Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2019, 11:35   #520
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Rozpoczął się szalony taniec. Z jednej strony potężny jak góra, zielonoszary troll. A z drugiej grupka awanturników, która rozpierzchła się naokoło, uciekając z walącego się budynku. Strzały elfa najwyraźniej nie robuiły na potworze wrażenia, w większości grzęznąc w ciele. Podobnie miało się z bełtami z kuszy Santiago. Magiczne pociski wylatujące prze okienko były nieco bardziej irytujące, więc troll postanowił najpierw uporać się z tym problemem. Ruszył w stronę bunkra z zamiarem zawalenia go do reszty. Na drodze stanęli mu Anton i Karl i mimo, że podziabali mu uda, to skończyli obaj połamani i ciśnięci o skałę nieopodal. Krasnolud, zupełnie nie po krasnoludzku zaatakował od tyłu, toporem chcąc przeciąć ścięgna pod kolanami olbrzyma. Nocną ciszę przeszył ryk bólu, a troll opadł na jedno kolano, zatrzymując się nie dalej niż dziesięć stóp od schronu. Kolejna magiczna iskra uderzyła go w nozdrza. Zerwał się, odpychając ponawiającego cios Helma. Krasnolud znieruchomiał. Elfia strzała świsnęła w powietrzu, wbijając się tuż poniżej czerwonego oka. Musiał zaboleć, bo troll chrumknął i zmienił decyzję odnośnie celu ataku. Teraz priorytetem stał się elf. Z zadziwiającą jak na trolla chyżością, troll skoczył ku niemu, gwałtownie skracając dystans. Limhandil nie czuł się bezpiecznie, gdy od potwora dzieliło go zaledwie kilka kroków (lub patrząc z perspektywy trolla, zasięg olbrzymiej maczugi).
 
xeper jest offline