Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2019, 22:40   #53
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


20 metrów kwadratowych. Gdyby to było Makau, najgęściej zagęszczona chińska prowincja, na jednym metrze byłoby czyjeś ramię.
To nie było Makau...

[MEDIA]http://thesantaclara.org/wp-content/uploads/2014/04/dont-bring-sand.jpg[/MEDIA]

Ludzie byli wszędzie, dwie dziewczyny całowały się w dużej lodówce (nie aż tak dużej by zmieściła się tam para nawet bardzo szczupłych dziewoj ale co tam), Okno było uszczelnione plecami czterech chłopaków siedzących na parapecie oraz pupami czterech dam siedzących im na barana. Lex był przekonany, że gdyby tylko ktoś chciał, mógłby dokładnie spenetrować każdą jego kieszeń kiedy to starał się przecisnąć przez ścianę ludzi, Cynthia z kolei miała pewność, że jakaś dłoń mogłaby dotknąć każdy zakamarek jej zimnego ciała.
Gdyby oczywiście tubylcy byli zainteresowani takimi rzeczami.
Była impreza! I tylko to się liczyło.
- Leeex!! - Taj machała w stronę wampira czyimś butem wychylając się zza krawędzi stolika który trzymało nad głowami kilku kolesi a na którym siedziało jeszcze paru.
Zapewne za sprawą jakiejś yogińskiej sztuczki, wyuczonych w rodzinnym Kaszmirze, czy tam innym Pakistanie, Taj przepchnęła się w stronę wampira.
- No to dotarłeś! - wzrok dziewczyny dawał do zrozumienia, że nie jest pijana, ale że nie uśnie ani dzisiaj, ani jutro, ani później. - Studentka przeniosła wzrok na Cynthie
- Cześć jestem Taj, co studiujesz?

Ta bezpośredniość wyraźnie sprawiała wampirzycy dyskomfort, jak i cała sytuacja. Wokół niej skakało żarcie - jak w jakiejś upiornej wizji po LSD. I to żarcie aż prosiło się żeby je skosztować... a jedno nawet chciało z nią porozmawiać.
Cynthia potrząsnęła lekko głową, jakby odrzucając niewygodne skojarzenia, po czym uśmiechnęła się słodko.
- Dziś... studiuję wódkę... choć miałam też zajęcia z ginu... i ćwiczenia z browarka - powiedziała, śmiejąc się przy tym trochę za bardzo i za głośno.
Taj zaśmiała się, bez mrugnięcia okiem - zupełnie jak para wampirów, choć z innych powodów.
- Tak, mamy za sobą parę ostrych kolokwiów. - Lex grał również lekko podchmielonego. - Ale bylibyśmy świniami, gdybyśmy nie podzielili się skryptami. - Kilka rakij, dwa sześciopaki Jelena i Balantines spoczęły w torbach na podłodze.
Uwaga Taj, która najwyraźniej była tutaj mistrzynią ceremonii skupiła się na “ofierze”. Studentka nabożnie pochyliła się nad alkoholem i z prędkością półautomatu zaczęła wyrzucać butelki w powietrze za siebie.
Żadna nie doleciała na podłogę.
Dziewczyna przezornie zachowała kilka(naście) trunków na podłodze oraz parę we własnych dłoniach.
- No to czym chata bogata jak to mówią! - Wyszczerzyła się zawadiacko do Lexa po czym zniknęła w tłumie.
Normalnie jak Nosferatu.

Cynthia rozejrzała się niepewnie. Jeszcze nigdy nie polowała w takich warunkach...
- Ja... chyba wyjdę... może kogoś... znajdę... - odezwała się głośno do ucha Lexa, by przebić się przez ogólną wrzawę.
Gdy to mówiła coś poruszyło się przy kroczu Lexa, nie była to bynajmniej czyjaś ręka czy coś innego lecz jego własny telefon.
Cytat:
Napisał Adam
“Czy któryś z Was może po mnie przyjechać?”
Telefon nosferatu miał włączoną opcję “znajdź”, a lokalizacja wskazywała na okolicę dosłownie kilka minut od bloku w którym właśnie imprezowali.
- Kurwa, nareszcie - wyrwało się wampirowi i jakiś ciężar spadł mu z piersi. Zaginiecie Nosferata cały czas było cierniem w dupie odrywającym myśli od innych rzeczy. Nie tylko dlatego, że byli przez to udupieni informacyjnie i choćby zwykłe zweryfikowanie pani Vardalos stawało się mordęga. To był po prostu jeden z nich, jak rodzina.
- Adam dał w końcu znak ży… - urwał kierując te słowa do Cynthii. Znak życia nie był zbyt trafnym określeniem względem Nosferata. Zaczął przepychać się na bok by odpowiedzieć na sms’a.

Cynthia patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Nie bardzo wiedziała, co robić. Z jednej strony nie chciała tracić Lexa z oczu, z drugiej - to stado podskakujących szynek skutecznie ją rozpraszało.
- Daj mi 10 minut! - rzuciła z a odchodzącym szybko wampirem.
Post Miry
Szybko rozejrzała się, upatrując sobie jakiś cel. Wiedziała, czego szuka. Koleś, który był tak naprany, że już nie potrafił tańczyć, ale jakoś trzymał się jeszcze ściany i wychylał wątpliwej jakości alkohol z plastikowego kubka, wydawał się idealny. Żeby jeszcze inne rzeczy zagrały...
- Czeeść! Jestem Ann - przywitała się, podchodząc blisko i spoufale opierając dłoń na piersi pijanego studenta. - Studiuję biologię i wierzę, że dobry seks zależy od grupy krwi. Ja jestem B-Rh plus, a ty? - zapytała z miną, jakby właśnie powiedziała jakąś zbereźność.

Cynthia poluje, to mi wygląda na:
Manipulation+persuasion 6k10
Kostnica
2 sukcesy, wystarczy. To nie jest tak, że jakoś strasznie trudno, ale wyobraźcie sobie jakby nie zdobyła żadnego sukcesu


Chłopak właśnie załyczał z butelki i po pytaniu Cynthi zwrócił alkohol nosem.

Teraz jeszcze zobaczymy czy ma to co chce, Jest kupa ludzi i zakładam, że jakby Cynthia po kolei wszystkich przepytywała to wkońcu kogś znajdzie, o prostu rzucam czy udaje jej się za pierwszym razem 1k10
Kostnica
Sukces


- Z… zero, erha minus - zrobił wielkie oczy - to chyba dobrze nie? Że plus i minus co nie? - chłopak wsadził rękę do kieszeni, wyciągnął portfel, mało co się nie wywrócił po czym upuścił na ziemię prezerwatywę, którą chciał wyciągnąć. W jednej chwili upadł na podłogę, podniósł się i stanął naprzeciw Cynthii dumnie trzymając durexa w dwóch palcach. Z nosa ciekła mu krew, zdążył się uderzyć o podłogę.
- Mówiłaś serio co nie?
Wampirzyca widząc gorącą vitaę z trudnością opanowała swoją żądzę.
- Jeśli znajdziesz nam spokojny kąt... jestem gotowa sprawdzić nasze dopasowanie... - wymruczała niby kociak.
- Nie no jasne jasne, chodź. - Facet zataczając się wyprowadził swoje dwie dziewczyny: Butelkę za szyję a Cynthię… na wampirzycy w zasadzie trochę się opierał choć starał się robić z tego żart. Ów “gag” przeważnie kończył się jego dłonią opadającą na tyłek kainitki i przyśpieszeniu pulsu studenta jeszcze bardziej. W normalnych warunkach to by pewnie brzydziło wampirzycę, ale skoki ciśnienia pijanego chłopaka działały również na nią. Prowadził Cynthię po dość tłocznych miejscami korytarzach akademika (wszak ośrodków zapalnych imprezy było wiele). Wampirzyca i jej nowy znajomy w poszukiwaniu wolnego miejsca zwiedzili więc kolejno, toalety damskie, męskie i dwa pomieszczenia gospodarcze. Gdy wszystkie te miejsca okazały się spalone, student zaczął ciągnąć przysługi z lokatorami poszczególnych pokoi. Tym sposobem Cynthia i jej koleś znaleźli się w brodziku malutkiej łazienki.
- No to teraz potrzebujesz dwóch rąk, skarbie - zagadnęła słodko wampirzyca, wskazując na butelkę - Dasz radę na jeden raz? Sporo tego... - postawiła przed chłopakiem wyzwanie.

Manipulation+persuasion
Kostnica
3 sukcesy


- Pfff jasne, tylko siądę czekaj… - chłopak przysiadł na podłodze przed Cynthią i wlał w siebie całą zawartość butelki. Zaśmiał się i spróbował wstać wspinając się po nogach kobiety ale mu to już jakoś nie wyszło.
- No cho… - porzucając próbę wstania machnął do Cynthi ręką by dołączyła do niego na dole brodzika.
Zawodnik okazał się twardszy niż Cynthia sądziła, lecz po prawdzie nie wydawało mu się wiele brakować do stanu uśpienia. Wampirzyca przysiadła przy nim (uważając jednak by jej ubranie nie dotykało za bardzo niezbyt czystej przestrzeni).
- Zamknij oczy, skarbie i odpręż się - powiedziała do pijanego - czeka cię najlepsza przejażdżka, twojego życia, koniku.
To rzekłszy usiadła na nim okrakiem i zaczęła pieścić ramiona oraz pierś mężczyzny. Były to jednak ruchy bardziej relaksacyjne niż pobudzające.
- Okej okej, o kurwa, okej okej… - Chłopak faktycznie mógł w takim stanie się z dziewczyną się chyba tylko przytulać. Po chwili wydawał się już nieprzytomny.
Cynthia wgryzła się w jego szyję, mrużąc oczy i mrucząc z przyjemności. Ponieważ nikt nie mógł im przeszkodzić w zamkniętej łazience, delektowała się każdą wysączoną z rany kroplą. Gdy wreszcie skończyła i zalizała ranki, czuła się jak młoda bogini.

[spoiler]Mira chce by Cynthia zaspokoiła maksymalny nie szkodliwy dla człowieka poziom głodu. To jest 2 i musi być wykonane ostrożnie więc zajmuje całą scenę.
Tym sposobem głód wampirzycy spada do poziomu 1 - lajcik.
Z powodu pijaństwa swojej ofiary Cynthia ma intelligence i dexterity obniżone o jedną kość przez jakiś czas.
Cynthia jest teraz naprawdę w stanie wskazującym.[spoiler]
Nagle wszystkie problemy przestały być aż tak dołujące i przytłaczające. Wychodząc z łazienki, gdzie zostawiła na ziemi śpiącego pijaka-anemika, wyjęła telefon i wybrała numer Lexa. Niestety, ni było to łatwe z uwagi na nagły problem z percepcją. W końcu wampirzyca zdecydowała się na opcję wybierania głosowego.
- Halo - usłyszała w słuchawce lekko roztargniony głos Holendra.
- Jestem już... wolna. Gdzie cię znajdę?
- Przed wyjściem. Pośpiesz się.
Cynthia miała ochotę odegrać scenę w rodzaju “Nie rozkazuj mi, nie jesteś moją matką”, ale pamiętając poruszenie wampira, powiedziała tylko “Ok” i ruszyła na spotkanie z Lexem.

Czekający przed wejściem wampir nie wydawał się spięty, ale widać było, że faktycznie mu się spieszyło. W dłoni trzymał telefon, w chwilę później, para kainitów ruszyła wiedziona nawigacją urządzenia.

Było już po pierwszej.
Nie uszli daleko gdy w oddali zobaczyli grupkę przechadzających się zagranicznych studentów. Dwie dziewczyny i przynajmniej jeden chłopak rozmawiali na tyle głośno, że doskonale było ich słychać
- She supposed to be here long time ago.
- Her phone?
- Not answering
Lex miał wrażenie, że już słyszał ten głos, nagle przeszła go nieprzyjemna myśl… czyżby córka?
Cynthia była za bardzo zawiana, żeby przywiązywać uwagę do takich niuansów, ot młode kobiety, Holender jednak był w stanie, w którym takie podejrzenia zbyt ryły jego nieumarły czerep. Szczególnie wobec rzeźnika mordującego kobiety, oraz kwestię Alice i jej ‘wybranki’. Skierował krok ku grupce młodych ludzi.

Trójka, dwie dziewczyny i chłopak stała przy budynku. Nie było tam córki Lexa, “znajomym” głosem okazała się dziewczyna, którą wampir spotkał w bloku Rity, jej współlokatorka. Cynthia natomiast niemal odrazu “przetrzeźwiała” gdyż rozpoznała w studentce Doris Vardalos, swoją siostrzenicę!
Co ona tu robiła?!
No tak, mówiła, że wybiera się tu na studia, ale wampirzyca, która przestała przykładać wagę do ludzkiego czasu, nie skojarzyła, że to już teraz!
Cynthia spodziewała się, że Doris zechce się z nią spotkać, ale nie myślała, że nastąpi to tak nagle i niespodziewanie. W dodatku planowała się na to spotkanie przygotować - jakiś make-up postarzający, przyprószone siwizną włosy... a nie to, co teraz sobą reprezentowała, gdy szła z rozwianą fryzurą, bez dodających jej nieco powagi okularów. Cóż za chichot losu.
- Szybko, pocałuj mnie! - warknęła do Lexa - Zasłoń mi twarz, pocałuj mnie!
Nie czekając aż wampir to zrobi, sama przyciągnęła za poły ubrania, wpijając się namiętnie w jego wargi, nie zwalniając jednak za bardzo kroku.

Holender chyba tylko cudem nie zmylił kroku na tyle by oboje wyłożyli się na chodniku jak dłudzy. Powiedzieć, że był zaskoczony, to jak ocenić Donalda Trumpa jako lekko ekscentrycznego miłego pana z grzywką. Trochę trwało nim minął szok i zmieniwszy kierunek, w którym teraz szli oddalili się znów od trójki młodzieży.
- Eeee? - Lex spytał tyleż wymownie co inteligentnie, gdy Cynthia oderwała się od jego ust. Pocałunek był nieprzyjemny, suchy… Minęło wiele lat od czasów gdy coś takiego sprawiałoby przyjemność. Wampirzyca przyglądała mu się chwilę, po czym odsunęła się prędko i odwróciła wzrok.
- Nie interesuj się - rzuciła chłodno. - To nie ma związku ze sprawą. Idziemy dalej?
- Nie ma. Idziemy - wampir zgodził się dziwnie bezproblemowo. - Hm… już drugi raz widzę tę anglojęzyczną dziewczynę. Wczoraj byłem u niej w domu, wygląda… hm… apetycznie, czyż nie? Może to przeznaczenie? - Oblizał wargi.

Trafił w dziesiątkę.
Cynthia bez ostrzeżenia złapała go za gardło. Chwyt nie był zabójczy, ale na pewno zawierał w sobie groźbę. Wzrok wampirzycy pałał wściekłością i przerażeniem zarazem.
- Nie waż się... - wysyczała - nawet o tym nie myśl!
- Właśnie wiele się rozjaśniło panno Vardalos. - Lex nie poruszał się, ale i nie sięgał dłonią by uwolnić się z chwytu. - Przynajmniej w kwestii intencji współpracy. Jedziemy jak widzę na tym samym wózku i nie mówię tu o zleceniach góry.
Wargi kobiety zadrżały, gdy wciąż wpatrywała się w oczy Kainity. Po chwili zabrała rękę.
- Wreszcie zapamiętałeś moje nazwisko. Brawo.
- Chodźmy - Lex odpowiedział zdawkowo. - Do klubu. Trzeba naradzić się z resztą.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline