Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2019, 09:49   #27
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację


Rice chciał uśmiechnąć się szeroko sam do siebie, kiedy od jego odpowiedzi morderczy robot zaliczył zwiechę, ale uśmiechanie się w takiej chwili, byłoby oznaką słabości, bo oznaczałoby, że zadowala się tym małym „zwycięstwem”. Ograniczył się więc do krótkiego grymasu na półgębku i bez słowa przysłuchiwał się krótkiej wymianie zdań jaka nastąpiła między niewolnicą a Dessade. Co ona miała z tą kulą? Tylko ta kula i kula… w jaskini niemal oszalała, jak ćpunka na odwyku i uspokoiła się dopiero wtedy, kiedy przyssała się do artefaktu.
Do jego rozmyślań od razu włączył się brat.

”Znam ja takiego jednego nieudacznika, co to ma fioła na punkcie kontroli. Gdyby mógł to łaził by po froncie z metrówką w rękach i ustawiał wszystkich żołnierzy pod linijkę, by wyglądali na profesjonalistów… Ciekawe jak chujowe miał dzieciństwo, że wyrósł na takiego zjeba, który zadrapałby się na śmierć, gdyby podczas czyjejś egzekucji chybił celu o milimetr?”

Z pomocą Akellowi przyszedł pilot, który jednym swoim zdaniem, wprowadził wielką machinę w ruch. Zanim wojownik się obejrzał, był już nagi i zmarźnięty.

”No… bracie… nie powiem, byś wyglądał teraz zbyt chwalebnie, może lepiej zakryj te swoje orzeszki, zanim dziewczyna się zorientuje.”

~ Pierdol się ~ pomyślał gniewnie mężczyzna, dając się spokojnie umyć. W koszarach Dominium było przecież podobnie. Zimna woda, grupowe mycie, proteinowa papka bez smaku jako posiłek i kocenie w dzień i w nocy. W prawdzie Rice kocony był tylko raz na całą swoją służbę, a ci którzy wpadli na tak głupi pomysł by go zaczepić, spędzili tydzień w szpitalu. No… ale ten, jeden, jedyny raz też się liczy, prawda?

”Jasne, jasne.”


Krótki spacer po Freetown, dało byłemu szturmowcowi jasno do wiadomości, że free było tylko w nazwie, a miasto leży pod ciężkim butem jarzma. Na szczęście Rice na polityce się nie znał, etykę miał głęboko w dupie, a ekonomia właściwie była czarną magią. Tylko… czy miałby ochotę spędzić tu resztę życia? W tym szarym, ponurym syfie?

”Jeśli znajdzie się dla nas robota i to nie taka z obrożą na szyi, to czemu nie? Mordowanie wszędzie jest takie samo i ty… mój słodki bracie powinieneś o tym wiedzieć najlepiej...” Skwitował bliźniak, ale tylko głupi miałby nadzieję, że na tym poprzestanie.
W pewnym momencie Akell miał ochotę rzucić się na pierwszego lepszego strażnika i bić się z nim, aż do śmierci, tylko po to, by zagłuszyć jadowite słowa.

Czy był coś winien niebieskowłosej? Oczywiście, że nie. Prędzej to ona jemu była coś winna, ale… teraz to nie miało znaczenia, bo kurwa byli na terenie wroga w pierdolonej niewoli! Więc będzie mu żal i jej i siebie i kurwa chuj!
Brat zaśmiał się triumfująco, sycząc ciche: jesteś żałosnym nędznikiem, po czym drzwi windy otworzyły się i Rice stanął twarzą w twarz z „osławioną” Xenią.

Ta podeszła do dużej sofy, siadając na niej i zapalając papierosa. Niebieski dym zatańczył gładzony, dużym tu, słońcem, powoli zbierającym się do snu.

- Ty, jesteś… jak zapewne już wiesz, byłym pieskiem Dominium. Dlatego jeszcze żyjesz. Nie myśl, że z powodu postury. Mam w swoich szeregów przeklętych Brutorów, którzy dorównują Ci krzepkością. Nie zostałeś przebity ostrzem, tylko dlatego, że możesz mi się do czegoś przydać, lepiej niż nikt inny - odezwała się do niego, lecz z całej tej wypowiedzi, mężczyzna zarejestrował tylko jedno zdanie: jesteś byłym pieskiem Dominium.

Na te słowa, krwawa mgła przesłoniła mu dwukolorowe oczy.
Dominium…
Kurwa. Dominium było dla niego wszystkim. Cała jego jebana egzystencja, kręciła się wokół tego gówna. CO ON MA TERAZ ZE SOBĄ ZROBIĆ?! Był jak cholerna planeta, któremu zabrakło słońca. Wokół czego miał się kręcić?

”Bracie… zapomnij o Dominium.”

Jak?

”Dominium nie istnieje.”

Olbrzym skupił wzrok na palącej. Nie rozumiał o jakiej „prawdziwej” wolności mówiła i szczerze, to wcale go ta wolność nie obchodziła. By żyć i zachować jako takie zdrowe zmysły, musiał mieć cel. Tym celem była praca, a jedyną pracą na jakiej się znał to ta gdzie on zabijał, a inni umierali.
Olbrzym wziął wdech i zasalutował stając na baczność.
- Szturmowiec Rice Akell jest na twoje rozkazy, sir!
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 09-04-2019 o 09:51.
sunellica jest offline