Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2019, 22:25   #20
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=OI4P7Q0jqCI[/MEDIA]

- Co to ma znaczyć? - wycedził Maris Del Jerkov, piorunując swoją niewolnicę wzrokiem.
Tego musiało już być dla niego za wiele. Nie dość, że najwidoczniej coś nie poszło po jego myśli, to jeszcze jego niewolnica uznała, że może mieć swoje zdanie i śmiała w ogóle się odezwać bez jego pozwolenia?

Aeryn, gdyby w tamtej chwili była sobą, zapewne zaczęłaby się kulić ze strachu przed złością swojego pana. Wiedziałaby, jakie konsekwencje czekałyby na nią za jej nieposłuszeństwo, a tym bardziej za tak zuchwałe zachowanie. Być może tym razem zakatowałby ją na śmierć.
Aeryn jednak nie była wtedy sobą. Sama nie wiedziała już kim była i co się wokół niej działo. Właściwie to nawet nie dotarły do niej słowa Marisa, nie zarejestrowała również jego pełnego frustracji i chęci mordu spojrzenia.

Klęczała na ziemi, twarz kryjąc w dłoniach. W głowie wciąż słyszała głosy,
choć miała wrażenie, że nie były to już tylko głosy - jakby czuła czyjąś obecność w swoim umyśle. Co się z nią działo? Dlaczego było coraz gorzej? Dlaczego to spotkało ją? Czy to wszystko była sprawka Del Jerkova?

Nie wiadomo czemu, ale poczuła impuls, który nakazał jej spojrzeć przed siebie. Opuściła ręce i nadal klęcząc, utkwiła spojrzenie brązowych oczu w Marisie, jej właścicielu, którego skóra zaczęła czerwienić się i stopniowo odpadać płatami od ciała. Cierpiał. Wył w agonii z bólu, a Aeryn czuła, że właśnie poprzez kulę przelewała całe swoje dotychczasowe cierpienie i ból, które koncentrowały się na Marisie, dokonując aktu zemsty.

Mimowolnie na jej twarzy pojawił się uśmiech, a w oczach malował się obłęd. W cierpieniu Marisa widziała samą siebie, bitą, gwałconą i poniżaną. “Giń, skurwielu. Giń, giń, giń!”

Aeryn patrzyła na umierającego mężczyznę jak zahipnotyzowana, nie zwracając kompletnie uwagi na Akella, Nabuchovsky’ego czy Sally. Liczył się tylko Maris i jego ból, który sprawiał jej niezwykłą satysfakcję, wręcz czuła rosnące w niej podniecenie, kiedy tak patrzyła, jak jego zwęglone ciało jeszcze wije się i powoli upada na ziemię. Wiedziała, że w swoich ostatnich chwilach musiał sobie zdać sprawę, że to ona do tego doprowadziła. Musiał się zorientować - nie był przecież głupi.

Z tego orgazmicznego amoku wyrwał ją głos w jej głowie. Nie brzmiał już natrętnie. Teraz brzmiał przyjemnie, jak głos najbliższej sercu osoby, czuły i kojący. Spojrzała na lekko błyszczącą kulę leżącą u jej kolan. Czy to właśnie o tym mówił głos? Czy ten przedmiot był potęgą, po którą miała wyciągnąć rękę? Jakże mogłaby odmówić?

Wyciągnęła dłoń w stronę kuli. Powoli, trochę niepewnie, ale w końcu chwyciła za przedmiot. Złapała oburącz i przytuliła mocno do piersi, jakby obawiając się, że zaraz ktoś spróbuje jej go odebrać. Wtedy coś nią szarpnęło i uniosło z taką łatwością, jakby ważyła tyle, co mały kotek. Nim się zdążyła zorientować, co się właśnie stało, siedziała przy nogach najemnego żołnierza. Wciąż trzymała w dłoniach kulę, więc odetchnęła z ulgą i spojrzała w górę.

- Co… Co się dzieje? - spytała, choć nie sądziła, że żołnierz znajdzie czas i chęć na odpowiedź. Widziała, jak chwyta za jakiś granat i wygląda zza winkla. Dopiero wtedy zorientowała się, że najwidoczniej byli atakowani. Przez kogo? Dlaczego? Rozejrzała się w poszukiwaniu Nabuchovsky’ego i Sally. Czy byli bezpieczni? Ścisnęła nerwowo kulę i skuliła się u nóg żołnierza.
 
Pan Elf jest offline