Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2019, 13:52   #253
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Pilot nie zdążył wyskoczyć - oznajmiła Sonya.
Chwilę później pojawił się Jax.
- Te klony Lary Croft, jak je nazywasz to oddział zabójców. Wpadliśmy na ich trop, gdy Lin Kuei spacyfikował ich kryjówkę. Lin Kuei ugryzło więcej niż dało radę. Gdy wkroczyliśmy żaden z nich już nie żył. Było ich dwudziestu dwóch. Zabili ponad pięćdziesiąt kobiet. Piwnice wypalili ładunkami termicznymi. Gdy ruszyliśmy za tymi co przeżyły wszystko jeszcze stygło. Pani kapitan ma na wszystko mieć oko.
- Musimy sprawdzić po co tu przybyły. Pokaż gdzie ostatnio widziałeś Johna.
- powiedział Jax.
Wyżej… tak wyżej były okna. Tak na wysokości drugiego piętra. Wejście tam nie stanowiło większego problemu, ozdobne ornamenty roślinne pokrywały całą ścianę. Śledzone siostry Kendry zniknęły w środku dobre pięć minut temu.
Metodycznie, metr po metrze John piął się do góry, w końcu dłoń sięgnęła parapetu. Podciągnął się i zaklął. Wyglądało na to, że środek to jedna wielka sala. Pośrodku podtrzymywały dach kolumny stojące w kręgu. Po drugiej stronie sali dostrzegł drzwi, a właściwie wrota. Na oko co najmniej 4m wysokości i z 10m szerokości. Dziewczyn nigdzie nie było widać. Musiały pójść dalej… albo czaiły się z akolumnami. John miał dwa wyjścia, albo zejść na dół, albo iść w górę, ale tam już nie było łatwo, mniej chwytów i ściana powoli przechodziła w kopułę sufitu. Ostatnie metry do wsporników musiałby już przejść wisząc na samych rękach 3 piętra nad podłogą.
Mógł też iść po gzymsie od okna do okna, ale to tylko odwlekało decyzje o zejściu.
Fowler zostawił za sobą polanę gdzie stoczył pojedynek i zagłębił się w las. Coś mu nie dawało spokoju. Te kobiety… wszystkie identyczne. gdzieś coś mu się obiło o uszu. Nie… gdzieś o tym czytał. W jakiejś kronice, Quan Chi miał wiele ksiąg, te które nie traktowały o magii spoczywały w zasadzie nie pilnowanych bibliotekach. Bo kto chciałby nachodzić najpotężniejszego czarownika w Otchłani. Tam przeglądał księgi dla zabicia czasu, gdy Quan Chi nie zlecał mu zabijanie czegoś innego.
Było tam coś o pladze… o omijającej prawa Starszych Bogów królowej. Przechodziła z wymiaru do wymiaru, czego nie zabraniały prawa, i budowała armię lojalnych i jednakowych wojowniczek. Folwer nie do końca rozumiał jak, bo język był archaiczny i wiele zwrotów nic mu nie mówiło. W każdym razie, tworzył armię w krótkim czasie. Podbijała wymiar i wysysała go niczym pajęczyca tłustą muchę. A teraz jej wojowniczki były na Ziemi.
Czarny, wredny typ, zdawał się bronić Ziemi, ten drugi pomagał jak umiał. Mógł odwrócić się do tej sprawy plecami, ale gdy dokona zemsty, gdzie powróci jeśli nie będzie już jego domu? Tylko dlatego, że pozwolił panoszyć się przybyszom z Zaświatu. Quan Chi jest wieczny, może zaczekać…

Siłą Fowlera nie zawrócę, ale jak nie ruszy go sumienie to ucieknie poza obszar działań


Raf po raz kolejny forsował zewnętrzny mur. To zaczynało mu wchodzić w krew, za każdym razem było łatwiej. W kilka sekund znaleźli się na szczycie.
- Gdzie widziałeś ostatni raz Johna? - zapytał Jax.
- Tam, przy murze, gdzie leżą te ciała - pokazał Raf.
- Nie widać czarnego zakapiora - mruknął Jax.
- Jest tam - wskazała Sonya lustrując przez lornetkę miasto. - Włazi po ścianie świątyni.
- A my mamy towarzystwo
- powiedział Raf patrząc o wiele bliżej. Zza jednej z szop wyszło kilkunastu strażników. Stojąca na szczycie muru trójka ludzi raczej rzucała się w oczy.


I czas przetestować mechanikę walki z tłumem Walka z tłumem ma to do siebie w tej mechanice, że nie określa się ilu jest wrogów, młócisz ich aż padną, nie żałujesz sobie w opisie epickich kombosów itp. Jak w Chuck Norris lejący nonamów w filmie
Jax i Sonya walczą w tle, dla mechaniki liczy się tylko Raf
Limit kości to 5, więc w opisie “zbierasz kości” czyli za każdy opisany detal mający znaczenie dostajesz kość.
Potem dzielisz kości na atak i obronę. Możesz dać zero na obronę wtedy z automatu tracisz jedno Chi w turze, w której nie masz sukcesu w rzucie na obronę. A zagrożenie nie zostało zniszczone. Czyli czasem warto rzutem na taśmę zaryzykować i się odsłonić by mieć szansę na więcej sukcesów w ataku.
By pokonać grupę wrogów musisz zebrać w sumie 8 sukcesów w ataku.
Jako że zdolność bojowa jest na 4 więc sukces na k6 oznaczają cyfry od 1 do 4.
Masz 3 Chi na tą scenę, więc możesz oberwać 3 razy, czwarty raz to nokaut.

 
Mike jest offline