Gdy dotarła na miejsce, Jane przekonała się że miasto było dość licznym ośrodkiem. Większość tych ludzi, była Jane nieznajoma. Zresztą trochę była to jej wina. Spędzała całe dnie w domu, zazwyczaj się ukrywając, a ostatnio uprawiając seks. Napotkała wzrokiem inne wiedźmy… właściwie wszystkie jakie znała. Na szczęście nie czuła żadnych kwiatowych zapachów. Nawet od Rose. Zapewne tłumiły swoje aury w związku ze zgromadzonymi tutaj ludźmi. Alice, Jessica oraz Eleonore siedziały przy stole wraz
burmistrzem Derekiem Hamishem. Mężczyzna ten wydawał się bezbarwny i równie interesujący co biała ściana. Reszta mieszkańców siadała jak chciała w dużym holu ratusza wypełnionym krzesłami. I żaden z mieszkańców nie miał mniej niż 20 i więcej niż 45 lat.
Susan rozejrzała się czy gdzieś nie rzuciła się jej w oczy Jane albo w ostateczności Phil.
Hong dostrzegła od razu, siedziała gdzieś z boku i rozglądała się dookoła. Cichy stukot jej szpilek towarzyszył jej kiedy zbliżała się do właścicielki sklepu.
- Mogę się przysiąść? - Zapytała stając koło niej.
- Jasne.- rzekła Jane i otaksowała wzrokiem przyjaciółkę.- Wyglądasz bardzo… seksi. Randkę jakąś planujesz?
Ona sama zaś miałą garsonkę i spódnicę za kolana. Dekolt ukrywając za bluzką pod szyję.
- Mhm, chciałam wyglądać oficjalnie, ale może rzeczywiście przesadziłam. - Przyznała siadając koło swojej sąsiadki i otwierając wziętą kopertówkę. - Przyniosłam ci wisiorek. Dziękuje, wierz lub nie ale był przydatny.
- Ja nie będę narzekać.- odparła z uśmiechem Jane biorąc wisiorek i chowając do kieszeni.
- Henry chyba polubił twoją kuchnię,co?- dodała z zadziornym uśmiechem.
- Ej! Sałatki mi świetnie wychodząc i kanapki też umiem robić. - Szepnęła z udawanym oburzeniem oddalając się od tematu dwuznaczności słowa ‘kuchnia’.
- Mam wrażenie, że Henry raczej polubił inne smakołyki.- Hong zerknęła znacząco na biust Susan.
- Ja też go polubiłam. - Przyznała Susan. - Nie chwaliłam się, ale odzyskałam już sypialnię. Henry zaczął robić biuro.
- To świetnie. Testowałaś już ją?- zażartowała Jane i spytała z ciekawości.- A co z częścią handlową budynku? Już ją planowałaś? Henry też się nią zajmie?
- Część handlowa poczeka, aż odzyskam piwnice bo potrzebuje zrobić pracownie i chłodnie dla kwiatów. - Przyznała się Susan. - A do tego muszę jeszcze kupić pompę, żeby usunąć wodę z piwnicy … a właściwie nie zajęłam się tym jeszcze.
- U niego możesz kupić pompę. Sprzedaje narzędzia i maszyny rolnicze.- zasugerowała wskazując
mężczyznę w koszulce polo.
- Kto to? - Spytała Susan rozglądając się też po reszcie pomieszczenia.
- Roger Smith… handluje traktorami przede wszystkim. A także wszystkim innym. Ma farmę i swoje przedsiębiorstwo kawał drogi od miasta. A że z samych traktorów nie da się wyżyć, to sprzedaje inne rzeczy. Takie jak glebogryzarki czy kosiarki do trawy.- odparła Jane.
- Aha może po spotkaniu go złapię. - Przyznała Susan. - Chcesz mi jeszcze pokazać inne przydatne osoby jakie warto znać? - Zapytała.
- Nie wiem, czy jest ktoś warty znania.- zadumała się Jane rozglądając.- Nie wiem co chcesz uzyskać.
- Pytam z ciekawości niż z potrzeby. - Przyznała Woods.
- Jest Gina… z którą warto trzymać.- Jane wskazała kobietę w towarzystwie znanego już jej Susan młodzika.
Ciemnoskóra kobieta uśmiechała i wybuchała śmiechem słuchając jego żartów.
- Pracuje w ratuszu i jeśli potrzebujesz tam coś załatwić unikając kontaktów z Eleonore, to właśnie ją warto znać.- odparła Jane i podrapała się za uchem.- Może być lesbijką, tak żebyś się nie zdziwiła. Nigdy nie widziałam jej na randce z chłopakiem, a nasz mały gigolo od roku próbuje wsadzić łapki pod jej spódniczkę. Bezskutecznie.
- Przydatna informacja. - Przyznała kobieta. - Ktoś jeszcze?
- Tom Whatts.- wskazała na wysokiego
murzyna wyraźnie zamyślonego. - Barman i właściciel tego pubu naprzeciw ciebie. Ma dużą pałę nad barem do uspokajania co bardziej krewkich klientów. Nigdy nie musiał jej użyć na klientach. Sam jego widok z tym kawałkiem drzewa wystarcza.
- Bobby Snowden. - wskazała na kolejnego mężczyznę siedzącego w kącie. I
popijającego coś z cynowego kubka.- On jest.. tym… no… zielarzem.
-Współpracuje z Camille czy działa niezależnie?-
- No… wiesz… on jest bimbrownikiem i także uprawia trawkę na własny użytek. Ale też i inne ziółka. I póki się z tym nie obnosi, to Jessica puszcza mu to płazem.- Jane odparła na pytanie Susan.