Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2019, 18:09   #52
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Lew już zblizając się do przystanku autobusowego miał złe przeczucia.

(50 metrów)

[media]https://emmageorgiou.files.wordpress.com/2012/10/115.jpg[/media]
Z oddali wyglądało to tak, że pod wiatą siedziała jakaś parka. Jednak im bliżej Lew był tym więcej detali widział.

(30 metrów)

Ktoś, w samych spodniach, podarty, brudny, popalony, paskudny, do tego duży, no dobra, to mógł być Adam, siedział przykulony z pochyloną głową i przyciskał do siebie jakąś laskę, metalkę chyba.
Pierwsze co uderzyło Lwa to jaka żywa dziewczyna tuliła by się do Adama?

(20 metrów)

No tak, pewnie nie była żywa…

(10 metrów)

Ano nie była, Lew mógł dostrzec jej “zwiędłość”

- Adam, kurwa! - rzucił Lew hamując starą Ladą przed parką - Myślałem że cię zabili, znalazłem twoje popalone ubrania w zaułku. Pakuj się do wozu i musimy pogadać, posrało się. Koleżanka jedzie z nami? - dodał, a na jego ustach widniał uśmiech. Lew był wyraźnie szczęśliwy że Adam znalazł się cały, zdrowy i… nieżywy.
Wzrok nosferatu zdawał się być jakiś nieobecny.
- Tak. Jedzie z nami. Musimy ukryć jej zwłoki. - Powiedział jakimś takim nie pasującym do niego tonem Adam. Po czym podniósł się przytrzymując wiotką dziewczynę.
Lew bez większych problemów rozpoznał Ritę, dziewczynę jednego z chłopaków. Tą samą z którą miał spotkać się Lex i która ponoć kumplowała się z jedną z ofiar - jak się okazało nieświadomą ghulicą Alice…
- Fuck! - wyrzucił w odpowiedzi jedyne znane z angielskiego słowo - Ładuj ją do tyłu.
Tak też zrobił. Wiedział, że przystanek był monitorowany. Był to sposób na wyłapywanie wandali. Zapakowanie teraz dziewczyny do bagażnika mogłoby kogoś za bardzo zainteresować. Ba, on nawet zapiął jej pasy, po czym usiadł na siedzeniu pasażera.
- Wiesz, lepiej bym tego nie ujął. Fuck jak ja pierdolę
Lew poczekał aż wampir również przepisowo się zapnie pasami i ruszył Ladą z terkotem.
Po zapięciu pasów Adam wyjął komórkę i wszedł w udostępnianie lokalizacji. Mógł już cofnąć uprawnienia kolegom. I mógł też sprawdzić, czy nie był tam dodany ktoś jeszcze.
- Jak długo mnie nie było? - zapytał w końcu kierowcę.
- Dobę, zdążyliśmy się z Lexem mocno zestresować. Byłem w kanałach pogadać z twoim papciem i mam dziwne wrażenie że odszedł z tego świata. Permanentnie. - odpowiedział - Ponoć na nosferatu poluje jakaś “Wielka Biała Mysz” czy inny gryzoń.
- Mysz? Myszka? Hmm. - Adam zdawał sie jakby nagle rozpogodzić. - To ciekawe. A to co wspomniałeś o Arturze, to chyba jedyny pozytyw dzisiejszego wieczoru. Wiesz, obudziłem się w koszu na śmieci i nie wiem jak długo tam spałem.
Adam w telefonie szukał zdjęć. Pamiętał jedno ze sporym kawałkiem twarzy, które chciał teraz znaleźć i podsunąć koledze. W końcu znalazł.
- Patrz na drogę! Ale w wolnej chwili zerknij na to. Myślisz, że to Wielka Biała Mysz?
Lew mógł zobaczyć nagie blade ramię, należące do jakiejś młodej dziewczyny albo może nawet dziecka. Kolor nie był naturalny dla kogoś żywego, z drugiej strony zdjęcie było nieźle prześwietlone i do tego rozmazane. Centralną część, gdzie powinna znajdować się twarz, przesłaniała burza białych włosów. Postać chyba nie miała nic na sobie, wyglądało to dość dziwnie dla kogoś kto nie gustował w dzieciach czytaj 99% żywych jak i umarłych. W odróżnieniu od osoby jaką widział w kanałach Lew, ta tutaj wydawała się “młodsza” no i właśnie: bardziej dziecięca niż kobieca. Wampirzyca w kanałach była też zwiewnie, ale jednak ubrana. Z drugiej jednak strony, była tak samo blada i też była dziwna.
- Laska którą spotkałem w kanałach była starsza, ale skóra się zgadza, włosy też. Może efekt jakieś umiejętności? Może to i ona.- zamyślił się Lew, skręcając w ulicę która prowadziła poza dzielnicę, a dalej na drogę poza miasto - Zakopiemy ją w lesie, czy masz lepszy pomysł?
Nosferatu schował telefon.
- Kurwa, nie mam żadnego pomysłu. Ostatnio nic co sobie wymyśle nie idzie tak jak sobie ułożyłem. Nie wiem… może to matka i córka? Muszę pogrzebać trochę, żeby to poskładać. Chyba chcą mnie w coś wrobić. A ja jeszcze nie wiem w co. Ale zanim się ogarnąłem, to pozwoliłem sobie zamordować laskę jednego z naszych. Kurwa, kurwa, kurwa! - Adam w złości uderzył w tapicerkę Łady.
- Masz rację. Żeby było śmieszniej ta laska jest koleżanką jednej z zamordowanych w ostatnich dniach kobiet. Tych o których było w wiadomościach. Tych których morderstwa kazał nam rozwiązać szeryf, a dał nam na to 3 doby. Więc do jutra. - dodał Lew. - Była naszym jedynym w miarę świeżym tropem.
- No to zajebiście - ręce Adama opadły. Potem złapał się za nos i zamknął oczy. Próbował coś wymyślić.
- Zakopmy ją i jak najszybciej wróćmy do domu. Muszę mieć neta i kompa. I muszę się wykąpać, bo walę szczynami i zgniłym jedzeniem.
- Musimy znaleźć dobre miejsce, jak ją zakopiemy byle gdzie to ktoś ją szybko znajdzie. Musi mieć czas na zgnicie… - Lew się zastanowił - Albo możemy ją dociążyć i wrzucić do jeziora.
- Tak, to jest to! Poleży w wodzie do jutra, a potem co nas to będzie obchodzić jak nam ten szeryf nalot zrobi, nie? - Adam zastukał nerwowo palcami o tapicerkę. Lew faktycznie nie pamiętał go tak rozdrażnionego i z taką huśtawką nastrojów.
- Tak z ciekawości… Ty ją wyssałeś?
- Taa. Do sucha. Jak świeżutką cytrynkę. Ja pierdole… pewnie nawet nie zdążyła paść na ziemię gdy już była martwa. Widzisz… ta mysz, Myszka, czy jej córka… no, dość mocno mnie wkurzyła.
Nosferatu zasłonił twarz rękami. Przełknął w gardle.
- W każdym razie Rita umarła w cierpieniach. Wiem to… czułem to. Czułem jak jej organy wewnętrzne zapadają się w sobie pozbawione krwi. W zasadzie myślę, że może zgnić szybciej niż normalny trup. -
Adam mówił chaotycznie. Zupełnie jak nie on. Do tego cały czas wodził rękami to po tapicerce, to po swoich spodniach. To znów drapał się po twarzy.
- Przykro mi. Ja też… straciłem wczoraj kontrolę. Dopadłem jakiś trzech dupków, byłem święcie przekonany że to oni cię tak urządzili. Akurat gwałcili jaką laskę i coś… We mnie pękło. Dwaj pierwsi zginęli w miarę szybko, ale ten ostatni… ja go kurwa rozsmarowałem na ścianie. Jego klata wyglądała jak mięso mielone. - Lew odetchnąłby gdyby wciąż oddychał. Albo pamiętał by to robić. - Mniejsza z tym. Zajmijmy się tym, potem wszystko poskładamy do kupy.
Adam się uspokoił. Patrzył teraz w mrok za oknem.
- W mieście są łowcy. Czekali na mnie z pochodniami. Jednego wyrwałem, żeby przesłuchać. Potem… potem obudziłem się w śmietniku. Ślepy jak nowonarodzony szczeniak. I zacząłem grzebać. Ktoś moim telefonem robił fotki - Nosferatu praktycznie się nie ruszał. Mówił teraz tak spokojnie, że można było odnieść wrażenie, że jest kimś innym. - Do portfela z aplikacji dodał mi kilka nowych kart. Zużył cały transfer w komórce na porno w wysokiej rozdzielczości. Zasubskrybował 28 serwisów pornograficznych czyszcząc moje konto bankowe. - Twarz wampira na moment niemal skamieniała. - i kupił prezent. Pluszową maskotkę. Nadał ją…. mojej córeczce.
Dolna szczęka Adama zadrżała na samą myśl o tym wszystkim. A Lew dowiedział się, że wampir ma córkę. W zasadzie nigdy wcześniej o tym nie opowiadał.
Lew zamilkł. Nie był wstanie sobie nawet wyobrazić przez co przechodził jego przyjaciel i czuł że nie było niczego co mógł powiedzieć by mu ulżyć. Skupił się zamiast tego na drodze.
- W końcu wpadłem w szał. - Adam kontynuował po kilku minutach ciszy.
- Tego było za dużo. Bestia była zbyt głodna. Pech chciał, że padło na Ritę.

***

Lev, Adam i Rita - 50 kilometrów dalej.


Kainici starali się zachować maksymalną poufność, gdy tylko wjechali w leśną drogę Lev wyłączył światła i włączył swoje własne czerwone oczy, tym sposobem łada powoli jechała przez zarośla zupełnie incognito. Gangrel wiedział, kojarzył, że “gdzieś tutaj musi być jezioro” Łada oczywiście nie miała nawigacji a gprs w telefonach wampirów odmawiały posłuszeństwa. Serbia to była europa, choć do europy trochę jej czasem brakowało, na przykład kiedy na zadupiu trzeba było mieć porządny zasięg neta z fona.
Lev wypatrzył jednak w oddali charakterystyczne pałki wodne, któtre zapowiadały jakąś wodę.
Nareszcie.
Kainici wysiedli z pojazdu, rozejrzeli się jeszcze raz uważnie.

Wits+awareness dla Adama i Lwa, w obu przypadkach
Adam:
5k10Kostnica
Cztery sukcesy
Lev, rouse check dla zwiększenia za sprawą bloodsurge puli o jedną kość do 6k10
Kostnica
Porażka głód zwiększa się do 2
Rzut 6 k10:
Lew:
Kostnica
Osiem sukcesów… (chyba dobrze policzyłem)


Adam dobrze się rozejrzał, słyszał sowę, jakieś zwierzaki, może lisa, dobrze wsłuchał się w otoczenie, wyglądało na to że są sami i jest ok

Lew… Lwu aż w brzuchu coś się poruszyło i poczuł się jakby stał nagi na stadionie przed kilkutysięczną widownią. On, Adam, łada i znajdująca się w niej Rita, wszyscy byli otoczeni przez sporą grupę, Lew po prostu to wiedział.

- Adam. Ktoś na obserwuje. Dużo ktosiów. - powiedział cicho i ze zdenerwowaniem patrzył w każdy mniejszy i większy cień, starając się znaleźć obserwatorów.

- Jesteś pewien? Ja nikogo nie odnotowałem - nosferatu sięgnął po telefon i uruchomił latarkę. Powiódł nią po okolicy
[media]https://1.bp.blogspot.com/-VZvLsgB0GZw/XJy0c-HuvyI/AAAAAAAAihw/7OHgtov0SXsmSoNayaBsIG3s6f6EmQZhQCLcBGAs/s1600/cklopakinieplacza1.jpg[/media]
- Szukasz czegoś brzydalu? Może ci w czymś pomóc? - Odezwał się środkowy mężczyzna. Adam naliczył w sumie sześć osób, Lew jeszcze trzy inne. Ci których było widać z facjaty, na ile można było to ocenić, wyglądali względnie “naturalnie” oczywiście zależało to od tego co ktoś poczytywał za naturalność. Ogólnie, nie było żadnych bezpośrednich powodów, by uznać ich za nienaturalnych, co przecież można było też powiedzieć o Lwie i nawet do pewnego stopnie Adamie…. Choć może nie teraz. Sam jednak fakt, że ktoś był czy też nie “naturalny” czy “nienaturalny” nie przekładało się na to czy jest “normalny”, “szalony”, czy “popierdolony”
Adam podrapał się po żuchwie. Spojrzał na Lewa. W sumie cieszył się, że jeszcze nie wyciągnęli Rity. W głowie kontemplował jak wielkiego pecha trzeba mieć, żeby przejechać ze zwłokami pięćdziesiąt kilometrów i znaleźć podstarzały boysband. Co mogli robić w nocy bez świateł na brzegu rezerwatu przyrody? Orgia? Spojrzał jeszcze raz na mężczyzn. Czy ten chudy blondyn z loczkami był kobietą? Nie no Adam nie był super przystojny, no ale bez przesady…
- My na grzyby - powiedział w końcu nosferatu.
Zastanawiał się, czy to na ich twarzach to krew? Pewnie tak. W jego głowie brzęczała myśl “ależ zajebista noc”
Jedna osoba, ktoś kto znajdował się za Adamem i Lexem czyli prawdopodobnie w samym bajorku, parsknęła na odpowiedź Nosferata.
- A już się kurwa bałem, że na ryby - odpowiedział “blond piękniś” - jebani wegetarianie co? Tu jest… był dom wczasowy, tu i jeszcze trzysta metrów w każdą stronę. I nie potrzebujemy tu waszych problemów, pakować się i wypierdalać.
Adam pokiwał głową i powoli ruszył w kierunku samochodu.
Wyglądało na to, że nikt ich nie zatrzyma.
Lew natomiast się nie poruszył, jakby coś komplementował. Wyglądało na to że początkowy stres mu przeszedł.
- Hipotetycznie... Ale tak zupełnie hipotetycznie, jakbym musiał zutylizować worek z 50 kilogramami suszonego mięsa… Panowie nie mają pojęcia gdzie mógłbym to bezpiecznie zrobić? - zadał pytanie, starając się nadać swojemu głosowi uprzejmy ton - Nie chce mi się dymać z bagażem na powrót do miasta. - równocześnie starał się wyczuć humor szefa grupy.
Wszyscy tutaj byli cholerykami, to Lew wiedział na pewno. Grupa roześmiała się, wydawało się nawet, że nie jest ich dziesięciu ale nawet więcej, a może to echo?
- To co należy do miasta zostaje w mieście, cwaniaku. - Blondas się uśmiechnął - no już - sposępniał - wypierdalać mieszczuchy.
Lew westchnął ostatni raz.
- To chujowo. - i obrócił się na pięcie by zapakować się do wozu. Spojrzał ostatni raz na szefa grupy i każdego z jego podkomendnych by zapamiętać ich twarze. - Owocnego wieczoru panowie. - dodał odpalając silnik.
Lew ruszył ładą w ciemny las. Znów pomocny miał okazać się jego “nocny wzrok” zanim jednak wampir zdążył go “włączyć” w sopiwającym samochód mroku rozbłysło czerwoną poświatą wiele par oczu. Lew nie miał już jednak okazji im się przyjrzeć, obcy cofnęli się w las, gdy tylko wampir rozświetlił własny wzrok. Nic nie zatrzymywało Łady.

- Wracamy do domu. Wniesiemy Ritę do środka przez kanał. Może nawet ją ukryjemy w mieście. - Adam rozmyślał na głos.
- Muszę jeszcze napisać anonima do parafii, że jakieś dziwne typki biegają po lesie. - Dodał.
- Zostawmy ją zwyczajnie w kanałach, tyle że głębiej. Nie będzie nam cuchnąć, a tam jest taki labirynt że nikt jej nie znajdzie. - odparł Lew jadąc ostrożnie leśną drogą - Anonima nie pisz, poczekamy aż misiaczki staną stopą choćby kurwa na przedmieściu i zobaczymy czy są tacy twardzi bez przewagi 10 do 1. Od biedy ich krew przyda się bardziej nam niż świętuszkom.
- Tak, też o tym myślałem. Ale najpierw muszę posiedzieć chwilę przed klawiaturą. Mam do wyczyszczenia monitoring, a potem muszę zająć się telefonem. No i szeryf… Słyszałeś o metodzie zraszacza
- Nie?
- Algorytm geolokalizacji wykorzystywany w kryminalistyce. Mówiłeś, że ile było tych morderstw? Im więcej tym lepiej. Znaczy nie koniecznie dla ofiar, ale dla nas lepiej. Założenie jest takie, że morderca atakuje tak daleko jak może dojechać, ale daleko od swojej siedziby. Jak krople wody ze zraszacza. Lecą daleko, ale przy samym zraszaczu nie opadają, bo ciśnienie jest zbyt wysokie. W wielkiej brytanii dzięki temu wyłowili gwałciciela, który działał na powierzchni siedmiu tysięcy kilometrów kwadratowych. - Wykładał Adam. Jakby zapominając, że siedzą za nim zwłoki.
- Nanosisz na mapę chmurę punktów i zawężasz lokacje w której ukrywa się typek. Może do dzielnicy. Może do pojedynczej kamienicy? Się zobaczy.
Lew potakiwał głową, co prawda coś tam z wywodu Adama rozumiał, że niby na własne podwórko się nie robi, ale za daleko jechać to za duża fatyga, ale wiele słów które ten wykorzystał były zwyczajnie zbyt trudne dla osoby z niepełnym wykształceniem średnim.
- To dobry pomysł. Można jeszcze sprawdzić czy te ofiary nie miały białaczki, bo jedna z nich na nią chorowała. Może pozostałe też to łączy?
- Musiałbym ustalić czy mieszkały w Belgradzie. Potem trzeba by było włamać się do szpitala. Niestety Serbia nie posiada zintegrowanej medycznej bazy danych. Jeśli to przyjezdne, to minie cała noc zanim to ustalę. Jeśli to lokalne dziewczyny, to powinno mi zejść w kilka kwadransów. Czemu białaczka? Podejrzewamy, że zabójcą jest wampir, tak?
- Tak. Właśnie dlatego szeryf nas odwiedził. Twierdzi że to nasz problem.
- Ja pierdolę. Może podwieziemy mu Ritę i powiemy, że to jego problem? Porażająca logika. Powiedz chociaż, ten szeryf ma paskudną mordę?
- Nie, ale ma nierówno pod sufitem. - wzruszył ramionami Lew - A no i jest jakaś laska, Cynthia, wampirzyca. Ponoć ma nam pomóc, ale jej nie ufam. Lex z nią teraz jest.
Adam pokręcił głową jakby z niedowierzaniem
- Czyli wychodzi na to, że wszystkie pijawki to przystojniacy. Jawna niesprawiedliwość dziejowa. Do tego laska w domu, a ja nieogolony.
Lew wzruszył ramionami.
- Chciała u nas nocować, jak chcesz to jedyne wolne łóżko może być twoim łóżkiem. Ah i ponoć ktoś jej leże zaatakował za dnia czy coś takiego, więc nie zdziwiłbym się gdyby więcej gówna zaczęło się kręcić koło nas. - Lew oderwał na krótki moment wzrok od drogi i zerknął na Adama - Jakbyśmy tego potrzebowali.
- Zapamiętaj przyjacielu, to pic na wodę, że nieszczęścia chodzą parami. One chodzą całymi gromadami.

***

Przy wjeździe do miasta Lew zorientował się, że zaczyna brakować paliwa, wizyta na stacji była obowiązkowa jeśli nie chcieli nosić Rity na plecach.
- Paliwo nam się kończy. - poinformował Adama - wygrzeb jej gotówkę, dotankujemy gdzieś po drodze. - to powiedziawszy zaczął wyglądać jakiejś stacji benzynowej. Najlepiej takiej na której nie było kamer, albo było ich możliwie mało, nawet jest oznaczałoby większą opłatę. W końcu nie on płacił.

Adam podał wszystkie znalezione przy dziewczynie pieniądze. Była też karta, ale wolał z niej jeszcze nie korzystać.
Lew przechwycił gotówkę i w końcu zatrzymał się na jednej ze stacji, jako absolutne minimum wybierając samoobsługową. Tylko tego mu brakowało żeby ktoś im o tej porze przez szyby zaglądał do wnętrza pojazdu.
Wszystko szło dobrze. Nikogo nie było w pobliżu, Lew zaparkował, wyszedł z auta zaczął tankować. Zaczął wrzucać pieniądze kiedy usłyszał ryk silnika.
[media]https://image.shutterstock.com/image-photo/high-power-motorcycle-chopper-man-260nw-647007121.jpg[/media]
Motocyklista zatrzymał się na środku drogi prowadzącej do miasta, w zupełnej pogardzie dla przepisów ruchu, nie skręcał na stację, po prostu stał.
Lew dokończył wrzucać monety, zapłacił i spojrzał na motocyklistę.
- Ludzie się śpieszą, bądź panie uprzejmy i zjedź na bok. - zawołał głośno.
Motocyklista przekrzywił zakrytą kaskiem głowę, uniósł dłoń i uchylił szybkę, tylko na tyle by słychać było jego głos.
- A ty? Spieszysz się? - to nie był męski głos.
Siedzący w aucie Adam pożałował, ze nie ma bluzy z kapturem. Odchylił się nieco w nadziei, że cień skryje jego twarz.
- Wszyscy się śpieszą, noc jest krótka, a spraw do załatwienia wiele. W szczególności kiedy po okolicy grasuje mordujący kobiety psychol. Warto załatwiać sprawy szybko i wracać do łóżka. - odparł wampir.
- Oby tylko starczyło czasu - kobieta zaczęła ruszać swój motor na prostą - do świtu! - rzuciła jeszcze za siebie nim przyśpieszyła i zniknęła w kierunku przeciwnym do miasta.
Lew wzruszył ramionami i zapakował się do Łady. Samochód znów potrzebował dwóch prób aby odpalić, ale w końcu ruszyli.
- Adam, prześledź tą laskę na monitoringu jak wrócimy. Mam złe przeczucia.
- Czy ty czasem nie unikałeś monitoringu? - powiedział nosferatu, po czym sprawdził dokładną godzinę. Była jakaś szansa, że zlokalizuje motocykl na którymś z okolicznych skrzyżowań, jeżeli dokładnie określi czas.
- Ja może tak, ale ten motocykl jest charakterystyczny, pewnie coś go złapało po drodze. - Lew wzruszył ramionami i przyspieszył - Kurwa, mam złe przeczucia. Na do widzenia rzuciła coś w stylu “Do świtu.” Jakby wiedziała że wtedy jest najciężej… Wstać.
- Kurwa - zaczął elokwentnie nosferatu - mogę mieć namierzany telefon.
- To mój i Lexa pewnie też. - Lew skontaktował - Będziemy musieli sobie wysyłać wiadomości tresowanymi gołębiami… Albo szczurami. Potrafisz to robić?
- Nie. Wolę maile. A z tego co mówiłeś wcześniej, to ten który zajmował się tym u starych wampirów teraz gryzie ziemię.
- Ta. Otwiera to niszę dla nas, nie?
- Taa… ty będziesz tresować gołębie, a ja ze swoją aparycją zachęcę wampiry, żeby przekazały nam swoją korespondencję. - Adam wyłączył telefon. Pewnie jego prześladowcy to nie powstrzyma, ale może choć spowolni.
Teraz kiedy się przyjrzał, power button telefonu był innego koloru co reszta obudowy, zupełnie jakby należał do tego samego modelu tylko w innej barwie.
- Tia. - Lew wydłubał z kieszeni telefon i podał go Adamowi - Wyślij Lexowi wiadomość żeby wyłączył telefon. I zrób to z moim.
Adam zaczął pisać wiadomość, do Lexa… po czym przerwał i wyłączył telefon.
- Jeśli mu napisze, że wiemy o namierzaniu, to ktoś się kapnie. Przy założeniu, że ktoś monitoruje telefony.
Popatrzył jeszcze na wymieniony przycisk. W sumie mógł to być kawałek zęba i nie byłoby tak wesoło.

Kainici już bez dalszych komplikacji dojechali w pobliże miejsca, gdzie Lew ostatnim razem wszedł do belgradzkiego “podświata”. Adam oczywiście znał to konkretne wejście jeszcze ze swojego śmiertelnego życia. Jako rodowity mieszkaniec, który “kręcił się trochę po mieście” wiedział o miejscach złych i gorszych. Mężczyźni wspólnie przetaszczyli ciało i po kilku minutach znajdowali się już pod poziomem ulicy.
Lew skierował Adama dalej w głąb kanałów.
- Musimy ją gdzieś dalej zanieść, tak płytko jakieś pojebane nastolatki mogą ją znaleźć, ale nie za głęboko. Nie chcę znowu spotykać tej całej Wielkiej Myszy. I może ją zasypiemy jakąś glebą czy czymś.
Adam wziął dziewczynę na plecy i ruszył. Mimo tego, że był dwukrotnie cięższy niż martwa gotka, to miał pewien problem. Ciało było wiotkie. Ruszył w głąb. W pewnym momencie zatrzymał się.
- Eee masz może latarkę? Bo wyłączyłem telefon a nie bardzo mam ochotę łazić tu w ciemności. Może zabierzemy ją do domu i posprzątamy jutro? - rzucił nieśmiało nosferatu.
- Trochę głębiej ją wpakujmy. Ja widzę dobrze, więc ostrzegę cię gdybyś miał wdepnąć w gówno. - odparł i pomógł koledze nieść zwłoki - W zasadzie jeśli chcesz to resztą mogę zająć się sam.
- Nie będziesz sprzątał sam mojego syfu. - Obruszył się Adam i ruszył do przodu nie zważając na to, że niewiele widział.

Wits+awareness dla Adama i Lwa, w obu przypadkach 5k10
Adam: Kostnica
3 sukcesy
Lew: Kostnica
2 sukcesy


Jedynymi istotami których obecności para wampirów była pewna to hordy szczurów. Czułe zmysły nieumarłych nie ostrzegały przed żadnym zagrożeniem. Para zeszła jeszcze niżej, do głębszych, starszych i bardziej zapuszczonych ścieków.
- Dobrze się składa, zwierzaki zjedzą resztki. Do końca tygodnia zostaną same kości - zauważył Lew i rozejrzał się za jakimś wgłębieniem w które można by było wpakować Ritę i czymś co można by było na nią narzucić. Naturalnie cały czas korzystał ze swojego “Nocnego widzenia”, bez którego byłby równie ślepy jak towarzyszący mu Adam.
Ciągłe popiskiwania szczurów irytowały Nosferatu.
- Na ile to pewne, że stary kopnął w kalendarz? - zapytał w końcu układając zwłoki pod ścianą.
- Tak mi się wydaje, zszedłem do kanałów i zamiast niego znalazłem blado-skórą laskę, która zaprowadziła mnie do czyjegoś totalnie zdemolowanego leża. Pewnie twojego papci. No chyba że Artur lubi udawać kobiety, nie mi to oceniać.
- Kurwa. Czyli nie widziałeś zwłok i nie usłyszałeś tego od nikogo z tej całej Camarilli? - Adam przysiadł obok wciąż milczącej Rity zostawiając bose stopy w strumyczku przepływającym środkiem kanału.
- Nie, ale dowiedziałem się że ta Wielka Biała Mysz poluje na nosferatu. Ta kobieta którą spotkałem pierdolnęła mi jakimiś tajemniczymi tekstami o “jednej białej myszy w tłumie szczurów” czy coś takiego. - wyjaśnił Lev - Więc to pewnie była ona, a jak przy tym jesteśmy… Pakujmy trupa i spierdalajmy stąd. Ostatnio puściła mnie luzem, ale nie chciałbym z nią walczyć. Jej krew… Była tak absurdalnie wyzuta z jakiegokolwiek humoru, jakby jej nie było.
- Masz rację, nie ma co rozkminiać. Spróbujmy tutaj. - Adam zaczął macać ścianę w poszukiwaniu kilku obluzowanych cegieł. Miał nadzieje czymś przysypać dziewczynę. Kawałek dalej leżała jakaś belka w hałdzie naniesionego szlamem piachu. Trzeba było to tylko przerzucić na zwłoki gotki. Tak, żeby gdy ktoś przypadkiem się zapusci w to miejsce wziął ją za porzucone śmieci, albo zwał gruzu.
Wyglądało na to, że to mogło się udać.
Lew poprowadził Adama wraz z Ritą do zagłębienia w tunelu i wspólnymi siłami upchali w nim kobietę. Wampir zebrał kilka desek którymi przyrzucił ciało kobiety. Ocenił swoją pracę. Raczej nikt jej szybko nie znajdzie. A nawet jeśli to szury wyżrą mięso z ciała kobiety, tak że za kilka dni będzie nie do zidentyfikowania.
- Jeśli istnieje coś poza tym światem… Życzę ci aby było lepiej niż tutaj. - gangrel powiedział do trupa - Idziemy? - zwrócił się do Adama.
- Przepraszam mała - powiedział Adam do kupki śmieci i ruszyli do knajpy.
 
Zaalaos jest offline