Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2019, 08:10   #55
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Krwawa Arena

Krew na piasku… a może piasek we krwi. Arena była czerwona od krwi i trupów. Klaun walczył z boku z lwem, oba potwory próbowały rozerwać sobie nawzajem gardła. Jednonoga kobieta żonglowała odciętymi głowami dzieci. Na środku magik przecinał asystentkę na pół, przy jej głośnych wrzaskach. Była bowiem przypięta do stołu operacyjnego… i nie była to sztuczka magiczna. Kolejna “asystentka” była przyczepiona do kręcącego się koła. Ślepy nożownik z morderczą precyzją ciskał kolejnymi nożami w jej krwawiące ciało… ciągle nie zadając morderczego ciosu.
- Chyba już wolałabym trapez…- wspomniała do siebie prawdziwa Yoona. Oglądając tę, makabrę. - Co teraz wchodzimy i zaczynamy zadawać ciosy czy jest to oddzielna ‘atrakcja’? - użyła dużej ilości ironii przy słowie ‘atrakcja’.
- Trze-ba strą-cić gwia-zdę.- mechaniczna Yoona pokazała w górę. Gdzieś tam wysoko, na rozpiętych linach, bujał się linoskoczek.
- A jednak trapez… da się mu przeciąć linki czy trzeba to zrobić własnymi rękoma? -
- Trze-ba strą-cić. - lalka miała najwyraźniej swoje ograniczenia, bo tylko powtórzyła to co rzekła przed chwilą
- No dobrze, … - To idziemy ? - Yoona nie była tak pewna jak wcześniej . Za dużo nie wiadomych, za dużo krwi i makabry. Wolałaby ograniczyć się do sabotażu. Ale chyba im makabrycznej tym lepiej...dla widowni bo na pewno nie dla niej.
- Tak. - odparła mechanicznie lalka podążając za Yooną. Szybko jednak pojawił się problem. Dojście do obu słupów podtrzymujących namiot i będących drogami na górę zatarasowany był przez występujących. Ślepego nożownika z prawej, a żonglerkę z lewej strony. Co prawda mogła jeszcze wejść w widownię i pójść naokoło. Jednak widownia, humanoidalne cienie o czerwonych oczach… nie widziała jej wyraźnie z powodu blasku wypełniającego arenę. I podświadomie czuła, że wejście na widownię to pewna śmierć. Bardzo krwawa i bardzo sadystyczna.
- Musimy wejść po przeciwnych stronach czy wystarczy z tej samej? - Spytała się prawdziwa Yoona.
- Jak wo-lisz.- stwierdziła lalka.- To twój wy-stęp.
- Mam pomysł. Chodźmy koło nożownika i “pożyczymy” z jego partnerki po dwa noże jeden dla ciebie drugi dla mnie. - To powiedziawszy ruszyła w stronę ślepca. - Tylko uważaj na siebie. Nie chcę byś się uszkodziła. - Dodała wydawało jej się, że jeśli między jednym a drugim rzutem przejdzie koło kobiety na tarczy powinno jej się udać wyciągnąć jeden wbity w ciało nóż. Jej partnerka będzie mogła zrobić to samo w kolejnej luce.
- Do-brze.- odparła druga Yoona. Zbliżyły się w kierunku ich celu. A gdy Yoona czekała, aż nożownik ciśnie, to ten nagle obrócił się do niej. Błyskawicznie ciśnięty nóż pognał w kierunku jej serca… by wbić się w rękę lalki, która zasłoniła Yoonę przed ciosem. Wbite ostrze nie wywołało jęku u lalki, ale z rany popłynęła krew.
- Bydlak! Chodź. - Powiedziała Yoona ciągnąc szybko lalkę za sobą na drugą stronę .
Mężczyzna jednak cisnął w nich kolejne sztylety zmuszając do unikania rzutów. Dla Yoony stało się jasne, że był… przeszkodą do pokonania. Bo to nie mogło być aż tak proste. Nic w tym przeklętym śnie było.
- Ja go rozproszę, a ty traf go tym nożem. Najlepiej jakby to go unieszkodliwiło.- Wydała lalce polecenie i zaczęła być bardzo kuszącym celem jednocześnie unikając noży.
- Tak.- rzekła krótko lalka ignorując krwawiącą rękę.
Yonna tanecznym krokiem weszła w obszar miedzy tarcze a nożownika, robiąc tym samym główny cel rzutów.
Nożownik zgodnie z jej przewidywania zaczął w nią ciskać ostrzami. Był szybki i precyzyjny, zupełnie jakby wyłupienie oczu, nie było dla niego żadną przeszkodą. Posłał szybkim ruchem trzy noże, z których dwa Yoona uniknęła, trzeci wbił się poniżej jej żeber przeszywając ciało bólem. Upadłaby i zginęła od kolejnych ostrzy, gdyby nie to że lalka unieszkodliwiła go wtedy. Wbijając mu nóż w krtań celnym rzutem.
- Nie jest dobrze,...- powiedziała Yonna dotykając wbitego w nią noża. - Ale przynajmniej mamy ostrza. -
- Tak.- lalka nie była mistrzynią konwersacji.
Yonna wyjęła z siebie nóż i przymocowała do stroju. - Weź jeden z jego noży i ruszamy w górę. - Księżniczka ruszyła powoli po drabinie. Wspinała się wolno ból w miejscu, gdzie wbił się nóż bolało i krwawiło, na szczęście nie mocno, ale przeszkadzało jej to w wspinaczce.
Była to mozolna i długa wspinaczka na górę, taka która mogła wprawić w zawroty głowy nawet osoby bez lęku wysokości. Obie minęły kilka wisielców akrobatów, gdy dotarły do poziomu porozwieszanych lin. Ich ciała były pokryte drobnymi ukąszeniami. Czy i oni byli pretedentami do zajęcia miejsca Gwiazdy?
Jeśli tak, to obie dziewczyny zauważyły, grasujących na linach licznych strażników.



Nie bojące się śmierci małe małpki skakały po linach. Nie bojące, bo… same były nieumarłe.
- Jakaś propozycja co zrobić by się tych pozbyć? - spytała żywa już myśląc na jakimś planem.
-Ja słu-cham ty mó-wisz.- usłyszała w odpowiedzi. Najwyraźniej nie można było liczyć, na konstruktywne pomysły u tej lalki.
Księżniczka szła w górę bacznie obserwując małpki i jej otoczenie, może odcięcie części zwłok by je spowolniło albo odgrodziło od niej drogę.
Coś takiego miało sens, przeciąć parę lin… opóźnić drogę kreatur do nich. Gdyby miały miecze. Bo nożami, grube liny ciąć niełatwo. A kilka już do nich goniło szczerząc ostre kły w butwiejących dziąsłach.
- Chcę żebyś stała się Kitarą i ostrymi szponami przecięła te liny… potrafisz to?- sen czy odjazd po dragach może uda jej się taki myk w końcu to mała manipulacja rzeczywistością która nie była rzeczywista.
- Nie.- stwierdziła krótko lalka krusząc tę nadzieję na zmianę sytuacji.
- To wspinaj się szybciej!- Yonna również przyspieszyła mknąc po drabince do góry.
- Trzy od gó-ry. Dwie od pra-wej. Dwie z do-łu. -rzekła mechaniczna Yoona podążając za swoją towarzyszką. Jego głowa obracała się jak w egzorcyście, co nie przeszkadzało jej we wspinaniu, a pozwalało ocenić sytuację.
Yoona starała się wspinać szybko, ale kiedy potworki zbliżyły się na odległość ataku chwyciła się mocniej drabinki zahaczając o stopień kolanem. - Złap się mocno! Jak na ciebie skoczą spróbuj je strącić jedną ręką w dół.
- Tak. -odparła lalka.- I-dą na-stę-pne. Pla -tfo-rma.
Nad nimi była platforma. Gdyby zdążyły tam dotrzeć, to… cóż nadal byłoby ciężko, ale przynajmniej miałyby wolne ręce. Pierwsze małpy skoczyły na Yoonę, wczepiły w jej kostium i próbowały pogryźć twarz i szyję.
Mimo przypływu paniki Yoona starała się zachować metodycznie co do ataku. Chwyciła jedną z małp, a przynajmniej próbowała. By zrzucić ją za w strefę widowni.
Czuła krew spływającą z rozerwanego kłami policzka. Ale udało jej się ocalić swoje oko i pochwyciwszy zwierzaka silnym ruchem posłała go w widownię. Z tamtąd poniósł się pisk upadającego zwierzęcia… nieludzko przeraźliwy pisk. Tym jednak się nie mogła przejmować. Druga gnijąca przechera próbowała się dostać do jej tętnicy szyjnej.
Powtórzyła manewr.
Małpka uciekła na ramię i wczepiła się w plecy Yoony i próbowała odgryźć palce dłoni próbującej ją pochwycić.
- Yoona pomóż! - Prawdziwa księżniczka zwróciła się do mechanicznej i odwróciła się dając jej szansę na ingerencję.
Palce lalki wbiły się w pośladek Yoony, poczuła uderzenie w plecy, posłyszała pisk małpy. Zwierzak poleciał w dół.
- Stra-ci-łam nóż.- rzekła lalka po wykonaniu zadania.
- Nie szkodzi, weź mój. - Yonna powiedziała oddając jej swój sztylet i zaczęła wspinać się na platformę.
Ledwie się dostała już na bezpieczny kawałek powierzchni, a już musiała przygotować się do walki, bo trzy kolejne małpiatki gnały w jej kierunku po linach. Także jej sojuczniczka nie wyszła z tej walki bez szwanku. W miejsce prawego oka, była czerwona krwawiąca rana, a stawy lewej nogi były naderwane.
- Przyjmę je na siebie, spróbuje pomóż mi je zrzucić...i uważaj na siebie. - Powiedziała zmartwiona i stanęła na platformie szykując się na potwory, jakby jej się udało uchwycić choć jedną w locie to ułatwiła, by laleczce zadanie. Małpiatki rzucały się jedna po drugiej na dziewczyny. Pierwszą Yoonie udało się pochwycić i rzucić w dół. Kolejna pochwyciła zębami mały palec u prawej dłoni odgryzając go u nasady. Ból dodał siły księżniczce, która odruchowo cisnęła małpiatką w kolejną zrzucając obie. Mechaniczna Yoona pochwyciła ostatnią i z rozmachem uderzyła jej głową o brzeg platformy roztrzaskując ją. A szczątki zrzuciła w dół.
-Aaaa! - Yoona trzymała się kurczowo swojej dłoni z odgryzionym palcem. Ból był straszny.
Powinna byłaby opatrzeć dłoń, gdyby to nie był sen i gdyby utrata krwi miała tu znaczenie.
- Gdzie teraz? - Spytała płaczliwie laleczki.
- W gó-rę.- rzekła jednooka Yoona. I tam podążały wspinając się dalej w górę, szybko by uniknąć kolejnych małpek.
Było to ciężkie. Okaleczona dłoń bolała strasznie, gdy Yoona się wspinała w górę. Ale strach dodawał skrzydeł. A ta sama pozbawiona dłoń przypomniała o losie jaki je czeka. Małpki bowiem nadal ich ścigały. Yoona widziała już Gwiazdę, szalonego baletmistrza i tancerza na wąskiej linie. Nienaturalnie szczupłą sylwetkę na tle gorejącej gwiazdy u szczytu namiotu.*
- Jeszcze trochę i będziemy na miejscu, - Zwróciła się do swojej partnerki. Choć laleczka nie wydawała się potrzebować pocieszenia. Na Yoone powiedzenie tego głośno zdecydowanie pomogło na poczucie optymizmu.
- Tak. Wkró-tce.- odparła jej mechaniczna podróbka. W końcu dotarły na platformę przy której doczepione był cyrkowy trapez. W ich kierunku, po słupie szło sześć małpek. Niegroźnych na ziemi, ale na tej wysokości ich atak mógłby obie wytrącić z równowagi.
Yoon mogła też przyjrzeć się tańczącej na linie… Gwieździe. I to… zdecydowanie nie był… człowiek. Kreatura, była wychudzona, pozbawiona twarzy… poruszała się z nieludzką gracją, wykonując na swych ostrzach-szczudłach akrobacje, na wąskiej linie.
- Teraz żałuje że nie znaleźliśmy żadnego miecza...albo lancy czy dzidy... - Mówiła Yoona rozglądając się czy dało by się przeciąć linę potwora bez wchodzenia w jego zasięg. A także zastanawiając się jak do niego się dostać, może ściągniecie go na platformę będzie bardziej korzystne. Niestety żadnej takiej nie zauważyła. Poza jedną… skok na linę jego wprost z trapezu.
- Nad-cho-dzą. - tymczasem lalka zwróciła uwagę Yoony, na to, że małpki wspinały się po linach i maszcie w ich kierunku.
- Użyj noża i przetnij liny to pozbędziemy się tych co idą po linach. Ja spróbuje się ubezpieczyć przed tymi gnającymi po maszcie. - Wydała polecenie żywa Yoona i sprawdziła ile czasu musi kupić tej mechanicznej.
Lalka sztywno skinęła głową i zaczęła ciąć. Nie szło jej to za szybko. Liny były solidne i grube. A i małpki wspinające się po maszcie, robiły to żwawiej niż księżniczka i jej kopia.
- Cholera nawet nie dadzą nam szansy na obmyślenie planu na główny cel. - Przeklęła Yoona. - Zostaw liny nie zostanie nam czasu inaczej na ‘gwiazdę’. Na trapez! - Powiedziała Księżniczka. Denerwowało ją że nie przygotowała się lepiej, że poszła na ślepo. Pomogła Mechanicznej dostać się do wahadła.
Zeskoczyły razem, czując za sobą oddech małp i to dosłownie. Parę bowiem rzuciło się za nimi, próbując doskoczyć do trapezu, ale spadły w dół.
Nie miały zbyt dużo czasu ich trapez zbliżał się do liny z tancerzem. - Skaczemy na niego obie. Ty masz nóż wiec zacznij od razu go ranić. Jeśli go stracimy spróbujemy go strącić z liny. - Zdążyła powiedzieć Yonna zanim zbliżyły się do odpowiednio wysuniętego miejsca. - Teraz! - Krzyknęła księżniczka skacząc. Był to w jej odczuciu skok samobójczy, ale cała sytuacja była od samego początku drogą bez powrotu ku zatraceniu.
To było samobójstwo. To było szaleństwo. To była walka z przeciwnikiem na jego podwórku.
Może.. gdyby się nie ruszał. Ale on tańczył. Gdy skakały na niego, obrócił się w miejscu, jego uniesiona noga zatoczyła łuk. Ostrze jakim była, rozcięło lalką na pół w powietrzu. Yoona zdążyła uderzyć ciałem w linę i pochwycić ją. Ta zakołysała się, ale Gwiazda niewiele sobie z tego zrobił. W ogóle nie wybiło go to z równowagi. A Yoona… patrzyła jak dwie połówki jej towarzyszki broni spadają w dół krwawiąc strużkami czerwonej cieczy.
Gdyby miała czas pewnie czułaby się okropnie. Laleczka może nie była najbardziej elokwentną istotą, ale krwawiła i miała twarz Yoony, więc w jej mniemaniu była wystarczająco żywa by poczuć się winną jej końca. No i miała ich nóż co zostawiało Księżniczkę całkowicie bezbronną. Na tyle na ile pozwalał na to jej stan zrobiła manewr by usiąść na linie. Przy okazji robiąc niż parę bardziej gwałtownych ruchów.
Jak miała pokonać tego stwora. Mimo że jej niezgrabne ruchy rozchuśtały linę, tak że sama miała problemy z utrzymaniem się na niej, to Gwiazda tańczył nadal chaotycznie wymachując wyposażonymi w ostrza kończynami jakby nic się nie działo. Samo zbliżenie się do nie było było ryzykowne. Ale przynajmniej nie zwracał na nią uwagi.
A może szkoda bo jedyną opcją jaką widziała Yoona było przecięcie liny, a jedyne ostrza jakie były w zasięgu to te na ciele potwora. Czy chciała czy nie musiała zwrócić na siebie jego uwagę.
- Hej ty! - Zawołała do niego ze swojego miejsca.
- Stwór ją zauważył i poruszył się w jej kierunku. Zaatakował z góry, ostrze runęło na osuwają się w dół Yoonę. Która to pod wpływem drgań osunęła się tak, że zwisała obecnie plecami w dół trzymając się desperacko dłońmi, oplecionymi wokół rękami i nogami. Uderzył, ostrze wbiło się w ciało rozcinając wnętrzności. Ból szarpnął ciałem dziewczyny, ale była zbyt uparta by się puścić. Za wiele poświęceń było w drodze na szczyt. Rana była śmiertelna… Yoona o tym wiedziała. Ale stwór nie zdołał jej zabić do razu. A jego noga… utkwiła w jej ciele.
Przeszywający ból rozdarł jej umysł a nie wyobrażalny wrzask bólu rozniósł się po namiocie. Sekundy które wydawały się wiecznością były czasem kiedy Yoona całkowicie nie myślała nad swoimi działaniami. Uniosła się w górę jeszcze bardziej nabijając się na ‘ostrze’ stwora by chwile później puścić się dłońmi liny i pochwycić jego kończynę i pociągnąć by zrzucić potwora z liny.
Potwór wydał z siebie gwizd. Jedyny jaki dotąd usłyszała. Gwizd brzmiał paniką. Bo i miał czego się bać. Był zwinny, był pełen gracji… był jednakże niezbyt silny. A teraz spadał wraz z nią na arenę. Plan Yoony się powiódł i oboje lecieli w dół ku zatraceniu. W połowie drogi poczuła że słabnie… ale nie miało to już znaczenia. Dla niego. Dla nich było za późno.
Jej ciało zderzyło się z ziemią.
 
Obca jest offline