Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2019, 23:42   #393
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Eryk tak się zamyślił nad heretycką teologią koboldów że przebudził się dopiero gdy Nys go zaczepiła:
- Tak Elphiro masz racje! Wielce Szanowna Jaśniepanienko Nys przy całym szacunku dla waszej charyzmy oraz ogłady z waszego szlacheckiego wychowania aura prawości to dar od prawych bóstw i jej nie posiadacie - Prostaczek postanowił przemilczeć fakt że podczas swojego życia w Kompanii nie raz widział jak szlachcice byli wyciągni ze swych dworków oraz zamków żeby zostać zaszlachtowani jak prosięta wtedy to żadne maniery ani aury prawości im życia nie uratowały.

- Patrząc na waszą teologie Sabrino to wystarczy że ubijemy Malutką i będziemy mogli zabrać jej skarb oraz ogłosić że to dowód na potęgę Sarenrae! Wtedy nawrócimy twoje stado i damy im dostanie życie wpierw jako remontowi, a potem obsługa burdelu! Pan czarnulek się na pewno zgodzi, a kapłan i bogini będą ze mnie dumne! - Dodał rozmarzony.

- Elphiro, a nie jest tak że smoko-hydrę można przerobić na jakieś magiczne kompoty? Ze skóry mógłbym zrobić nową tarczę albo kapotę dla Tatuli bo pewno twarda będzie a ja mu prezentu na ostatnie kilka urodzin nie dałem, bo mnie wypędził. Tą część mięsa malutkiej co się nie przyda można by sprzedać tym kiełbasorobom z Dreadwood ale transport mógłby sprawić problem.- Eryk już zaczął dzielić skórę na żywej smoko-hydrze.

- Tylko Sabrino czy to przejście którym wnosicie skarby nie jest wielkości kobolda ? Tam to może się przecisnąć co najwyżej Aryid jeżeli się przemieni i Pan Grzmot. Ja to bym prawo i sprawiedliwie zaatakował jednak z przodu aby odwrócić uwagę potworaka a wtedy wy skrycie moglibyście mu w żyć toporem i noże werzgnąć! Niby to nie prawę, ale i potwór heretycki to Dziedziczka raczej się nie pogniewa. Jeżeli samemu skupiając się na zachowaniu rycerskości was nie dopilnuje w tej postawie... ?- Zaczął zastanawiać się Eryk lekko naginając zasady.

- I pamiętajta Panie Grzmot swe smokobójcze tendencje wyżyjcie na pół smoczej hydrze, bo chyba ino ona ma skarby nie ważcie się mi ruszać Pana Czarnulka bo potrzebuje namówić go na nawrócenie stada koboldów, zatrudnienie ich w Wieży oraz pomoc przy wypaleniu kwasem świątyni tej przeklętej kurwy w Dredwood - Przypomniał rozochoconemu krasnoludowi.

- Sabrino jak chcesz to rozegrać ze swoim stadem podczas pierwszego spotkania ? Udajesz że jesteś taka jak dawniej czy może powiesz, że jesteś potężną koboldką która spotkała dawnego ciebie i twoją drużynę gdy umierający poprosili ciebie potężną i śliczną koboldzią czaromiotkę o wypełnienie ich misji? Po drodze spotkałaś resztę nas i postanowiłaś zanieść dary dla Pana Czarnulka przy okazji udowadniając, że Maulutka jest herezją? - Zaproponował swoją wersje planu.
- TAAAK. Straszliwą i potężną czarodziejką, władczyni ognia i błyskawic! Zemsta i pożoga! Ta, która przynosi zgubę i pożera koboldy na śniadanie. - Zaśmiała głośno.
- Mroczna Sabrina jest nieco dziwna. - rzekła Ramiel.
- Przepraszam. No plany mogę zrobić, ale nie będą zbyt dokładne. Naszym wodzem jest Sukurk pierwszy tego imienia, ale arcykapłanami Są Duru i Kuru, choć może być ich mniej. Jeszcze trzy lata temu byli pięcioraczkami. - rzekła Koboldka.
- A nie możemy przeprowadzić szturmu? Bo od planowania głowa mnie boli. - rzekł Gregan.
Czarodziejka wysłuchała wywodu paladyna który już był duchem w doskonałym świecie przyszłości gdzie nawracał koboldy i dzielił zdobycze, by “przetrawić” ten tok myślowy masowała swoje skronie. Co jednak średnio pomagało. Jakby jeszcze było mało to Sabrinie też chyba udzielił się nastrój chociaż bardziej “apokaliptyczno niszczycielski” z domieszką upajania się mocą w tym przypadku wyimaginowaną, no chyba że koboldka miała więcej mocy magicznej niż się wydawało. Cały wywód o zemście i pożodze a zwłaszcza pożeraniu pobratymców był niepokojący choć biorąc pod uwagę że klan nie darzył jej sympatią ze wzajemnością to nie zaskakiwał. Na szczęście szybko jej przeszło po komentarzu Ramiel, sama Elphira zebrała w końcu myśli.
- Wolimy uniknąć frontalnego ataku i związanej z tym rzezi… - w myślach dodała że nie była pewna czyją rzezią by się to skończyło przy otwartym starciu -... po za tym skarby chyba należą bardziej do koboldów niż hydry więc nie wiem czy się z nimi po dobroci rozstaną. Wydaje mi się że hydry nie są jadalne a już na pewno nie będziemy ciągnąć truchła taki kawał do Dreadwood no chyba, że chcesz tym sposobem wytruć wszystkich w okolicy przy pomocy zepsutego niejadalnego mięsa… Plany tuneli się przydadzą zwłaszcza że musimy jeszcze znaleźć świątynię Apsu. Domyślam się że jak ją znaleźliście to zapewne ją ograbiliście ? Czy były tam przedmioty szczególnie godne uwagi związane z jego kultem ?
- Świątynia Apsu… Wiesz, nam zawsze mówiono, że to świątynia naszego pana, nie sądziliśmy, że może być inaczej. Myślicie, że święty pazur wszechsmoka może być przedmiotem o jaki chodziło? Wygląda jak oficerska buława. Eh, tyle rozterek religijnych! - zawołała koboldka.

Tymczasem Airyd udał się na zwiad. Po godzinie las zaczął rzednąć, widział też wiele tropów zwierząt, ale nie licząc kilku łusek, nie znalazł ważniejszych śladów niczego gadowatego.
- “No jak dalej pójdę, to już za bardzo się oddalę od reszty… “ -pomyślał. Potem przybrał bardziej lisową postać, by obwąchać teren. Ostatnia szansa na znalezienie czegoś dziwnego zanim wróci.
Airyd wrócił po godzinie natrafiwszy jeno na typowo ogrowy odcisk stóp.
- No to mogę wracać… Oby się opłacało tak daleko leźć - stwierdził ruszając do powrotu.

Grzmot zagadał rudowłosego łotrzyka gdy ten wrócił ze zwiadu.
- I jak tam? Znalazłeś coś ciekawego? Droga wolna?
- Jakąś godzinę stąd trafiłem na parę gadzich łusek, a dwie godziny stąd na ślad ogra. W po za tym nic wartego mojego czasu i uwagi - wymamrotał kitsune.
- SMOK! - Zawołał głośno wojownik, przybierając zaciętą minę. - Sssmok jest już blisko… - Krasnolud ruszył przed siebie z decyzją wycięcia w pień wszystkich gadów na tej ziemi.
- Jak już to sobie dawno poszedł, albo to tylko spora jaszczurka.
- Smok?! Gdzie - zawołała Nys.
- Ja bym stawiał na jaszczurkę… Co u reszty?
-Mmmm…. To na pewno łuska smoka, Jest piękny, i na pewno pozwoli mi się ujeździć - rzekła rozmarzona szlachcianka.
Airyd wzniósł oczy ku niebu, by po cichu zostawić Sabrinę na rzecz Elphiry i spółki.

Udali się w daleką wędrówkę, która trwała wiele godzin. Ominęli główne wejście i zostawiwszy wozy i konie poszukali wejścia do podziemi. Teren stawał coraz bardziej kamienisty i wyżynna, Drzewa prawie całkiem zanikły, trzeba było z coraz większym trudem było podnosić nogi. Wiatr hulał a za nimi roztaczał się wspaniały widok na okoliczne lasy i… malowniczy widok na Dread. W końcu dotarli do stromej skalnej ściany. Tam Sabrina pokazała wąską szczelinę, przez którą z mniejszym lub większym trudem się przeciskali. Prowadziła ich, a za nią szedł Grzmot niczym ogar, który poczuł zdobyć wędrówka jaskiniami trwała wiele godzić… Ku zaniepokojeniu kobietytu i ówdzie zobaczyli symbole namalowane na ścianach.

Elphira rozpoznała język aklo. Derro stawiały tu prawdopodobnie kierunkowskazy, choć zazwyczaj nie wytrzymały, więc Elphira mogła przeczytać o wielkie teorii bezwzględności, wierszyk o tym “A jak szedł Gorbach na wojnę” i kłótnię derro z samym sobą. W końcu trafili do ciemnej i bardzo ciasnej jaskini….
- Odpoczniemy tu chwilkę - rzekła Sabrina…
- To z reguły ostatnie słowa przed wejściem w takie miejsce. Potem…. bywa różnie - Airyda naszły myśli nostalgiczne. - Mam robić za zwiadowce, czy wejdziemy tam grupowo?

Koniec końcu z dwojga złego padło na “gorszą” opcję -jeśli Elphira mogła to tak nazwać. Sama wolałaby podstęp, choć ryzykowny - przynajmniej koboldy byłyby świadome kim są. W obecnej sytuacji przeczuwała, że nie najlepiej zareagują na grupę bezłuskich w samym środku ich siedliska. Łażenia po ciemnych, ciasnych grotach na pewno nie zaliczyłaby do swoich ulubionych zajęć. Znała przyjemniejsze zajęcia. Choć i tak nie miała powodów do narzekania. Znaczna część grupy nie widziała w ciemnościach, więc musieli zdać się na pochodnie, a później tych widzących dobrze. Koboldka była na swoim terenie. Grzmot też wyglądał jak na własnym podwórku. Prawdopodobnie legendarny krasnoludzki instynkt objawiał się w ciemnościach i grotach. Zresztą nie byli jedynymi, którym przyszło tędy wędrować.
Na szczęście nie natknęli się na obłąkanych autorów zapisków - jeszcze tego by im brakowało. Kilka zapisków wywołało lekki uśmiech na jej twarzy. Zapewne uznałaby je za zabawniejsze, gdyby nie to że tak jawne świadectwa obecności derro źle wróżyły okolicy. Wreszcie dotarli do celu, a przynajmniej ostatniego “przystanku” przed nim. Trochę dalej i nie będzie możliwości odwrotu i wcale jej to nie cieszyło.

- Dobrze byłoby znać teren by uniknąć nieprzyjemności. Pytanie tylko czy biegasz wystarczająco szybko na wypadek spotkania z wygłodniałą i wkurzoną hydrą ? Mogę obłożyć cię niewidzialnością, ale to średnio ci pomoże jeśli zdoła cię zwęszyć choć będzie musiała kąsać na oślep.
- To jeden z paradoksów świata - inteligentniejsze rasy częściej nie zdają sie na nos. Lepszy węch to większe zdawanie się na instynkt. Sam mam nieraz wrażenie, że głupieję w lisiej formie. Idę wtedy na instynktach. - Airyda naszło na równie filozoficzne wywody- Dlatego nie wiem czy gorzej jest trafić na coś co jest głupie, ale cię wywącha. Czy na coś co nie wywącha, ale jest mądrzejsze. No ale skoro mam do dyspozycji tak zacną czarodziejkę, to dajesz Elphiro.
- Tylko mówimy o hydrze. Choć kto wie smocza krew może sprawić że jest “sprytniejsza” od swej przeciętnej kuzynki? Choć nie wiem o ile... - skomentowała wywód o sprycie i węchu po czym zaczęła rzucać czar nim dotknęła łotrzyka dodała.
- Będziesz mieć około pięciu minut nim czar się wyczerpie mam nadzieję że to wystarczy. Ktoś jeszcze idzie na zwiad? - miała jeszcze dość energii, by parokrotnie użyć tego zaklęcia, choć wątpiła by zaszła taka potrzeba. Z drugiej strony bezpieczniej byłoby gdyby Airyd nie ruszał sam na rozpoznanie.
- Z góry dziękuje za pomoc! - zapewnił kitsune.

Airyd na zwiadzie
Airyd ruszył przed siebie a za nim w pewnym oddaleniu reszta drużyny. Przeciskał się przez coraz węższe korytarze, czując okropny smród, który narastał razem z odgłosem przypominający kruszenie kamieni. W końcu trafił do długiej jaskini, która z jednej strony kończyła się długim osuwiskiem, na które jednak przy pewnej dozie szczęścia można było wejść. Po drugiej stronie… Pięciogłowe jaszczurowate monstrum o czarnogranatowej barwie. Na każdym z łbów rosły zakręcone rogi. Chrapały tworząc przeraźliwy odgłos, który jednostajnie wprawiał kamienie w wibracje i wydawał się być idealnym narzędziem tortur inkwizytora. Na plecach rosła para przykurczonych skrzydeł, a bestia wyglądała na nieco przetłuszczoną. Obok w kilku posegregowanych kupkach leżały skarby.
- Smok… Jak w mordę strzelił smok. Nys się zachwyci mamrotał Airyd. - Elphie, z góry pytam, czy dasz radę zakląć coś tak dużego?
O ile wcześniej Elphira nie była przekonana co do tej wyprawy to smród i widok monstrum przekonały ją że chyba naprawde poszaleli udając się na tą wyprawę. Dobra może i mieli przewagę liczebną a hydra była grubsza niż powinna ale i tak potrafiła sobie wyobrazić furię smoko-hydry gdy tylko się zbudzi.
- Zależy co przez to rozumiesz. Mogę ją oślepić pyłem, to może nam dać jakąś przewagę. Sprawić by zapadła w głębszy sen ? Wątpię zwłaszcza zważając na smoczą krew. Ramiel Sisi może lepiej jeśli nie będziecie się wychylać ?
- No właśnie, czy dasz radę uśpić mocnym snem coś tak wielkiego? - z wrażenia wskazał palcem na gada.
- Mój urok nie jest na tyle silny a nawet jak bym dysponowała potężniejszym to nie jestem pewna czy by podziałało. Smocza krew może ją uodparniać na magiczny sen.
- Cóż… Nie bez powodów ich krew ma taką cenę na rynku…
- Hydrza krew też jest coś warta… ciekawe jak z mieszaną.
- Ponoć kaszanka ze smoków ma mistyczne właściwości - skomentował Codd zamyślony.
- A ciekawe jak działa smalec z Hydry - zamyślił się Pyke.
- Powariowaliście? Chcecie zjeść TAK CUDOWNĄ ISTOTĘ WY POTWORY - wrzask Nys poniósł się Echem po całej jaski. Pierwsza para oczu się otwarła i dołączyły doń kolejne
- Kto
- Wszedł
- Do
- Mego
- Leża
Rzekł głowy po koleji
- Widzę zastosowania muzyczne dla hydry - rzekła pobladła Ramiel.
-Taa, szkoda że nikt nie wspomniał że gada… lub nikt nie spytał… - rzuciła Elphi w sumie powinna się domyślać że smocza krew poza specyficznym odcieniem i łuskami może skutkować też większym sprytem.
- Jeszcze większa szkoda że ktoś nie potrafi wyrazić swojego sprzeciwu bez wydzierania się jak opętana harpia. Ale proszę bardzo przekonaj cudowną istotę by cię nie rozszarpała jak stado wściekłych psów. szarży
- Sissi, jesteś tu jednak? Ominie cię piękna gadzina - skomentował Airyd.
- Żałować i kłócić się możemy później. DO ATAKU! - Krzyknął Eryk ruszając z uniesionym mieczem.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline