Randulf stłumił uśmiech.
Miał nieodparte (acz nie poparte dowodami przeczucie), że wcześniejsza wizyta kici w ich domu nie była przypadkowa... no ale wolał na ten temat się nie wypowiadać.
- Skoro tak się o niego boisz, to będziemy musieli sprawdzić to osobiście - powiedział. - A jeśli chodzi o ominięcie tej chaty... Zbliża się noc, a tę lepiej spędzić pod dachem.