Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2019, 12:48   #21
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Wszyscy przybrali pozycję za osłoną. Rosnący stukot okutych butów, zrobił się wyraźny nie tylko dla żołnierza. Wokół cuchnęło spalonymi włosami i mięsem martwego już Del Jerkova. Aeryn nie mogła skupić myśli, zaczynała zamykać się w sobie prowadzona przez rosnący obłęd, którego już się nie bała. Miała przy sobie kulę, która rozwiąże jej problemy. Była tego pewna. Zresztą jej największy kłopot wyglądał jak grillowany kurczak. Była już, niewolnica skuliła się przy potężnych nogach Rice’a. Ten wyglądał jak rzeźbiona z marmuru maszyna do zabijania. Ani cienia wątpliwości, zabójcza determinacja. To mogło budzić zarazem szacunek jak i strach. Trzymał swój karabin cząsteczkowy, nieznacznie wychylając się zza kolumny. Włączył moc w broni tak, iż błękitny drgający promień energii ożył wzdłuż prześwitów w lufie.

- Co… Co się dzieje? - szepnęła półprzytomnie Sky. Żołnierz jednak nie odpowiedział, skupiony na zbliżającym się wrogu. Chwycił jeden granat hukowy i rzucił nim, kiedy mroczne sylwetki robiły się coraz wyraźniejsze.



Wrodzy Żołnierze

Cylindryczny granat upadł na podłogę, milcząc groźnie, tylko po to by prawie rozsadzić bębenki całej czwórce. Wrogowie nie czekali na odpowiedź. Z tej odległości można, było wreszcie zobaczyć z kim mieli do czynienia. Było to dwanaście zakutych w czarne metalowe, przy tym niedbałe pancerze. Ich hełmy świeciły czerwonym punktem, skąd analizowali otoczenie przez proste, tanie systemy analizy bojowej. Pierwsza trójka została ogłuszona, kurczowo trzymając się za głowy. Reszta odpowiedziała ogniem maszynowym. Był przytłaczający. Pociski leciały gradem, rozbijając kolumny z obu stron. Materiał świątyni czy też grobowca był jednak solidny. Akell nie musiał martwić się, że przebiją ich osłonę. Szturmowiec wychylił się czekając ćwierć sekundy aż, Havoc rozkręci się, by potem dać dłuższą serię. Błękitnie jarzące się pociski, świszczały mknąć prosto do żołnierzy. Ogłuszona trójka zgodnie z zamierzeniami została postrzelona i rzucona na podłoże. Ich rany, przez pancerz nie były śmiertelne, zostali jednak wyłączeni z walki.

Pozostała grupa napastników szybko zajęła bezpieczne pozycje, za pierwszymi kolumnami. Któryś z nich rzucił szybko granat dymny na ich pozycję. Mieli przewagę, bo ich hełmy skanowały otoczenie nawet wobec białego jak mleko, gęstego dymu. Rice stwierdził, że to na pewno nie amatorzy. Na ślepo zaczął strzelać w ostatnie znane pozycje. Plazma pomknęła i chyba kogoś trafiła, bo dało się słyszeć urwany krzyk. W tym samym momencie drużyna usłyszała głos, mogący należeć tylko do diabła. Był nienaturalnie głośny, chłodny i nieludzki.

Android odezwał się zza kłębów dymu.

-Poddajcie się a zostawimy Was żywych. Chcemy tylko artefaktu. Oddacie go a może Dessade Was nie zabiję.


Nie wiedzieli, kim jest Dessade, ale jak się okazało, Sally mogła coś wiedzieć na jego temat, przynajmniej tak ukłuła intuicja Akella.

-Akell. Nie mamy po co walczyć. Oddajmy im kulę… inaczej nie mamy szans… Jest ich jeszcze dziesięciu, z Dessade…- można było wyczuć, że kobieta chciała ugryźć się w język, kiedy wymówiła imię przywódcy wrogiej grupy.

Mimo wszystko Rice nie miał czasu na analizy. Ogień zaporowy zwiększył się, tak że mógł tylko pomarzyć o wychyleniu się za kolumnę. Wiedział, iż przyszła pora na drugi z trzech granatów hukowych. Rzucił go pewnie, celując w miejsce skąd pochodził głos tajemniczej maszyny.




Android Dowodzący Grupą- Dessade

Potem wszystko potoczyło się szybko, niczym koszmar wpleciony w osnowy rzeczywistości. Akell wychylił lekko głowę, patrząc na efekt swojego rzutu i zobaczył jak bardzo wielki popełnił błąd. Niezwykle wysoka i szczupła postać, była skryta cała w czerni nanomateriału. Tylko naga, alabastrowa głowa szczerzyła się w sadystycznym uśmiechu triumfu. Dessade trzymał granet i niesamowicie szybkim ruchem odrzucił go z powrotem do właściciela. Akell wiedział, że ma góra pół sekundy, by ochronić się przed eksplozją.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 01-04-2019 o 12:58.
Pinn jest offline