Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2019, 19:46   #80
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Nareszcie. Przez chwilę miała wrażenie, że nie wydostaną się z tych katakumb, że osaczą ich ludzie (czy duchy) żywcem przeniesieni z czasów Drugiej Wojny Światowej, że ta cholerna cysterna wypluje jakieś energie albo demona, że astral tego miejsca się w inny sposób na nich zesra, że wyskoczą jakieś ghule, parabestie albo ruscy zwiadowcy. Na szczęście nic takiego się nie stało. Nie było bliskich spotkań trzeciego stopnia, Kocięba okazał się być zadziwiająco dobry w swojej pracy, a cysterna została szybko zneutralizowana.

Wraz z wyjściem z MRU przyszło trochę ulgi. Nie było już klaustrofobii, absolutnego mroku, ogłuszającego łomotu ich butów i silnika quada, nietypowego chłodu i ciągłego pędu powietrza... oraz magicznych zagrożeń płynących z głębi MRU. Martyna wykorzystała te kilka minut na to, by zarządzić odpoczynek, kontrolę stanu osobowego i sprzętowego. Dość czasu by odzyskać trzeźwość umysłu, uspokoić się i przemyśleć sprawę (w czym wydatnie przeszkadzała wyczuwalna już aura gniewnej Puszczy Lubuskiej - zgoła inny rodzaj astralnej toksyny).

Rosjanie musieli być przedtem w MRU. Porzucona drezyna, wyślizgane szyny (już pomijając sam fakt, że one tam były - już kilkadziesiąt lat temu MRU zostało praktycznie całkiem splądrowane), wreszcie ten pieprzony zbiornik z cyrylicą i paskudnymi energiami. Krwawa magia. Jeszcze tego brakowało, by ruscy czarnoksiężnicy babrali się w aztlańskich wariactwach. To też mogło oznaczać, że Aztlan czy Aztechnology w jakiś sposób wspierało Neosowietów... albo Rosjanie wykradli im ich sekrety. Tak czy inaczej, Polska nie potrzebowała mezoamerykańskich świrów i zwyroli.

MRU było nie do ogarnięcia, nawet z Kociębą i resztą drużyny. Za duża presja, za mało czasu, za dużo terenu. Konieczne było zaangażowanie całego zastępu mocnych magów od hermetyki, plus szamanów. Wyczyścić całe MRU astralnie, jakby coś na wzór egzorcyzmu. Potrzebne też były siły konwencjonalne do zabezpieczenia całości terenu. Ale gdyby takowe siły się znalazły i sprzątanie przyniosłoby efekty, a nic paskudniejszego nie wyskoczyłoby im po drodze (czy jakaś inwazja Rosjan albo rybokratów), to kompleks był w zadziwiająco dobrym stanie. W sam raz do przerzutu sił, do utworzenia centrum logistycznego i kwatery głównej na region, w ostateczności dobry jako linia obrony.

- Bebok. - zwróciła się trzeźwo do krasnoluda - Rozstawiaj antenę. Połącz nas z dowództwem, a ja nadam szyfrowany przekaz telegraficzny.

Wyjęła kopertę z rozpisanym szyfrem, który uzgodniła wcześniej z pułkownikiem. Telegram był na miejscu. Nie chciało jej się gadać z kimkolwiek i marnować czas. Wysunęła kabel z datajacka. Myślowe wbijanie szyfrowanego tekstu w cyberprzestrzeni było dużo szybsze od klasycznej klawiatury.

- Jakby nas albo mnie dorwali, zadbajcie o to, by ta koperta nie trafiła w ich ręce. - dodała, przygotowując w głowie raport.

Po złożeniu go i otrzymaniu potwierdzenia odbioru, mieli zamiar zwinąć manatki i udać się czym prędzej do Kęszycy Leśnej... ale nie kosztem utraty czujności. Ten las był groźny. Znając życie, po nocy jeszcze bardziej. Mieli trzymać podobny szyk i gotowość, co w MRU - acz odległości miały być większe o pięć metrów. Skontaktowała się też radiowo z drużyną Hipolita, wywołując ich, żądając raportu i opisując swoją sytuację.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline