W chłopaku wrzało... Był wkurzony, zdezorientowany i smutny... Jeszcze te opowieści Sary... Wszedł za kotarę, otworzył drzwi i ujrzał schody w dół. Dopiero teraz do niego dotarło, że nikt go nie zatrzymywał... To ochłodziło jego zapał... Przystanął i pomyślał sekundę... Oni zaczynaja przygotowania znacznie wczesniej niz myslalam. Wogole to wszystko robia inaczej i sama sie zaczynam w tym gubic. Rytual powinien sie rozpoczac dopiero jutro w nocy. - przypomniał sobie słowa Sary.
- Że też kurwa nie dopytałem o co chodzi!!- skarcił się szeptem.
Już miał zawrócić gdy usłyszał za sobą kobiecy głos. Bardzo przyjemny dla ucha.
- Smialo drogie dziecko. Wszystko jes juz gotowe. Wkrotce spotkasz wszystkich swoich towarzyszy.
Stojąc do niej plecami zastanawiał się chwilę co odpowiedzieć.
-Przepraszam, ale muszę pójść po mojego drinka... - odwrócił się - Zaraz wracam.- uśmiechnął się i ruszył w stronę drzwi.
Ma zamiar podejść do barku, wziąć butelkę, rozbić ją i z końcówką wyjść z budynku i udać się jak najdalej z tond. |