głodu zaspokaja takim atakiem ale ponieważ jest w szale zaspokaja całość. Uzupełnione 5 poziomów głodu zadaje 5 aggravated dmg + wcześniejsze obrażenia wynikające z ataku ugryzieniem..



W ciele ofiary działo się coś niesamowitego. Krew odpływała z niesamowitą prędkością z naczyń włosowatych, żył i aort. W kilka sekund ofiara została pozbawiona krwi. A Adam czuł pulsowanie serca w klatce. Uczucie spełnienia przypominające orgazm, choć o niebo lepsze, rozpychało jego umysł. Nie miał pojęcia co w zasadzie się zadziało. Z oczu powoli schodziła czerwona zasłona krwawego szału.
Adam wrócił do swoich zmysłów. Stał pod wiatą przystanku autobusowego, nikogo nie było w pobliżu, przynajmniej… nikogo żywego. Wampir pamiętał, że gdzieś tutaj mógł być monitoring, ale tym mógł się przecież zająć osobiście, potem. Na ławce obok niego leżało ciało dziewczyny, na ironię jakiejś gothki czy metalówy… zaraz…
Nie “jakiejś” tylko Rity, dziewczyny jednego z bikerów. W swoim czasie, Adamowi przyjdzie zastanowić się nad tym co zrobił,
teraz to nie był ten czas.
Oddychał głęboko. Starał się uspokoić. Wiedział co się stało w jej ciele. Na zewnątrz tego nie było widać, ale w środku większość organów wewnętrznych była zmasakrowana. Uniósł do twarzy telefon. Nadal ściskał go kurczowo. Postanowił zadzwonić do Leva i zapytać, czy jeszcze dużo czasu zejdzie mu zanim dojedzie.
Lew wysłał sms:
Cytat:
“Zaraz będę”
Adam usiadł obok zwłok Rity. Dziewczynę posadził i owinął się jej ramieniem. Wyglądali teraz jak para dziwaków, prawdopodobnie naćpanych, albo pijanych.

Cytat:
„Czekam na przystanku.”
Napisał i wcisnął telefon do kieszeni pełnej zębów.

***


Wampir wraz ze swoją “dziewczyną” przesiedział postoje trzech nocnych autobusów. Z każdą upływającą minutą szansa, że nie wyłapała go jakaś kamera tudzież ciekawska para oczu (w kooperacji z parą rąk zbrojną w smartfona) stawała się coraz bardziej zbliżona do tej wygrania głównej nagrody w lotka…
Aż kiedy już niemal cała nadzieja uleciała z mężczyzny, na przystanku nieprzepisowo zatrzymała się czerwona Łada
Z otwartego okna wystawał zimny łokieć
Lwa.

[/indent]
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline