Zingger zadarł głowę w góry i cmoknął z przejęcia.
- Toż to klapa od sracza. Ani chybi. No bo przecie nie zejście do piwniczki z winem, bo wina po drodze nie było. Sęk w tym, że do sracza rzadko używanego. Czyli koncypuję, na moje oko, że to sracz Pana zamku Wittgenstein.
Zerknął na Axela, który wsłuchiwał się w życie ponad klapą.
- Jak skończysz Herr Mayer, to pozwól, że będę czynił honory i podniosę wieko... |