Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2019, 23:25   #25
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Otworzyła oczy. Przespała kolejną godzinę, może dwie. Nie do końca była pewna, ale czuła zmęczenie i okropny ból w karku. Było jej strasznie niewygodnie, ale czego mogła spodziewać się po celi, w której została zamknięta?
Co za ironia losu. Ledwo dziwnym zbiegiem okoliczności pozbyła się swojego właściciela i prześladowcy, tylko po to, by za chwilę znów trafić do niewoli. “Chyba pisany mi jest los niewolnicy. Nigdy nie będę wolna. Nie zasłużyłam…” Natrętne i smutne myśli krążyły po jej głowie, kiedy wpatrywała się w ciemność przed sobą, czekając na nieznane.
Czemu pojmali ją do niewoli? Dlaczego nie pozbyli się tak jak archeolog Sally i studenta Nabuchovsky’ego? Powinna była podzielić ich los - w końcu na co komu była niewolnica? Nie miała zbyt wiele do zaoferowania, straciła nawet tajemniczą kulę, a głos, który wcześniej słyszała w głowie, całkowicie umilkł. Nie była nikim specjalnym. Była zwykłą dziewczyną, która większość swojego życia spędziła w niewoli i wcale nie zapowiadało się na to, by miało się to kiedykolwiek zmienić.

Miała mnóstwo czasu na to, by rozmyślać nad tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Wciąż ciekawiło ją, dlaczego martwy już Maris zdecydował się ją zabrać ze sobą. Po co? Na pewno nie spodziewał się, że to ona właśnie uzyska chwilową kontrolę nad tajemniczą kulą, że pozbawi go życia. Nie rozumiała w jakim celu została zabrana. Najgorsze było jednak to, że już nigdy miała się tego nie dowiedzieć, bo Del Jerkov leżał spalony do kości w podziemnej jaskini.
Czy to faktycznie ona spowodowała jego śmierć? To ona doprowadziła do tego, że jego skóra zaczęła płonąć? Jak tego dokonała? Dlaczego po tym wydarzeniu nie usłyszała już głosu w swojej głowie? Czy kula straciła swoją moc? Tak bardzo chciała poznać odpowiedzi na te pytania. Często wsłuchiwała się w ciszę panującą dookoła niej, z nadzieją, że usłyszy w swojej głowie słowa skierowane do niej. Czasami przyłapywała się na tym, że sama wypowiadała te słowa.
- Savin At Mart.
Nikt jej jednak nie odpowiadał. Jedyne co słyszała, to miarowe pikanie, które wydobywało się z obroży na jej szyi. Przez nią czuła się jeszcze gorzej, niż kiedy zamknięta była w willi Del Jerkova. Był to ewidentnie znak, że znowu trafiła do niewoli - i to jeszcze gorszej, niż poprzednio. Zaczęła żałować tego, jak postąpiła. Może nawet trochę zatęskniła za Marisem.
Kiedy zaś próbowała pozbyć się niewygodnej korony z migoczącymi diodami, od razu włączano paraliżującą obrożę, sprawiając jej ogromny ból. Zaprzestała więc po kilku próbach, niczym posłuszny piesek.
- Savin At Mart.
Nikt jednak dalej nie odpowiadał.

Podczas niezbyt przyjemnej audiencji u cyborga imieniem Dessade, Aeryn stała cicho. Nie odezwała się ani słowem, przypatrując się jedynie cyborgowi i wsłuchując się w słowa, które wypowiadał. Nie wiedzieć czemu, ale czuła się nieco bezpieczniej, kiedy okazało się, że nie tylko ona została schwytana i obok niej stał Rice Akell. Choć nie można powiedzieć, że byli najlepszymi przyjaciółmi - w zasadzie nawet nie zamienili ze sobą do tej pory żadnego słowa - to jego obecność sprawiała, że Aeryn czuła się trochę pewniej.
Niemniej, okazało się, że faktycznie trafiła do niewoli, tym razem niejakiej Xenii - kimkolwiek była ta kobieta, o której tak pochlebnie wypowiadał się cyborg. Miała ogromną ochotę coś zrobić. Czuła, jak wzbiera w niej frustracja - była już o krok od uzyskania wolności, kiedy ostatecznie została znowu pojmana. Dlaczego ta cholerna kula nie zadziałała w podobny sposób jak na Marisie, kiedy ich atakował ten przeklęty cyborg? Gdzie teraz się podziewała? Czemu nie słyszała już głosu? Dlaczego znowu została sama? Porzucona na pastwę tej bezdusznej maszyny i jego pani.
Aeryn zacisnęła zęby. Frustracja w niej wzbierała z każdą kolejną myślą. Gdyby tylko mogła, to pewnie rzuciłaby się na cyborga, by go rozszarpać, ale nie mogła. Nie miała zresztą z nim szans. Znowu była nikim.
- Gdzie jest kula? - odezwała się w końcu lekko zachrypniętym głosem. Och, ile by dała, by móc znowu przytulić ją do piersi.
 
Pan Elf jest offline