Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2019, 23:32   #79
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Wcześniejsze przeżycia ostro nadszarpnęły nerwy Powstańców, którzy gotowali się praktycznie na wszystko. Lufy spluw skierowane były na północ w kierunku w którym mieli iść, na południe czyli tam skąd przyszli i na wschód gdzie znajdowała się trasa turystyczna zaczynająca się w Pniewie. Bebok wyraźnie oznaczył w wewnętrznej sieci który tunel gdzie prowadzi. Jego skaner i sprzęt szalał od przepływu magicznej energii i cholernych wstrząsów.

- Tam!? Tam mamy iść! - zawołał Wysocki do Kocura

Trzaski i drapania zapowiadały to co mogło stać się najgorszego. Tymczasem adept z czarodziejem próbowali rozwikłać zagadkę cysterny, która uaktywniła cały ten paranormalny cyrk. Troll rzeczywiście odczytał jakieś rosyjskie smęty w o ceremonialnej składni o wielkich demonie, pętaniu jego mocy i było coś dalej, ale trudne do rozszyfrowania, szczególnie gdy jarzyło się krwistą czerwienią. Od znaków biła jednak jednoznacznie złowieszcza moc Nie było jednak czasu. Kocięba dostał rozkaz ogarnięcia problemu więc poszedł po najmniejszej linii oporu. Łyknął z flaszki, coś wymamrotał, zakręcił wokół prawej dłoni i wyczarował świetlisty pręt, którym przejechał raz po torach, a potem kilka razy po zbiorniku. Tam gdzie czar zetknął się z krwawą cyrylicą wypalał starocerkiewne znaki. Kilka kolejnych cięć i ze cysterny zaczęła wyciekać soczysto zielona fluorescencyjna ciecz, która ostro odbijała się Przebudzonym w astralu. Zaraz jednak po wypłynięciu zaczynała parować wnikając w betonowe ściany. Te potraktowane takim oparem zaczynały błyskawicznie porastać mchem i porostami.

Wstrząsy i światła jeszcze chwilę dawały o sobie znać, a potem zaczęły ustawać. Płonąca dotąd krwawo cyrylica na torach zgasła, a światła pod betonowymi płytami znikły. Patrząc do wnętrza zmaltretowanej cysterny nie dało się nic dostrzec, z resztą… sam zbiornik zaczął się wkrótce rozpadać i okazał się całkowicie pusty. Litery wypaliły się w małe czarne szlaczki z których nie można było już nic odczytać.

- Krwawa magia, drodzy państwo. - rzekł czarodziej strzepując ręce i rozpraszając magiczne ostrze - Cokolwiek odstawiają koledzy z nowego ZSRR… to coś bardzo złego.

Olek splunął słysząc o czarach prosto z Aztlanu. Sprawa nie wyglądała za ciekawie, ale podziemia się… uspokoiły. Aura w astralu przestała drażnić umysły Powstańców. Wydawało się, że dalsze przejście było bezpieczne. Pozostawało pytanie czemu akurat tutaj stała drezyna i kto nią przyjechał, jednak żadnych śladów nie znaleźli. Trzeba było się spieszyć, kto wie jakie jeszcze niespodzianki miało w zanadrzu MRU

***

Szli naprzód przechodząc raz przez suche piaszczyste odcinki, to znów przypominające jaskinię, a potem lekko zalane. Niegościnność tego miejsca po zniszczeniu cysterny znacznie zmalała, jednak kilka razy czuli bijący w nich podmuch chłodu uderzający z prowadzącego na północ tunelu. Dworzec Gustav minęli bez niespodzianek, jednak na Friedrichu usłyszeli jakiś okropny przeciągły wrzask z daleka i poczuli drżenie ziemi. Znów przeszła ich fala chłodu przeszła ich ciała, jednak nic więcej ich nie sięgnęło. Zauważyli coś jeszcze. Obojętnie w jakim stanie był tunel - tory zostały oczyszczone. Najwyraźniej były wykorzystywane.

Za dworcem Friedrich Powstańcy skręcili w lewo jak polecił Wysocki i Kocięba. Minęli dworzec Ludwik, którego ściany ktoś w całości pokrył grafitti (nawet sufit!). W oddali widać było punkt, który wyróżniał się z całkowitej ciemności. Główne wyjście. Zbliżając się zauważyli, że gruba kratownica, która zwykle blokowała przejście została usunięta, jednak adepci do społu z czarodziejem musieli poszerzyć wyjście, aby bez problemu dało się nim przejść.

Na zewnątrz panowała już noc i było dużo cieplej niż pod ziemią. W zielonym świetle noktowizorów dało się dostrzec wąską ścieżkę prowadzącą na wprost od wejścia do systemu bunkrów. Złowroga aura, która tak im dokuczyła w podziemiu znikła zastąpiona przez szum drzew, cykania owadów i nocne odgłosy lasu psute przez cichy terkot silnika quada.

- Jeżeli pójdziemy prosto powinniśmy dotrzeć do skrzyżowania leśnych dróg i wybrać ścieżkę na północ. Za jakieś dwa kilometry będziemy na skraju Kęszycy Leśnej. - powiedział Wysocki.

Powietrze było czyste, świeże… ale jednocześnie pełne zapachów, które przyzwyczajone do paskudnych miejskich smrodów nozdrza nie mogły rozpoznać. Skaner Beboka mapował mu masę obiektów w okolicy, a przestawiony na wykrywanie ruchu również dawał wiele odczytów, jednak żaden nie wskazywał, aby coś się nimi zainteresowało. Sporo nawet zaczęło się powoli oddalać od ich pozycji.
 
Stalowy jest offline