Manipulation+persuasion
Kostnica
3 sukcesy
- Pfff jasne, tylko siądę czekaj… - chłopak przysiadł na podłodze przed Cynthią i wlał w siebie całą zawartość butelki. Zaśmiał się i spróbował wstać wspinając się po nogach kobiety ale mu to już jakoś nie wyszło.
- No cho… - porzucając próbę wstania machnął do Cynthi ręką by dołączyła do niego na dole brodzika.
Zawodnik okazał się twardszy niż Cynthia sądziła, lecz po prawdzie nie wydawało mu się wiele brakować do stanu uśpienia. Wampirzyca przysiadła przy nim (uważając jednak by jej ubranie nie dotykało za bardzo niezbyt czystej przestrzeni).
- Zamknij oczy, skarbie i odpręż się - powiedziała do pijanego - czeka cię najlepsza przejażdżka, twojego życia, koniku.
To rzekłszy usiadła na nim okrakiem i zaczęła pieścić ramiona oraz pierś mężczyzny. Były to jednak ruchy bardziej relaksacyjne niż pobudzające.
- Okej okej, o kurwa, okej okej… - Chłopak faktycznie mógł w takim stanie się z dziewczyną się chyba tylko przytulać. Po chwili wydawał się już nieprzytomny.
Cynthia wgryzła się w jego szyję, mrużąc oczy i mrucząc z przyjemności. Ponieważ nikt nie mógł im przeszkodzić w zamkniętej łazience, delektowała się każdą wysączoną z rany kroplą. Gdy wreszcie skończyła i zalizała ranki, czuła się jak młoda bogini.
[spoiler]Mira chce by Cynthia zaspokoiła maksymalny nie szkodliwy dla człowieka poziom głodu. To jest 2 i musi być wykonane ostrożnie więc zajmuje całą scenę.
Tym sposobem głód wampirzycy spada do poziomu 1 - lajcik.
Z powodu pijaństwa swojej ofiary Cynthia ma intelligence i dexterity obniżone o jedną kość przez jakiś czas.
Cynthia jest teraz naprawdę w stanie wskazującym.[spoiler]
Nagle wszystkie problemy przestały być aż tak dołujące i przytłaczające. Wychodząc z łazienki, gdzie zostawiła na ziemi śpiącego pijaka-anemika, wyjęła telefon i wybrała numer Lexa. Niestety, ni było to łatwe z uwagi na nagły problem z percepcją. W końcu wampirzyca zdecydowała się na opcję wybierania głosowego.
- Halo - usłyszała w słuchawce lekko roztargniony głos Holendra.
- Jestem już... wolna. Gdzie cię znajdę?
- Przed wyjściem. Pośpiesz się.
Cynthia miała ochotę odegrać scenę w rodzaju “Nie rozkazuj mi, nie jesteś moją matką”, ale pamiętając poruszenie wampira, powiedziała tylko “Ok” i ruszyła na spotkanie z Lexem.
Czekający przed wejściem wampir nie wydawał się spięty, ale widać było, że faktycznie mu się spieszyło. W dłoni trzymał telefon, w chwilę później, para kainitów ruszyła wiedziona nawigacją urządzenia.
Było już po pierwszej.
Nie uszli daleko gdy w oddali zobaczyli grupkę przechadzających się zagranicznych studentów. Dwie dziewczyny i przynajmniej jeden chłopak rozmawiali na tyle głośno, że doskonale było ich słychać
- She supposed to be here long time ago.
- Her phone?
- Not answering
Lex miał wrażenie, że już słyszał ten głos, nagle przeszła go nieprzyjemna myśl… czyżby córka?
Cynthia była za bardzo zawiana, żeby przywiązywać uwagę do takich niuansów, ot młode kobiety, Holender jednak był w stanie, w którym takie podejrzenia zbyt ryły jego nieumarły czerep. Szczególnie wobec rzeźnika mordującego kobiety, oraz kwestię Alice i jej ‘wybranki’. Skierował krok ku grupce młodych ludzi.
Trójka, dwie dziewczyny i chłopak stała przy budynku. Nie było tam córki Lexa, “znajomym” głosem okazała się
dziewczyna, którą wampir spotkał w bloku Rity, jej współlokatorka. Cynthia natomiast niemal odrazu “przetrzeźwiała” gdyż rozpoznała w studentce Doris Vardalos, swoją siostrzenicę!
Co ona tu robiła?!
No tak, mówiła, że wybiera się tu na studia, ale wampirzyca, która przestała przykładać wagę do ludzkiego czasu, nie skojarzyła, że to już teraz!
Cynthia spodziewała się, że Doris zechce się z nią spotkać, ale nie myślała, że nastąpi to tak nagle i niespodziewanie. W dodatku planowała się na to spotkanie przygotować - jakiś make-up postarzający, przyprószone siwizną włosy... a nie to, co teraz sobą reprezentowała, gdy szła z rozwianą fryzurą, bez dodających jej nieco powagi okularów. Cóż za chichot losu.
- Szybko, pocałuj mnie! - warknęła do Lexa - Zasłoń mi twarz, pocałuj mnie!
Nie czekając aż wampir to zrobi, sama przyciągnęła za poły ubrania, wpijając się namiętnie w jego wargi, nie zwalniając jednak za bardzo kroku.
Holender chyba tylko cudem nie zmylił kroku na tyle by oboje wyłożyli się na chodniku jak dłudzy. Powiedzieć, że był zaskoczony, to jak ocenić Donalda Trumpa jako lekko ekscentrycznego miłego pana z grzywką. Trochę trwało nim minął szok i zmieniwszy kierunek, w którym teraz szli oddalili się znów od trójki młodzieży.
- Eeee? - Lex spytał tyleż wymownie co inteligentnie, gdy Cynthia oderwała się od jego ust. Pocałunek był nieprzyjemny, suchy… Minęło wiele lat od czasów gdy coś takiego sprawiałoby przyjemność. Wampirzyca przyglądała mu się chwilę, po czym odsunęła się prędko i odwróciła wzrok.
- Nie interesuj się - rzuciła chłodno. - To nie ma związku ze sprawą. Idziemy dalej?
- Nie ma. Idziemy - wampir zgodził się dziwnie bezproblemowo. - Hm… już drugi raz widzę tę anglojęzyczną dziewczynę. Wczoraj byłem u niej w domu, wygląda… hm… apetycznie, czyż nie? Może to przeznaczenie? - Oblizał wargi.
Trafił w dziesiątkę.
Cynthia bez ostrzeżenia złapała go za gardło. Chwyt nie był zabójczy, ale na pewno zawierał w sobie groźbę. Wzrok wampirzycy pałał wściekłością i przerażeniem zarazem.
- Nie waż się... - wysyczała - nawet o tym nie myśl!
- Właśnie wiele się rozjaśniło panno Vardalos. - Lex nie poruszał się, ale i nie sięgał dłonią by uwolnić się z chwytu. - Przynajmniej w kwestii intencji współpracy. Jedziemy jak widzę na tym samym wózku i nie mówię tu o zleceniach góry.
Wargi kobiety zadrżały, gdy wciąż wpatrywała się w oczy Kainity. Po chwili zabrała rękę.
- Wreszcie zapamiętałeś moje nazwisko. Brawo.
- Chodźmy - Lex odpowiedział zdawkowo. - Do klubu. Trzeba naradzić się z resztą.