Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2019, 07:27   #321
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Xino, bardzo dziękuję, że o nas zadbałaś - powiedział Morn, gdy zasiedli do posiłku.


- Martwi mnie, że do tej pory tak naprawdę nie natrafiliśmy na żadne pewne ślady podróżników których szukamy - półelf zagadnął pozostałych podczas posiłku - Sama wyprawa jest niezwykle obfita w zdobycze i nie jest czasem straconym, ale chciałbym jednak dać jakąś odpowiedź o ich losie.

- Aby się dowiedzieć, jak zakończyła się ich wędrówka po Cytadeli - powiedział Morn - będziemy musieli iść dalej. Jak tylko odpoczniemy, to będziemy mogli pojąć poszukiwania. Gobliny... cóż... Zapewne nie wymyślą kolejnych, większych i groźniejszy pułapek. Wszystko zależy od tego, kto nimi dowodzi.

- Według Yusdrayl, to całemu plemieniu przewodzi teraz druid Belak - ten sam człowiek który rzekomo kontroluje te drzewne istoty - Tanis przypomniał też przy okazji, że plemię składa się więcej niż z samych goblinów.

- Chodziło mi raczej o jego charakter - odparł zaklinacz. - Może być tak zarozumiały i pewny siebie, że uzna, iż nie warto nic robić, bo pułapki i gobliny nas powstrzymają. Albo dojdzie do wniosku, że warto nas dołączyć do swej... kolekcji.

- Starsi mieszkańcy wioski mówili o nim jako o dziwaku który nie wytrzymał zbyt długo w towarzystwie ludzi i opuścił Oakhurst, ale to w sumie tyle co wiem. A nawet to jest sprzed lat - Czyli po odpoczynku ruszamy dalej na gobliny szukając zgubionych poszukiwaczy a dalsze plądrowanie komnat zostawiamy na potem? - Upewniła się Zaza, jej uwaga skakała między spożywaniem posiłku a słuchaniem towarzyszy.


Plan był ułożony poszukiwania zaginionych rabowanie można zostawić na koniec. W końcu coś położone do sarkofagu samo nie powstanie. Gdy drużyna zbierała się do snu do Morna podeszła Silja.

- Macie panie może jakieś książki? Chciałam z Xiną poćwiczyć czytanie. Kaiven mówi, że miał modlitewnik lecz zabrali mu go razem z całym ekwipunkiem.

- W tej chwili nie mam, ale znam pewne miejsce - odparł zaklinacz - [i]skąd mogę pożyczyć jakąś książkę. Za chwilę wrócę.

W Azylu była biblioteka, więc wystarczyło oddalić się kawałek i przenieść tam. Po (dłuższej nieco) chwili Morn wrócił, trzymając w dłoni książkę, jedną ze zdobytych w Bezsłonecznej Cytadeli, napisaną we wspólnym. Z tego co się zdążył zorientować był to zielnik.

- Proszę bardzo. Przyjemnej nauki. - Podał książkę Silji.

Silja wzięła książkę czystymi dłońmi, widać było, iż na tyle na ile w tym obozie było można, dziewczynka umyła się. Przydałaby się w Azylu łaźnia z sauną, pomyślał Morn.


Sen drużyny w obozie koboldów, gdzie byli pilnowani przez dziewczynki a przede wszystkim przez suki psów wspinaczy, był spokojny.

Bardziej dla utrzymania czujności niż z faktycznej potrzeby, Tanis i tak ogłosił że weźmie swoją zwyczajową wartę. Miał wiele rozmów z bogami do odbycia, a szepty najlepiej było słychać gdy nie było wokół codziennego zgiełku.


Po odpoczynku i mszy dla Torma, którą naprędce przygotował Kaiven, drużyna ruszyła dalej w głąb terenów goblinów. Cisza był dojmująca - słychać było oddechy bohaterów oraz pojedyncze krople kapiące co jakiś czas z sufitów. Tym razem drużyna sprawdziła drzwi wychodzące na południe. Za nimi było opuszczone obozowisko z śladami ogniska, na ścianie była dźwignia; można ją było opuścić. Wyjście z tej salki prowadziło przez okute drzwi wyposażone w skomplikowany zamek, po obu ich stronach były niewielkie otwory wykute w ścianie. Prowadziły one do wąskich pomieszczeń z otworami strzelniczymi wijącymi wzdłuż korytarzy dostosowanych do wielkości goblinów. Widok z nich otwierał się na korytarz oraz kolejny korytarz z widocznym wilczym dołem, wypełnionym jakąś połyskującą cieczą, z ostrymi kamiennymi kolcami. Na ścianach tych korytarzyków w równych odstępach umieszczone były sznurki do zwolnienia, zapewne uwalniające wiszące pod sufitem worki z olejem lub kulki.


- To całkiem spory zapas oleju - dla kilku rodzin w Oakhurst na ciężką zimę, jeżeli zabralibyśmy to na powierzchnię - zauważył Tanis


Drzwi zachodnie, z komnaty z mgiełką, prowadziły do największej komnaty jaką do tej pory napotkali. Na na jej ścianach rozmieszczone były cztery drzwi.

To co niegdyś mogło być katedrą teraz spełniała rolę legowiska goblinów, pełnym brudu lat goblińskiego życia. Pustego legowiska goblinów. Widać było ślady szybkiego jego opuszczenia. Nad dawno wygasłym ogniskiem, nabitych na żelazny pręt było dwanaście spalonych w ogniu szczurów. Dziesiątki umieszczonych na ścianach i podłodze lichtarzy, wypełnionych jaśniejącym fioletem grzybami, zapewniającymi oświetlenie. Południowa ściana jest podporą dla wielkiej sterty zgromadzonych przedmiotów, do których zalicza się koła od wozów, połamane pancerze, zardzewiałą broń, skrzynie, małe rzeżby, antyczne meble, oraz dzieła sztuki. Niestety, wygląda na to, iż nikt nie dbał szczególnie o to wszystko.

- Wygląda na rupieciarnię, ale może się okazać, że znajdziemy tu coś, co mogłoby ozdobić naszą siedzibę - powiedział zaklinacz, po czym rzucił wykrycie magii, chcąc się przekonać, czy w stosie rupieci nie znajdzie się jakiś magiczny drobiazg.

Niecodziennie los daje magiczne nagrody. Żaden z przedmiotów w obozowisku goblinów nie był magiczny. Przeszukanie sterty rupieci, głównie rupieci przez sposób przechowywania ujawniło dwie rzeźby z białego marmuru o wysokości jednego jarda. Pierwsza przedstawiała stojącego na tylnych nogach smoka z rozpostartymi skrzydłami, zas druga wspiętego na tylnych nogach gryfa, również z rozpostartymi skrzydłami. Udało się też znaleźć osiem krzeseł z ciemnodrzewa w bardzo dobrym stanie. Dokładne przeszukanie przyniosła jeszcze odnalezienie pancerza Kaivena, jego broni i modlitewnika, oraz srebrnego symbolu Torma uwalanego w nieczystościach. Widząc taką profanację, kapłan aż syknął z oburzenia i szybko umył święty symbol, wodą z bukłaka.

- Wygląda jakby uciekli albo wycofali się gdzieś do podziemia. - Zauważyła Zaza rozglądając się po pomieszczeniu.


- Do podziemia albo w głąb Cytadeli, którąś z tych dróg - Tanis wskazał trzy pary drzwi których jeszcze nie sprawdzili.- po pierwszej chwili w której sprawdzono już możliwe zagrożenia, niedoszły kapłan chodził z głową zadartą w górę, podziwiając sklepienie katedry. Sala przetrwała walki o Cytadelę, jej spadek pod ziemię, a teraz niszczycielskie panowanie goblinów. To było świadectwo umiejętności budowniczych - których wciąż nie znał i dalej próbował odgadnąć po freskach i płaskorzeźbach.
- To bardzo mała sala jak na plemię które miało składać się z tylu goblinów, hobgoblinów i niedźwieżuka. Znaleźliście coś co mogło należeć do naszych zaginionych? - zapytał

- Niestety, jedynie kolejne potencjalne elementy umeblowania Azylu - westchnął Zoren, oglądając jedno z krzeseł - Cóż, zaskakujący jest fakt, iż najwyraźniej w zarządzono tu pełną ewakuację, do tego tak nagle, mimo że nie zdołaliśmy dotrzeć wystarczająco daleko. Zgadzam się z Tanisem odnośnie destynacji ich przemieszczenia, czyli w głąb ruin. Tam też mamy szansę odnaleźć jakiekolwiek ślady poszukiwanych.
 
Obca jest offline