Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2019, 16:38   #77
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Cała ta sytuacja szybko przerastała dosyć wąskie horyzonty Zawady. Kombinacja wielu czynników prawie paraliżowała jej umysł: zespół stresu pourazowego, wpływ magicznego skażenia i środowiska MRU, manifestująca się elfia niechęć do mrocznych podziemi, stres bojowy, niewytłumaczalność zdarzeń, obecność iście symbolicznych wrogów jej "sprawy", bezradność jej "towarzyszy" w sprawie wyjaśnienia zjawisk panujących w tych "katakumbach nazizmu".

Pierwsze bliskie spotkanie z nieprzyjacielem zakończyło się równie nagle, jak zaczęło. Raptem jedna, dwie salwy i serie ze strony wroga - niecelne i nieskuteczne - skontrowane przez zmasowany, szybkostrzelny i celny ogień jej drużyny. Oponent nie miał szans. Tym bardziej, że to byli... zwykli ludzie. A przynajmniej tak to wyglądało i tak tłumaczył to Kocięba. MRU potrafiło wyłuskiwać ludzi ze swej przeszłości i najwyraźniej w jakiś sposób rezonowało z obawami i fantazjami intruzów, zsyłając nań... Nazistów. Pieprzonych niemieckich faszystów z czasów końca Drugiej Wojny Światowej, ani chybi z ostatnich dni przed przełamaniem MRU przez wojska Sowietów. Byli jak najprawdziwsi i namacalni. Ciężko było też określić, czy byli to żołnierze Wehrmachtu (a raczej cienia samej siebie, jakim była ta formacja w 1945 roku) czy już zmuszona do walki, wygrzebana z "dna beczki" grupa Volkssturm. Starcy i dzieciaki dowodzeni przez oficera. Może powinna wobec nich czuć jakąś litość? Może, ale Zawada nie była normalnym metaczłowiekiem o stabilnej psychice i umiarkowanych poglądach. Była fanatyczką swojej wizji rzeczywistości, toczącą pianę z pyska w sytuacjach, które ją "triggerowały".

A co mogło triggerować anarcho-socjalistkę bardziej, niźli męski bojownik z formacji nazistowskiej czy faszystowskiej?

Kiedy już się wydarła na ciała poległych, opluła je i nakopała im wystarczająco, mogła w stanie iść dalej. Reszta drużyny mogła tylko patrzeć na swoją dowódczynię, "panią oficer", która chyba nigdy nie powinna dostać takiego stopnia. Z drugiej jednak strony, ostatnie wydarzenia mogły przerosnąć prawie każdego. Jednym nerwy puszczały szybciej, innym wolniej. Jej puściły od razu.

Plus tego wybryku był taki, że się uspokoiła. Nie powtórzyła tej sceny z ciałami Bolszewików, którzy ich naszli parę minut później. "Stalinowców" również nie znosiła, ale mniej niż faszystów. Raczej uważała ich za nieszczęsne ofiary "fałszywych komunistów", zmuszone do stania po stronie autorytaryzmu Stalina, zdrajcy rewolucji. Ich też sprzątnęli bardzo szybko, bez strat. Dziwiła się tylko, dlaczego ta ich broń była aż tak nieskuteczna - nawet biorąc pod uwagę stan upojenia alkoholowego, różnice w ładunkach prochowych w nabojach i wytrzymałość nowoczesnego opancerzenia, na tej odległości kule wciąż powinny ranić i zabijać. Ale, nie miała zamiaru na to narzekać. Jak na razie MRU nie dawało im rady.

A przynajmniej do momentu znalezienia tej dziwacznej drezyny i... świecącego zbiornika z cyrylicą. Wydała szybkie rozkazy. Formacja bojowa, wzrok i lufy na zbiornik oraz wyloty korytarza (by nikt nie naszedł drużyny). Do Kocięby wydarła się by "ogarnął to" i powiedział im, co to jest. Znowu ogarniały ją nerwy, ale wciąż zachowywała dość przytomności umysłu by działać i wydać rozkaz - ucieczka do przodu albo walka. Z tyłu głowy miała też niepokój o manifestację na Pętli Boryszyńskiej, którą wyczuli przedtem. Znając ich szczęście i specyfikę tego miejsca, po piętach deptał im kolejny oddział Stalinowców.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline