Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2019, 13:41   #4
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kiedy wrócił do środka i przeszedł do głównego, kwadratowego pomieszczenia wieży, dziewczyna kończyła właśnie odgruzowywać podłogę w jednym z rogów, robiąc im miejsce do odpoczynku i zastanowieniu się co dalej. Wilgoć przenikała aż do kości i rozpalenie ogniska stawało się coraz potrzebniejsze. Niestety w wieży nie ostały się żadne meble - dobrze, że przynajmniej sufit przetrwał, częściowo przywalony wyższymi piętrami. Ash dostrzegał nieliczne prześwity wstającego dnia, wskazujące, że dym z ognia będzie miał którędy się wydostać.
- Nie mamy żadnych posłań - westchnęła Ella, zabierając się do rozpalania ognia. Dłonie jej lekko drżały, a policzki były zaczerwienione. Czy to od zimna…?
Ashenvir z racji swojego dziedzictwa był nieco odporniejszy na skrajne temperatury.
- Mam płaszcze…- odparł z uśmiechem i dodał.- Możemy się przytulić… i robić coś jeszcze.
Spojrzał na dziewczynę zaciekawiony.
- Czy… jak mnie nie było. Było ci lżej?
- Nie, zupełnie nie mogę się skupić - to było widać w jej nieskutecznych próbach rozpalenia ognia. - To się da rozładować? Co ci powiedziała ta, od której pochodzi ta moc? To się we mnie zbiera… - przełknęła głośno ślinę, wzrok kierując na jego krocze.
- Nie wiem… będziemy musieli to sprawdzić. Jeśli chcesz.- Ashenvir kucnął przed dziewczyną i ujął jej policzek dłonią. Nachylił się i delikatnie zaczął całować jej usta, ostrożnie… co by jej nie spłoszyć. Nie uciekła. Widział jak szybko oddycha, a kiedy połączyły się ich usta, poczuł jak ciepła jest. To był jego pierwszy taki pocałunek i jej chyba też. Otworzyła szerzej wargi, pozwalając mu badać ich wnętrze.
To było nowe i przyjemne doświadczenie, całował więc zachłannie sięgając czubkiem języka ku jej językowi. Ashenvir całował więc długo i powoli, wyraźnie rozkoszując się tym nowym doznaniem.
- Może ja rozłożę płaszcze w kącie i sprawdzimy, co?- zaproponował w końcu, po tym długim pocałunku. Oddychała szybko, jeszcze bardziej zarumieniona.
- Ja… - zawahała się wyraźnie. - Wszystko mi mówi, że to niedpowiednie. To miejsce, nieznający się my. A jednak nie potrafię powiedzieć nie. Czuję jak mój umysł wypełnia taka mgła jak ta w lesie i jednocześnie moje ciało pulsuje.
- To miejsce jest nieodpowiednie. A co do nas… cóż… - pogłaskał ją po policzku.- Chcesz wędrować ze mną?
- Nie wiem czy wędrować, nie wiemy jeszcze co powinniśmy zrobić - szepnęła. - Lecz rozdzielanie się jest złym pomysłem. Niewielu jest takich jak my teraz, nieogarniętych przez cień.
Jej oczy płonęły różnymi emocjami. Zdał sobie sprawę, że to chyba dopiero druga poznana kobieta, której zupełnie nie przeszkadza kim jest i jak wygląda. A pierwsza z nich była rodziną jego mistrza.
- Ja rozścielę legowisko, a ty… może się rozbierz przez ten czas. Jeśli się zdecydujesz.- zaproponował Ashenvir odpinając płaszcz i rozkładając go równomiernie na obszarze będącym w miarę miękką glebą.- Albo znajdziemy sposób na rozładowanie napięcia, albo będziesz musiała nauczyć się z nim radzić wiesz?
Jego w ekscytacji poruszał się leniwie na boki. Patrzyła na niego, a potem pokazała na wciąż nierozpalone ognisko.
- Chyba… chyba najpierw powinnam je rozpalić - przełknęła ślinę, z trudem odwracając od niego wzrok. - A ty… jak się czujesz? Co tobi zrobiła ta bogini?
- Ciągłe napięcie w kroku. Ciągle mi jest w gotowości.- spojrzał za siebie, najpierw na nią, a potem na drewienka.- Ja rozpalę, za pomocą magii.
Odsunęła się.
- Tylko w kroczu? Czy całe twoje ciało woła, że tego potrzebuje?
- Tak… tylko… potrzebowało już wcześniej… jak podglądałem kąpiące się wieśniaczki, czy figlujące w moim lesie… to znaczy w tym lesie pary.- zaśmiał się zawstydzony diablik przywołując niewielki ułamek mocy i za pomocą iskry, która pojawiła się między jego palcami, podpalił małe drewienko, by potem rozpalić ogień.
- A czemu ty się nie przestraszyłaś moich rogów i ogona?- zapytał.
- Znam twój gatunek - przyznała, wstając. Powoli, niepewnie zaczęła rozpinać pasek. - Jednak nawet jakbym nie znała, to to co czuję mnie do ciebie przyciąga. Czuję się tak, jak musi czuć się kotka w rui.
- No… - Ashenvir czuł się nieco przestraszony i bardzo podniecony. Nie mógł oderwać od niej oczu i dopiero po chwili. Gdy ogień płonął mocno, poszedł w jej ślady. Rozbierając się szybko i bardzo entuzjastycznie, więc… wkrótce dziewczyna mogła doskonale obejrzeć nagą wypukłość jaką ukrywały jego spodnie… i przyjrzeć się guzkom, jakimi ona sama była pokryta.
On był już nagi, a ona dopiero zsunęła z siebie tunikę, pod którą miała prostą koszulę. Pod cienkim materiałem wyraźnie poruszały się nieduże piersi, ale blondynka nie mogła oderwać wzroku od penisa.
- Zawsze jest taki duży i naprężony? Dlatego cię wybrała? - zapytała głosem zarówno podnieconym jak i zszokowanym.
- Zawsze nie… często. - potwierdził Ashenvir drapiąc się po rogu i patrząc w dół. A potem cóż… spoglądał na jej biust ukryty za koszulą. - Jesteś śliczna, wiesz?
- Dziękuję - szepnęła, odwracając wzrok. - Ale i tak czuję się niezręcznie, szczególnie jak jesteś już nagi i…
- Nic na to nie poradzę… pomóc ci ?- zapytał podchodząc trochę bliżej niej. Jego ogon sięgnął końcówką do uda dziewczyny, przesunął się po nim, a potem leniwie po jej podbrzuszu. Pokiwała głową, nadal nie patrząc na niego.
Żeby tylko wiedział jak to zrobić. Dobrze że podglądał pary, różne… podbój kobiecości… bywał bolesny dla dziewic. Z tego co zauważył. A choć ona mogła już nie być dziewicą, to może.
Diablik kucnął przed stojącą dziewczyną, rozwiązał troczki jej spodni, a potem ssunął w dół białe lniane i bardzo mokre majteczki… jej intymny zapach upajał go jak wino. Czy dziewczyny zawsze tak pachniały? Czy może to wpływ bogini? Nie czas było to roztrząsać. Diablik nachylił się i delikatnie musnął kobiecość Elli.
- Chwyć mnie za rogi, będziesz miała kontrolę nad sytuacją.- dodał powolnymi muśnięciami wodząc po jej intymnym zakątku… tak jak to widział podglądając figle dwóch pijanych wieśniaczek.
Spojrzała na niego wreszcie, kiedy zsunął jej spodnie. Oswobodziła z nich nogi, potem postąpiła tak samo z bielizną. Stała teraz w samej koszuli, z odsłoniętym łonem porośniętym gęstymi, kręconymi jasnymi włoskami. Były zlepione tym, co wypływało z jej szparki, wyraźnie widocznej w świetle ogniska. Niewielkie zagłębienie okolone niedużymi wargami. Posłuchała sugestii, niepewnie chwytając za rogi Asha. Diablik badawczo sięgnął językiem do tego miejsca, ciekaw smaku nektaru i reakcji dziewczyny. Język niczym śliski lepki wąż podążył w głąb powoli. Jęknęła, a on poczuł po raz pierwszy smak kobiety. Słodko-kwaśna ambrozja spłynęła na jego język. Ella nie kłamała, była bardzo podniecona. Oparła się mocniej o niego. Kobiece wnętrze okazywało się bardzo delikatne, wrażliwe, mokre, gorące i ciasne. Ashenvir całkowicie zatonął w doznianiach, wijąc językiem po całym obszarze jej kobiecości jak i zanurzając się nim w głąb jej kwiatu. Już całkowicie zapomniał po co to robi. Jego umysł zatonął w przyjemności.
- Ahhh… - wydała z siebie westchnienie, gdy badając kobiecość zahaczył o twardy guziczek. Starała się tam pokierować jego język. A on to uczynił, czubkiem języka badając tą intrygującą wypukłość. Masując go. Był chyba jej pierwszym… ale widać i ją instynkty… te pierwotne instynkty brały w posiadania kierując kochanka tak by sprawił jej przyjemność. Na pewno zdążyła sama dobrze zbadać swoje ciało, wiedziała i czuła co sprawia jej przyjemność. Zaczęła wyraźnie pojękiwać, coraz większy ciężar opierając na diablęciu. Pocierany guziczek rósł i twardniał coraz bardziej, a ze szparki wypływał strumyk soków, prosto na udo.
Ashenvir pewnie posmakowałby go, ale Ella już mocno trzymała go za rogi wyraźnie pokazując gdzie oczekuje jego pieszczot. Tak więc lizał ów guziczek, czasem obejmując ustami próbując go possać, czasem całując.. testował na jej wrażliwym punkcie różne pomysły, oceniając ich skutki po jej jękach. Wyglądało na to, że najbardziej podobało jej się, kiedy kręcił wokół kółeczka i ssał, wtedy dociskała go do siebie najmocniej. Czuł, że z każdą chwilą coraz bardziej tężeje i głośniej pojękuje. Nie wiedział czy to dobrze czy źle, więc skupił pieszczoty na jej guziczku rozkoszy, wodził po nim leniwie kółeczka na przemian z delikatnym ssaniem. Trzymała go za rogi, więc… nie bardzo mógł zrobić coś innego. A przynajmniej on tak sądził, bo Ella nie była zbyt silna raczej. Długo już jednak nie to nie trwało, bo wygięła się, ścisnęła go mocno i z ust wyrwał się jej urwany krzyk. Ze szparki zaś pociekło znacznie więcej soków, Ash poczuł jak ciało dziewczyny całe pulsuje.
- Mhmm… przyjemnie?- zapytał zerkając górę.
Nie odpowiedziała od razu, dysząc i łapiąc oddech. Dopiero kiedy wszystko się uspokoiło, a orgazm przeminął, dała radę coś z siebie wydusić.
- O tak. Znacznie lepsze niż przy pomocy palców.
- Z tego co widziałem… to pary robią to trochę inaczej. Ale pierwszy raz może trochę boleć. - język diablęcia powoli muskał skórę ud dziewczyny smakując jej kropelek spełnienia. - Czujesz się bardziej swobodnie teraz? Rozbierzesz się całkiem?
To co z niej wypłynęło przy orgazmie to była sama słodycz. Upojna. Uzależniająca.
- Nie, dalej czuję ciśnienie wewnątrz siebie - powiedziała po chwili zastanowienia. - Wiem jak robią to pary, głuptasie. Pierwszy raz zawsze musi nadejść… - wyglądało na to, że nie pamiętała jak posiadła ją ta bestia w jej domu. Zaczęła powoli rozpinać koszulę, odsłaniając małe, sterczące piersi o jasnych sutkach.
Diablik wstał i przez chwilę podziwiał te dwie krągłości wzrokiem. Ujął je dłońmi i pieścił ugniatając i bawiąc się nimi jak mały chłopiec. Jego ogon wślizgnął się między uda Elli, pocierając miękką końcówką jej podbrzusze. Westchnęła, obecnie spoglądając bezpośrednio na niego. Nie protestowała, wręcz przeciwnie. Poczuł jak delikatne sutki twardnieją. Zadrżała czując ogon.
- Jeśli się połączymy, bogini będzie zadowolona? Dlaczego akurat ona? Dlaczego akurat w ten sposób mamy ratować ten świat?
- Osobiście… teraz myślę o naszym zadowoleniu.- mruknął Ashenvir całując usta Elli i delikatnie ściskając jej miękki biust.- O bogini… później.
Oddała pocałunek. Nieumiejętnie, ale chętnie. Miękkie wargi złączyły się z mężczyzną i westchnęła, poddając się dotykowi jego dłoni. Ulegała mu, bez żadnych trudności. Moc Arshei naprawdę działała.
- Chodź… położę cię na moim płaszczu.- wymruczał cicho biorąc dziewczynę w ramiona.
- W sumie nie mam za wiele doświadczenia, ale postaram się delikatnie. Więc mów, jakby co.- mruczał zawstydzony i mocno podniecony młodzik.
Może i była niewysoka i szczupła, ale aż sapnął czując cały jej ciężar. Pomogła determinacja w zdobyciu pierwszej rzeczywistej kobiety. Położył ją na podwójnym płaszczu, patrzącą prosto w jego oczy.
- Dobrze. Zróbmy to. Inaczej zwariuję, albo zamienię się w bezmyślną istotę.
Rozsunęła nieśmiało szczupłe, ale umięśnione uda.
- Dobrze… - pocałował ją delikatnie, przytulił się powoli nacierając męskością na jej kwiat. Zanurzył ją w jej zakątku i cicho jęknął od nadmiaru doznań, jakie poczuł otulony jej miękkim wilgotnym wnętrzem. Kusiło, by sięgnąć głębiej, poruszać biodrami coraz intensywniej. Była tam mała, ciasna. Gorąca i miękka, bardzo wilgotna. Odczucia, które pamiętał z kontaktu z Arshei nie były w pełni rzeczywiste w jego pamięci, ten akt był jak najbardziej. Otulała go sobą, wzdychając kiedy w nią wnikał. Dotykał się sam wielokrotnie, ale to było milion razy lepsze. A może przez moc bogini stał się teraz nadwrażliwy? Rozkosz niemal wybuchła w jego głowie.
Ashenvirowi ciężko było nad sobą panować. Napierał biodrami leniwie i zanurzał swój oręż głęboko w kochance. Chciał mocniej i szybciej, ale to był pierwszy raz jego… i jej. Swoją gorączkę wyrażał więc w pośpiesznych pocałunkach na szyi i biuście Elli, oraz w biciu ogonem na boki. Nie było żadnej błony, ani innych przeszkód, o których słyszał. W końcu na własne oczy widział wnikającą w to ciało bestię. Szparka dziewczyny była tak nieziemsko przyjemna. Czuł jak blondynka wije się pod nim, postękując i szerzej rozwierając uda. Nie było w tym żadnego protestu, tylko zaproszenie do penetracji.
- Szybciej? Mocniej?- wydyszał z siebie z trudem, każdym ruchem bioder dociskając Ellę do podłoża. Jego duma wypełniała ją szczelnie, przyjemnie drażniąc ciało miękkimi guzami, która ją pokrywały.
- Tak.. jest dobrze… cudownie… - wydyszała, z każdym jego pchnięciem wydając z siebie głośniejszy dźwięk przyjemności. Poczuł jak obejmuje go udami, w naturalnym odruchu. Oboje szybko się uczyli, pchani przez moc bogini rozkoszy.
- Cudownie.- potwierdzał Ashenvir ugniatając dłońmi jej prężący się biust. Z każdym ruchem czuł jak rozpiera go narastające w nim ciśnienie, ta potrzeba uwolnienia się wzmagana
przyjemnie otulającą go kobiecością. Jęknął cicho i nagle dotarł na szczyt wypełniając kochankę swoją rozkoszą. Otworzyła szeroko oczy, czując jak strumień za strumieniem wlewa się w nią. Ash nigdy nie czuł czegoś podobnego, szczytował tak intensywnie, jak jeszcze nigdy. Tak długo, że wlał wcześniej nierealną porcję nasienia. Arshea bardzo chciała, aby jego siły witalne wygoniły cień z każdej kobiety. To było obezwładniające. I bardzo uzależniające.
- Jaśniej… w głowie?- zapytał po wszystkim. Jemu bowiem nie było za jasno. Przez chwilę miał wrażenie że odpływa. Nadal tkwiąc w Elli czuł, że nie stracił wigoru.- Lepiej?
Pokręciła głową, wciąż z szeroko otwartymi oczami.
- Jeszcze - szepnęła. - Co twoja bogini… mówiła o dzieciach?
Nie zmieniła swojej pozycji. Nawet objęła ramionami jego szyję. Czuł jak ciągle się zaciska, twarda męskość nie zmalała nawet na milimetr.
- W sumie… to o dzieciach nic nie mówiła.- zadumał się Ashenvir powoli zaczynając napierać biodrami i mocniej wciskając swą męskość w zdobytą już raz kobiecość.
- Czyżbyś miała ochotę na powtórkę kolejnego wieczora?- zapytał rogacz całując jej usta i szyję.
- Muszę dojść - jęknęła błagalnym tonem. - Proszę… jest mi zbyt dobrze…
Język się jej plątał, oczy widziały coraz mniej. Była w tym magia, prawdziwy dotyk bogini, który wzmacniał wielokrotnie doznania ich obojga i odsuwał na bok wszystkie obawy. Mógł ją właśnie zapłodnić, a ona przyjęła to z radością. Zresztą diablik nie potrafił teraz myśleć o konsekwencjach seksu. Całował jej usta drapieżnie, pieścił biust i dociskał rozgrzane ciało, silnymi pchnięciami bioder, ruch jego oręża przyspieszył.. nabierając większej energii. Niewiele już Elli było trzeba. Trzaskający obok ogień sprawił, że oba ciała pokryły się potem, choć to należące do ludzkiej kobiety o wiele bardziej. Próbowała nawet ruszać biodrami, aby jeszcze mocniej czuć inwazję. Wreszcie krzyknęła, wygięła się pod nim i poczuł jak zaczyna pulsować na jego członku. Młodzik przeszył ją jeszcze kilkoma nerwowymi ruchami bioder sprawiając że znów wypełnił ją białymi strugami.
Dysząc cmoknął jej czubek nosa dodając.
- I jak? Lepiej?
- W czubek nosa? - zachichotała nagle, jeszcze dysząc. Szybko dochodziła do siebie, ale wcale nie zaczęła negować rzeczywistości. Pocałowała jego usta. - Chyba lepiej. Wciąż mi się chce, wewnątrz mnie pulsuje wszystko, ale w głowie się rozjaśnia.
- Jeszcze możemy później… tylko może w innym miejscu, lub jakoś w innej pozycji. Pewnie całe plecy cię muszą boleć. To nie jest… za dobre miejsce na figle.- odparł nieco speszonym głosem diablik, tym razem całując jej usta. Odpowiedziała na pocałunek, przerywając go szybko.
- To lepiej mnie uwolnij - zasugerowała. - Nie wiem dlaczego, ale zupełnie nie czuję skrępowania. Do uprawiania miłości to rzeczywiście nie najlepsze miejsce, ale są też różne pozycje. Nawet ja to wiem.
Młodzieniec wstał odsuwając się od blondynki i zerkając na jej nagie ciało z uśmiechem.
- Po tym co robiliśmy, ciężko jeszcze czuć skrępowanie Ello.
Usiadła, ale nie zakryła swojej nagości. Piersi jej ładnie podrygiwały, wykazując się sprężystością.
- Czy ja wiem? Dwójka obcych sobie ludzi uprawia miłość zmuszona do tego nierzeczywistą wręcz potrzebą? To jak najbardziej uprawnia do skrępowania, w normalnych warunkach. Może przelałeś mi trochę dotyku Arshei?
- Może…- dodał ze śmiechem młodzik i podrapał się zawstydzony po głowie.- Jeśli o mni chodzi to ja trochę mało pruderyjny jestem… byłem… więc… mi pewnie łatwiej.
- Nagość to nic złego, nawet bez tego co się wydarzyło nie czułabym się bardzo nią skrępowana. Co innego takie oddanie - spojrzała w dół, z między jej nóg wyciekało na płaszcz gęste, białe nasienie. - Zawsze jest tego tak dużo? Wszystko wybrudziłam.
- Nie miałem okazji do porównań.- mruknął diablik przyglądając się krągłym piersiom dziewczyny. I podrapał się po rogu.- A zważywszy co się dzieje dookoła nas, wybrudzony płaszcz to nasz najmniejszy problem.
- Masz rację - przyznała, biorąc się w garść i szukając swojego ubrania. - Powinniśmy się ubrać i pomyśleć co dalej. Potrzebujemy planu i poważnej kryjówki, miejsca gdzie da się zebrać więcej osób, nie będzie się rzucało w oczy i dało rozbudować. Jest w okolicy trochę jaskiń i starych zamków. Te potwory nie są zbyt inteligentne, da się je zwodzić. Przynajmniej jeśli chodzi o tych przemienionych.
Ella okazywała się całkiem gadatliwa, kiedy zeszła mgła z jej umysłu.
Ashenvir także zabrał się za ubieranie przyglądając energicznej blondynce.
- Na razie myślałem co by ruszyć na północ. W tej okolicy mnie ścigają. W innej mogą o mnie nie wiedzieć. - odparł po namyśle. - Zapomniany zamek byłby dobry na kryjówkę, ale chyba niewiele osób uda się uratować z okolicznych wsi. Więc myślałem o wyprawie do jakiegoś miasta. Ruvido może?
Dziewczyna także zaczęła się ubierać, tuż po tym jak podjęła nieudaną próbę wytarcia tego, co w niej zostawił i teraz wypływało obficie. Przykryła to bielizną.
- Prawdę mówiąc nie znam świata poza tym lasem. Nazwę Ruvido kojarzę, to pół-warowne miasto na północy tych gór, prawda? Nigdy tam nie byłam. Boję się, że jak tylko nas zobaczą w mieście, to od razu złapią i zabiją. Albo przemienią czy co oni tam robią. Uważam, że musimy działać potajemnie i nie pokazywać się na razie w większych osadach. Dopóki nie zbierzemy siły mogącej podjąć jakąkolwiek walkę.
- Ale musimy i tak zbliżać się… jak inaczej zdołamy kogoś uratować? - zamyślił się diablik. - Może… jak sądzisz? Znasz w okolicy takie samotne chatki jak twoja? W których ktoś mógł przetrwać, albo chociaż zapasy jedzenia znajdziemy?
- Jest sporo, ludzie mocno rozeszli się po tych lasach. Spotkałam nawet kilkoro unikających osad półelfów - potwierdziła, wciągając spodnie. - Możemy też powoli zmierzać na północ, obchodząc góry, ale pod wioski podchodzić ostrożnie i próbować wybadać czy nikogo nie da się… porwać. Tylko te kobiety normalnie nie chcą być porwane. Twój dar działa na wszystkie? - zadała pytanie, na które on sam nie znał pewnej odpowiedzi. - Mogę jeszcze udawać jedną z nich, kobiety wyglądem nie różnią się po tej inwazji. Ale ty chyba nie będziesz w stanie udawać przemienionego?
- Znam czar pozwalający mi stworzyć przebranie i pajęczynę by unieruchomić taką kobietę. Niemniej zobaczymy na miejscu. - odparł optymistycznie Ashenvir. - Podkradniemy się w pobliże takiej wioski, jak nadarzy się okazja.
- Zgoda. Zdążyłam zabrać trochę jedzenia na dzisiaj, jest w mojej torbie - wskazała na nią, zakładając koszulę i ukrywając wreszcie swoje piersi. - Dziś chyba powinniśmy przeczekać dzień i ruszyć w nocy? Jak myślisz, może wcale nie i to te stwory są bardziej nocnymi stworzeniami, a w dzień my mamy większą szansę? Jak sobie myślę, to rzadko je widywałam za dnia.
- Dobrze widzę w nocy… niemniej jeśli znajdziemy lepszą kryjówkę niż ta… wygodniejszą. To może wtedy tam się zatrzymamy i … - spojrzał na obecnie ukryte pod ubraniem piersi towarzyszki. Mogła się domyślić o jakich “ wygodach” myślał.
- Aż tak ci się podobam? - uśmiechnęła się nieśmiało, tak że na moment zapomniał o wszystkich problemach. Ubierała już jednak tunikę, zakrywając wszystko. - Ciągle ci nie maleje, prawda? To musi być bardzo uciążliwe. Zjedzmy i ruszymy, ja trochę spałam tej nocy. A ty?
- Nie. Ale wiesz… tyle się zdarzyło, że nie czuję się śpiący. - odparł speszony młodzik, by nagle spytać z zaskoczeniem w tonie głosu. - Wzięłaś jedzenie?! Ja o tym zupełnie nie pomyślałem!
- Ojciec mnie wiele nauczył - powiedziała ze smutkiem. Widząc, że najwyraźniej on się nie ruszy, sama zaczęła wyjmować z torby zabrane rzeczy. Miała tam bukłak, bochen chleba i trochę suszonego mięsa. - Niestety na niedługo to wystarczy, sama miałam problemy ze zdobywaniem żywności, kiedy musiałam się dodatkowo ukrywać. I zwierzyny jakby mniej w lasach.
- Jakoś sobie poradzimy. - obiecał z uśmiechem Ashenvir biorąc mały kawałek chleba i trochę mięsa. - Jeśli bogini z zyska dość mocy wyznawców, może zdołam tworzyć magią jedzenie.
- Może się tak stać? - dopytywała Ella między kęsami, siedząc tuż przy ognisku. - Kim dla niej jesteś? I jak ja mogłabym ją wyznawać?
- Ostatnim kapłanem… chyba? Wiem… ojciec mnie uczył, że bogów najłatwiej zabić pozbawiając ich wyznawców. Wtedy tracą moc, a ona… by poświęcić jakieś miejsce na jej świątynię. - zaczerwienił się. - Będę się musiał kochać z tobą lub inną kobietą na ołtarzu. Na oczach reszty wyznawców. Tak sądzę. Niewiele mi powiedziała, bo jest jeszcze słaba.
- To może być dowolne miejsce? - Ellę zdecydowanie zaciekawił ten temat. - No i co czyni nas wyznawcami? Modlitwa?
- Prawdopodobnie. No i to, że jesteś tu ze mną czyni cię wyznawczynią. Ciekawe czy inne bóstwa zrobiły to samo. - zadumał się Ashenvir.
- To co czuję, to musi być jej moc - blondynka przygryzła wargę. - Pozwala mi… uwierzyć. Jak często muszę się modlić? To bogini rozkoszy, czy to co robiliśmy to dla niej modlitwa i wzmacnianie wiary i jej siły?
- Tak. Nie wiem czy modlitwa, ale pewnie akt wiary. - odparł zaklinacz drapiąc się po rogu. - Nie znam się na świątyniach, ale pewnie muszą mieć ołtarz ofiarny i symbol kultu.
- A to miejsce, w którym ją spotkałeś?
- Możemy tam pójść, ale za dwa, trzy dni. Teraz na pewno mnie szukają w tamtej okolicy. - oceniło diablę. - Ma trochę sal mieszkalnych, magazyn i wodę. I jest dobrze ukryte obok legowiska starej mantikory.
- Brzmi dobrze. Do tego czasu wykorzystujemy te ruiny? - Ella lubiła mieć wszystko uporządkowane. - To miejsce jest dobrze ukryte, nawet dymu za bardzo nie widać na pewno. Obejdziemy okolicę i wtedy zdecydujemy czy zostajemy w okolicy na dłużej?
- Tak… i tylko przynieść trzeba podściółkę, by wygodnie się spało. - zgodził się z nią Ashenvir, kończąc powoli posiłek.
- Możemy zabrać wszystko co trzeba z mojego domu, jeśli go nie spalą do tego czasu - zaproponowała, również kończąc jeść. Resztę jedzenia schowała do swojej torby. - Ruszamy od razu? Czy spróbujemy zdrzemnąć się kilka godzin, aż ci od pościgu się zmęczą?
- Od razu. To miejsce nie jest dość wygodne do spania. - zadecydował diablik. - Może po powrocie będziemy mieli materiały, by coś z tym zrobić.

Zebrali swoje rzeczy, w tym wyraźnie pobrudzony płaszcz, ruszając ponownie ku otaczającym ich lasom. Znali je oboje, ale to Ella znacznie lepiej orientowała się w położeniu chat leśniczych, myśliwych, smolarzy i innych, którzy wybrali życie w lekkim oddaleniu od głównych wsi. Dzień wstał kilka godzin wcześniej, ale w lesie, w gęstej mgle, nie odczuwało się tego za bardzo. Było zimno, wczesna wiosna opóźniała się dodatkowo ze względu na wszystkie te wydarzenia. Śniegi co prawda były już tylko wyżej w górach, ale w Ustalav nic nigdy nie było w pełni normalne i piękne. Może oprócz nieba, którym fascynował się mistrz Asha.
Pierwsza chata, którą odwiedzili, okazała się częściowo spalona i dawno opuszczona. Przynajmniej nigdzie nie słyszeli już wycia i nawoływań oraz ujadania psów. Pościg albo się skończył, albo stał się bardziej zorganizowany i cichszy. Teraz już bardziej tropienie niż pościg. Po następnej godzinie zbliżali się już do wsi, jednej z tych znanych przez diablę. Tropicielka nie kierowała ich jednak bezpośrednio do niej, a odbiła głębiej w las, gdzie na oczyszczonej polanie zobaczyli chatę, bardzo podobną do tej, w której mieszkała wcześniej Ella. Wokół panowała cisza i bezruch, z komina nie unosił się dym, a okiennice były zamknięte.
- To nie znaczy, że nikogo nie ma. Ja też się tak ukrywałam - szepnęła blondynka, kryjąc się za ostatnimi drzewami przed polaną.
- Znasz miejscowych? - zapytał diablik cicho.
- Przelotnie. Mieszkało tu starsze małżeństwo z trójką dorosłych dzieci - odpowiedziała dziewczyna. - Nie pamiętam ich imion nawet.
- Podkradniemy się i wejdziemy. Nawet jeśli się ukrywają to mogą nie odpowiedzieć na nasze wołania. - zaproponował Ashenvir ruszając przodem.
Ella skinęła głową i razem podeszli pod sam budynek. W środku panowała cisza, drzwi wydawały się zamknięte na głucho tak samo jak okiennice.
Ashenvir znów zmienił swą pięść w kamień, by wyłamać zamek. Mało finezyjne, ale innych opcji nie było w jego repertuarze. To naprawdę było mało finezyjne i przede wszystkim - głośne. Aż się Ella skrzywiła, gdy zgrzyt i trzask zwiastowały wyrywane gwoździe i łamane deski. Efekt jednak był, drzwi się poddały. Wsunęli się do środka, na pozór tak pustego, jak zdawało się z zewnątrz. Otoczyła ich ciemność i jeszcze mocniej odczuwalna cisza. Swoim wzrokiem Ash dostrzegał jedynie uporządkowanie, to nie był porzucony naprędce dom.
- Hej. Przychodzimy w pokoju. Nie chcemy zrobić wam krzywdy. - rzekł możliwie przyjaźnie diablik wspierając swoje słowa zaklęciem wzmacniającym zdolności dyplomatyczne.
Powoli wszedł do środka rozglądając się bacznie.
- To ja, Elle. Widywaliście mnie tutaj czasami, mieszkałam niedaleko. Ash jest ze mną, nie jest przemieniony - mówiła wyraźnie, ale nie krzyczała, aby nie było jej słychać poza chatą.
Tangeirson nie widział wielu śladów niedawnej bytności. Piec był wygaszony i zimny, woda w wiadrze zatęchła. W łóżkach w sąsiednim pokoju nikt nie spał od dawna. Jeśli ktoś tu żył, to ukrywał się całkiem skutecznie.
- Może gdzieś wyszli. - mruknął Ashenvir udając się do kuchni, by sprawdzić znajdującą się tam piwniczkę. Nie znalazł jej. Nigdzie nie znaleźli zapasów, może trzymano je na zewnątrz, może ich nie było, a może były ukryte razem z potencjalnymi mieszkańcami.
- Nie ogarnął nas cień, posiadamy własną wolę. Ash otrzymał łaskę bogini, jeszcze nie wszyscy chroniący nas bogowie odeszli! - próbowała dalej Ella.
Po sprawdzeniu szaf w sypialni Ashenvir zawołał Ellę do siebie.
- Masz jeszcze jakiś pomysł, gdzie mogli ukryć? - zapytał zadek diablęcia, bo głową nurkował pod łóżka, by sprawdzić czy tam coś się nie kryje.
- Może tam gdzie ta brakująca piwniczka? - zasugerowała dziewczyna, także rozglądając się. Ale prosta chata nie oferowała widocznych na pierwszy rzut oka kryjówek.
- Brakuje mi już pomysłów poza jednym. - Ashenvir usiadł na nieużywanym łóżku i klepnął dłonią obok siebie. - Poczekamy tu na nich chwilę. Może wrócą, a może śpią jeszcze?
- Albo siedzą gdzieś ukryci - usiadła obok niego. Wciąż pachniała lasem, ale także podnieceniem i seksem. Kiedy nauczył się to wyczuwać? Miała przecież pełne ubranie.
- Na razie niewiele z tym możemy zrobić. - objął ją ramieniem. Owinął w pasie ogonem i zaczął całować jej miękkie usta. - Mamy wygodne w miarę łóżko i chwilę dla siebie.
Nie broniła się, odpowiadając na pocałunki, kiedy ich usta się połączyły. Była miękka, chętna. Zmysły mu to podpowiadały. Kolejny dar od bogini?
- Myślisz, że to może ich przekonać do wyjścia? - zapytała urywanym szeptem.
- Będę szczery. Całuję cię, bo jesteś śliczna i podniecająca. - odparł wstydliwie i szeptem jej kochanek. - Ale… rzeczywiście mogą nas podglądać z dachu.
Bo to chyba było jedyne miejsce zdatne na kryjówkę, którego nie mieli jak sprawdzić. Poczuł jak dziewczyna nieśmiało dotyka jego ogona u nasady i masuje delikatnie.
- Mam zły strój na tak częste zdejmowanie w celu oddania czci bogini - zażartowała cichutko.
- Trochę rozbierania jest. - mruknął z wyraźnym podnieceniem. Pieszczota jaką go obdarzała musiała być bardzo pobudzająca. - W naszej kryjówce możesz chodzić w bieliźnie.
Całując jej szyję rozpinał pasy jej stroju.
- Musiałaby być bezpieczna i ciepła - wyszeptała. Być może był to pewien pomysł na odzyskanie zdominowanego przez zło świata? Miłość fizyczna często szła w parze z tą emocjonalną, a jeśli nawet nie, to z innymi silnymi uczuciami. Chuć Asha już wcześniej była ogromna, teraz wzrosła jeszcze kilkukrotnie. Bez dłuższej medytacji nie potrafił nawet zmusić członka do opadnięcia kiedy miał w pobliżu kobietę. Ella masowała nasadę jego ogona z coraz większą intensywnością, pozwalając mu się rozbierać.
Co jednak sprawiało, że przestawał być cierpliwy. Całując i liżąc jej szyję Elli dostał się pod jej wierzchnie ubranie, chwycił zaborczo pierś tropicielki przez materiał koszuli masując i ściskając te mięciutką półkulę. Jęknęła cicho, a druga jej dłoń oparła się ostrożnie na kroczu chłopaka, masując wyczuwalną przez materiał męskość.
- Skórzane spodnie to nie strój dla ciebie - zaśmiała się cicho.
- Na razie muszą być….- szeptał czule Ashenvir rozkoszując się miękką piersią pod jego palcami.
- Pewnie.. wiesz.. jak byś… chciała pierwszy raz? Tam zrobiliśmy to trochę gorączkowo.- szeptał mówiąc z trudem, gdy czuł palce na swojej “wypukłości”.
- Gorączkowo czy nie, teraz już nie ma szansy na pierwszy raz, prawda? - szepnęła rozpinając jego spodnie. Prezent od Arshei przynajmniej całkiem łatwo się zdejmowało. - Podobało mi się, kiedy na mnie leżałeś. Ale czując to co czuję jestem gotowa próbować wszystkiego - przyznała, rumieniąc się i odwracając wzrok.
- Wiesz… nie jestem aż tak bardzo… doświadczony.- odparło diablę ściągając z niej skórznię podbitą futrem i rozpinając koszulę, gdy ona już pod palcami czuła napiętą męskość kochanka.- Sam muszę się wiele nauczyć. I… nie mamy nauczycielki.
- Próbując można się wiele nauczyć - odsunęła się odrobinę, aby rozpiąć i zsunąć też swoje spodnie. Poczuł nagle o wiele bardziej intensywną woń podniecenia, seksu i własnych soków, które w niej wcześniej zostawił. - Im mniej mamy na sobie tym trudniej… czuję jak mój umysł znowu zasnuwa mgła…
Ashenvir rozbierał się patrząc jak całkiem się obnaża na łóżku. Sam odsłonił tors, po czym wstał, by zrzucić spodnie i bieliznę. Było to trochę szalone. Znów mieli się kochać otoczeni zagrożeniami. Ale teraz liczyło się tylko jej rozpalone ciało.
- Jak mam… jak chcesz się… położyć?- wydukał cicho.
- Chcę… - zawahała się, zsuwając majtki oblepione gęstymi sokami. Pozostała w samej koszuli, wchodząc na łóżku. - Chcę tak jak zwierzęta to robią - zadeklarowała i ustawiła się na czworakach, tyłem do niego. Widział jak stróżka ich zmieszanych soków płynie po jej udzie.
Klęcząc Ashenvir wdrapał się na łóżku, pochwycił za jej pośladki dłońmi. Jakiś przebłysk wrodzonej natury, sprawił że wpierw lubieżnie przesunął językiem pomiędzy jej pośladkami. A potem wbił swą męskość, w jej mokrą kobiecość. Tym razem szybko i silnie i bez wahania. Pokryty miękkimi guzkami intruz wypełnił jej stęsknioną pieszczot grotę pożądania, a potem czynił to raz po raz poruszając jej piersiami wahadłowo. Jęknęła głośno, nie umiejąc powstrzymać tego dźwięku, kiedy solidna męskość zanurzyła się gwałtownie w ciasnym wnętrzu. Nie udało mu się wejść od razu w całości, nowa pozycja i nieduża wielkość Elli utrudniły to. Dopiero kiedy się cofnął i pchnął raz jeszcze, cały znalazł się w tym lepkim wnętrzu, wypychając na zewnątrz dużą ilość soków.
- To wspaniałe… - wydyszała. - Jesteś taki duży…
Otulała niezwykle mocno, dokładnie. Rozkosz nie do opisania. Musiał się pilnować, aby od tego nie zemdleć.
- A ty.. ciasna.- jęknął w odpowiedzi jej rogaty kochanek gorączkowo podbijając raz po raz jej intymny zakątek. Trzymał mocno za jej pośladki, rozkoszując się ich miękkością. Myśl, że może ją weźmie wieczorem tak samo… tylko rozpalała jego entuzjazm i zwiększała tempo ruchów jego bioder. Starała się być cicho, ale i tak z ust wydobywały się stęknięcia. Przyjmowała go w siebie chętnie, w gorące, podniecone pomimo wszystkich negatywnych okoliczności ciało. Wypięta pozwalała mu po zwierzęcemu, w ciasne, zaciskające się wnętrze.
- Ja już.. długo…- jęknął Ashenvir czując jak jej ciało niczym jakaś rosiczka zaciska sie na jego organem miłości. Ta pieszczota sprawiała, że diablę było coraz bliżej eksplozji. Coraz bardziej drżało i coraz mniej miało nad sobą kontroli.
- Ja zaraz…- Ella dobrze wiedziała co chciał powiedzieć, sama musiała czuć że wkrótce ją wypełni ponownie swoją białą ekstazą.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline