Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2019, 17:24   #270
Slan
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Nie wiadomo było, czy w tej krainie jest dzień lub noc. Towarzysze spali kolejno, między wartami. Wtedy przychodziły do nich SNY.
(bez zachowania kolejności spania)

Umorli siedział w obozie wędrowów, gdy podszedł do niego niski blady człowiek.
- Mój pan. Hrabia Haserton Lowls, zechciałby się z tobą widzieć – rzekł nie spuszczając przebiegłych chytrych Oczków z Umorliego.
- Nie mam czasu dla twojego hrabiego, kimkolwiek by nie był. Jestem świętym mężem oddanym dziedzice i mam misję. Świat musi zostać oczyszczony z plugastwa. – rzekł nawet nie patrząc na rozmówcę. Czy oni muszą zawsze tak komplikować proste sprawy? Ten drugi jednak się uśmiechnął.
- Hrabia to człowiek o bardzo szerokich zainteresowaniach. Wie wiele o tajemnicach, jakie skrywają głębiny ziemi i zimne gwiazdy. Ma… kontakty – mówił przybysz zacierając ręce. Teraz Umorli zainteresował się sprawą, choć niekoniecznie w sposób, w jaki ów hrabia by chciał.
- Mów dalej człowieku, z chęcią cię wysłucham – rzekł krasnolud.
- Wie co spotkało waszą rodzinę… Wiem jednak, że niektórzy z pana klanu ponoć żyją… – mężczyzna nie dokończył….
Umorli się przebudził.

Arthmyn siedział w karczmie, gdy podeszła doń kobieta o egzotycznej urodzie. Była ładna, o dosyć dziwnej fryzurze i włosach ufarbowanych w różne barwy. Był zmęczony, i nie miał dziś ochoty na towarzystwo. Nie zapytała jednak czy może się przysiąść, tylko usiadła i nieczekający na jego reakcję rzekła.
- Słyszałam, że szukasz pewnej kobiety.
Skrzywił się, pół miasta o tym wiedziało , a drugie pół właśnie się dowiadywało.
- I co w związku z tym? – zapytał opryskliwie. Dziś już swoje przeszedł i nic uzyskał, więc wątpił, czy jakaś przygodna nieznajoma będzie wiedzieć coś więcej. Pewnie zaraz zażąda zapłaty z góry. Może powinien się udać do tych dziwnych braci detektywów? Nie znał ich, ale ponoć byli skuteczni.
- Mój mocodawca, Hrabia Haserton Lowls czwarty tego imienia podziela twoje zainteresowania tą osobą , na dowód prosił, abym przekazała ci to. – postawiła na stole przedmiot, na widok którego stracił dech i się obudził.

Imra czekała w nocy w parku na człowieka, który chciał się z nią spotkać. Miejsce to wyglądało na spokojne i odludne, lecz raczej mogło być to spowodowane, że żadne podejrzane typy nie chciały się zbliżyć do kogoś takiego jak ona… Co nie znaczyło, że nie obawiała się zasadzki lub czegoś podobnego. Człowiek, który przyszedł do niej był starszym mężczyzną, odzianym w szatę z kapturem. Przywodził na pierwszy rzut oka uczonego lub maga… Kim był w istoce?
- Witam panią. Mój mistrz, hrabia Haserton Lowls czwarty noszący to miano, ponoć wasz daleki krewny, polecił mi przekazać, że chciałby się z panią spotkać. W dowód dobrej woli polecił mi spodać pani tą książkę. Są to zebrane dzieje pani rodziny, proszę. – podał jej księgę, ale nie zdążyła nawet przyjżeć się okładce, gdy się przebudziła…


Się powstrzymać. /
Kennick siedział w swym biurze pogrążony w pracy, gdy weszła ona, piękna niebieskooka blondynka o długich włosach, która bardzo kiepsko ukrywała, że jest zamożną szlachcianką. Było to tak oczywisto-stereotypowe, że aż nie mógł się powstrzymać. Uśmiechnął się Ironicznie.
- Czym mogę służyć? – zapytał. Nawet się nie wzdrygnęła, tylko usiadła na krześle i uśmiechnęła się „niewinnie”.
- Przychodzę tu… Bo przysyła mnie mój pan…. Haserton Lowls Czwarty… To ważny człowiek. Chciałby z panem porozmawiać o snach pana brata… i wielu fascynujących sprawach. – tym razem jej uśmiech pozbawiony był wszelakiej niewinności czy radości.

Sadim szedł przez miasto, które zdecydowanie za dobrze znał. Opary mgły były wszędzie. Jednak przedzierał się przez nie niepowstrzymany. O wiele większym wyzwaniem było samo miasto stawało mu naprzeciw. Miał wrażenie, że plącze nie tylko ścieżki, którymi podążał, ale wręcz jego własne myśli. Czasem miał wrażenie, że drogi, po jakich stąpał pokryte są miniaturowymi labiryntami ulic, po których kroczyły istoty niewidoczne gołym okiem. W końcu doszedł do monstrualnej fontanny znajdującej się na placu. Machina drgała niczym organ żywej istoty wypluwając z siebie cuchnącą oleistą substancję barwy niemożliwej do określenia. Pod nią siedział w kucki mężczyzna o śniadej skórze i białych włosach. Był dosyć młody, ale jego twarz i nagie od pasa w górę ciało wskazywało, że się nie oszczędzał. Jego oczy… były niezwykle podobne do tego, co strzegło przejścia.
- Widzę! Patrzę! Chcesz zobaczyć co i ja widziałem – zapytał, ale wtedy Sadim się przebudził.

Poranek był, o ile tu były jakieś poranki, względnie spokojny. Choć stan Camprego nie poprawił się zbytnio, dziecko czuło się lepiej. Cóż uczynią?
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline